
Antyczna łódź podwodna w wersji średniowiecznej

Dziś będzie o miniaturze ze średniowiecznego rękopisu. Zazwyczaj kiedy myślimy o średniowiecznych księgach, od razu przyjmujemy, że były to księgi religijne: biblie, modlitewniki, psałterze… tymczasem średniowieczna kultura świecka była bardzo bogata i oczywiście powstawały rękopisy zawierające zupełnie niereligijne poematy, opowieści, wiersze i teksty prozą.
Szczególny rozkwit twórczości związanej z kulturą rycerską miał miejsce w XII wieku. To wówczas poeta Jean Bodel napisał:
Ne sont que III matières à nul homme atandant,
De France et de Bretaigne, et de Rome la grant.
Co można przetłumaczyć jako: Są trzy materie (cykle literackie), których nikt nie powinien pomijać: francuska, bretońska i wielkiego Rzymu. I rzeczywiście, zwykliśmy dzielić najsłynniejsze literackie cykle średniowiecza na takie właśnie trzy regiony.
Materia Francuska to opowieści związane z rycerstwem Karola Wielkiego (w tym “Pieśń o Rolandzie”), Materia Bretońska to historie Króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu, zaś Materia Rzymska to poematy wywodzące się z literatury antycznej. W ramach tych ostatnich mamy “Romas o Troi” na podstawie twórczości Homera, “Eneasza” w oparciu o dzieła Wergiliusza, a także liczne historie, których bohaterem był Aleksander Wielki. Redakcji tych opowiadań było wiele, od IV aż do XVI wieku, w wersjach europejskich oraz bliskowschodnich. Najsłynniejszy poemat, “Roman d’Alexandre”, został skompilowany w dużej mierze przez Alexandra de Berney, normandzkiego poetę z XII wieku. Składa się on z 4 części, opartych na różnych tekstach: pierwsza część opowiada o wydarzeniach od poczęcia Aleksandra do oblężenia Tyru, druga relacjonuje zdobycie Tyru, wejście do Jerozolimy i pobicie Dariusza, trzecia zawiera przygody Aleksandra w Indiach, czwarta zaś opisuje jego śmierć. W XIII wieku powstała wersja “Aleksandra” prozą – z zachowanych rękopisów wiele jest bogato ilustrowanych, a najciekawsze obrazki dotyczą przygód w Indiach.
Do tematu średniowiecznych wyobrażeń odnośnie ludów żyjących daleko na Wschodzie będę na pewno jeszcze wracać – dzisiejszy wpis jest poświęcony innemu wątkowi. Otóż: Aleksander miał mianowicie żyłkę odkrywcy-naukowca, i w ramach swej bytności w Indiach wykonywał inetersujące eksperymenty. Jednym z nich była podwodna podróż w szklanej beczce – celem zaobserwowania podwodnego życia.
Najczęściej średniowieczne miniatury ukazują Aleksandra samego w owej beczce, jednakże tekst mówi inaczej. Zabrał on mianowicie ze sobą koguta, psa i kota. Kogut, jak wiadomo, pieje o świcie – miał on być żywym zegarem i dawać w morskich ciemnościach znać, że doba minęła i nadszedł nowy dzień. Kot był w średniowiecznych bestiariach określany jako zwierzę o czystym oddechu – w beczce pod wodą miał być żywym filtrem i “dorabiać” tlen. Pies natomiast jest nieczysty, zwłaszcza psie zwłoki, ktorych woda nie przyjmie. Zatem w razie problemów z wynurzeniem Aleksander miał zabić psa i wypłynąć dzięki temu, że woda wyrzuci na powierzchnię psie zwłoki. Wydaje nam się to brutalne, wolimy postrzegać psa jako przyjaciela człowieka – jednak pies miał w ludowej kulturze także negatywne znaczenie. Zachowało się to na przykład w staroangielskich opowieściach o upiorze w postaci piekielnego psa (ang. Hellhound), znanego wszystkim miłośnikom Sherlocka Holmesa, którzy czytali “Psa Baskerville’ów”.
Ale niech nie cieszą się miłośnicy kotów! W wersji Le livre et le vraye hystoire du bon roy Alixandre (powyżej miniatura z rękopisu z British Library, Royal MS 20 B. xx, f. 77v, powstałego we Francji ok. 1420) Aleksander miał ze sobą tylko koguta i kota – i to kot został zabity, aby Aleksander mógł wypłynąć. Musiał tego dokonać, gdyż wcześniej jego zła żona zdradziecko przecięła liny (widać to na miniaturze), ponieważ chciała się go pozbyć aby spokojnie żyć z kochankiem. Jednakowoż zabicie kota podziałało i bohater przeżył. Ciekawe, czy na koniec zrobili rosół z koguta.
***
Dla zainteresowanych tematem Aleksandra Wielkiego w