Czas na maskę
Karnawał w Europie przede wszystkim kojarzy się z Wenecją. Wenecki karnawał kojarzy się z kolei z maskami. Jesteśmy w połowie karnawału, więc można zgłębić ten temat.
Nie do kónca wiadomo, jakie są źródła nazwy “karnawał” – może pochodzi od carne vale (pożegnanie mięsa), a może od carrus navalis, co oznacza wóz w kształcie okrętu, występujący w starożytnych obchodach ku czci Izydy, a później Dionizosa. Antyczny trop wbrew pozorom ma tu sens, chociaż przyzwyczajeni jesteśmy do myślenia o karnawale w kontekście chrześcijańskim…
W starożytnej Grecji na przełomie stycznia i grudnia świętowano Dionizje Wiejskie (tzw. Małe Dionizje) – wówczas pierwszy raz otwierano i pito młode wino, co wiązało się z zabawami ludowymi i procesjami tanecznymi. Ktokolwiek miał okazję pić młode wino (obecnie w Europie zwyczajowo otwierane w listopadzie), ten wie, jak szybko ono idzie do głowy… W Starożytnym Rzymie w grudniu świętowano Saturnalia, prowadzące do Święta Narodzin Niezwyciężonego Słońca, czyli przesilenia zimowego, które w kalendarzu juliańskim wypadało 25 grudnia. Dzisiajszy karnawał prawdopodbnie wyrósł na tradycji tych właśńie świąt rzymskich: Saturnaliów w grudniu i Bachanaliów w marcu. Chrześcijanie, zresztą po wielu debatach, przyjęli na 25 grudnia datę święta narodzenia Chrystusa.
W tym okresie roku starożytni Rzymianie świętowali przede wszystkim Nowy Rok (co wiązało się z wróżbami, ale też z dawaniem prezentów). Rzymski kalendarz początkowo co prawda rozpoczynał nowy rok w marcu, i stąd w wielu językach wrzesień jest do dziś określany jako siódmy (łac. September), a następne miesiące jako ósmy, dziewiąty i dziesiąty (łac. October, November, December). W II wieku przed narodzeniem Chrystusa nastąpiła zmiana: odtąd Nowy Rok przypadał w Rzymie na początek miesiąca poświęconego bogowi Janusowi (był to bóg początków – od niego w wielu językach pochodzi nazwa stycznia). Kościoł wczesnochrześcijański początkowo dystansował się od tego, wyznaczając rózne alternatywne daty początku roku, na przykład obchodząc go 6 stycznia (w Kościele Zachodnim jest to Święto Objawienia, w Kościele Wschodnim – Boże Narodzenie). Dzisiaj to właśnie od Trzech Króli zaczyna się właściwy karnawał! Świętowanie Sylwestra najczęściej wiąże się natomiast z przekazami o powszechnej radości w roku 1000, gdy nie nastąpił zapowiedziany w proroctwie Sybilli koniec świata.
Pokłosiem rzymskich Saturnaliów w grudniu było średniowieczne Festum Fatuorum (Święto Głupców), przypadające na dzień Świętych Młodzianków (czyli 28 grudnia) oraz na 1 stycznia. Było to przede wszystkim święto żaków, scholarów i niższego kleru. Magiczny moment, kiedy świat stawał na głowie, kiedy przestawały istnieć zasady, kiedy mieszano w sposób niepohamowany sacrum i profanum, co roku zrywał sztywny porządek społeczny – trwało to od V do XVI wieku. Uliczne zbawy wkraczały w sferę świętości – wybierano na ten czas “króla głupców”, oraz “biskupa-chłopca”, który tyłem wjeżdżał na ośle do kościoła. Zresztą osioł jest w ogóle interesującym motywem, istniało bowiem także Święto Osła, celebrowane w średniowieczu, głównie we Francji, 14 stycznia (czyli w dzień poświęcony Ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu). Tego dnia dziewczyna z dzieckiem była prowadzona na ośle do kościoła, przez czas kazania osioł stał przy ołtarzu, a zebrani odpowiadali na słowa księdza ryczeniem “hiiii-haa!!!” – jak osioł! Czy potrafimy dziś wyobrazić sobie taką mszę? Scenariusz celebracji zawierał zresztą liczne elementy inscenizacji z postaciami biblijnymi i z osłem.
Tymczasem obraz Pietro Longhiego, który nosi tytuł “Il Ridotto ” (lata 1740-te, Accademia Carrara w Bergamo), wcale nie musi odnosić się do karnawału. Określenie “ridotto” oznacza prywatny, zamknięty pokój – tym mianem określano początkowo prywatne, nielegalne weneckie domy hazardowe. Do czasu, gdy w 1638 roku władze weneckie otworzyły pierwsze oficjalne, legalne kasyno, otwarte dla wszystkich, właśnie o nazwie Il Ridotto. Było to zatem miejsce publiczne, gdzie często zajmowano się nie tylko hazardem, ale i spotkaniami – nawiązywano romanse, snuto intrygi i prowadzono nie zawsze czyste interesy. Większość bywalców przychodziła tam w maskach – nie tylko w karnawale. Sam Pietro Longhi wracał do tego tematu wielokrotnie – poniżej obraz “Ridotto w Wenecji” (lata1750-te, prywatna kolekcja).
W założeniu maski zapewniające anonimowość miały sprawić, że w czasie karnawału przestają istnieć różnice społeczne, razem mają bawić się panowie i słudzy, nie rozpoznając się nawzajem. Okazało się, że Wenecjanie mają ochotę nosić maski niemal cały rok – zapewniały prywatność sprzyjającą hazardowi, romansom i intrygom. Noszenie masek w Wenecji było dozwolone zatem nie tylko w karnawale, ale na przykład już od 5 paźniernika do Świąt Bożego Narodzenia, a nawet częściej, przy zachowaniu określonych przepisów. Przykładowo, osoba zamaskowana nie mogła być uzbrojona – za duże było ryzyko, że ktoś skorzysta z anonimowości, aby wyrównać z kimś innym porachunki i uniknąć kary… Maski weneckie występowały w określonych typach – część z nich była związana z postaciami z ludowej komedii zwanej Commedia dell’arte. Inne maski odnosiły się do historii Wenecji, na przykład tak zwana maska lekarza z czasów Czarnej Śmierci (Il Medico della Peste). Była to popularna maska z dziobem, jako że lekarze w czasie zaraz nosili rzeczywiście takie maski, do dzioba wkładając wonne olejki, które tłumiły fetor rozkładających się zwłok, a także miały zapobiec zarażeniu.
Wenecki karnawał według tradycji miał mieć swoje początki w uroczystym świętowaniu zwycięstwa Wenecji nad Akwileą w 1162 r.; najlepsze czasy przeżywał w XVII i XVIII wieku, a w końcu został zabroniony przez austriackie władze w 1797 roku. Jak łatwo się domyślić, władze te zabroniły przede wszystkim używania masek, obawiając się, że anonimowość ułatwi Wenecjanom spiskowanie. Karnawał powrócił do Wenecji w 1979 roku, i dziś jest wydarzeniem przyciągającym co roku do tego miasta około 3 miliony turystów. W kasynach zostawiają pieniądze, w hotelach nawiązują romanse – ale już raczej nie chowają twarzy przy tych czynnościach. Czy wstydzimy się dziś mniej, niż w XVIII wieku? Czy może w przeludnionej globalnej wiosce czujemy się tak anonimowi, że maski nie są nam już potrzebne?
Może w czasach płynnej nowoczesnosci nie wiemy czego sie wstydzić, dlatego się przed niczym nie ukrywamy. Wspaniały artykuł i wspaniały blog!!! Dziękuję.
Dziękuję za dobre słowo. Ta płynna nowoczesność rozmywająca dawne normy, to właściwie bardziej ponowoczesność… Pozostaje zacytować “Postmodernizm” Jacka Kaczmarskiego:
Wszystko wolno! Hulaj dusza!
Do niczego się nie zmuszaj!
Niczym się nie przejmuj za nic!
Nie wyznaczaj sobie granic!
I nie próbuj nic zrozumieć,
Nie pochodzi mieć od umieć.
Możesz wierzyć, lub nie wierzyć,
Nic od tego nie zależy.
…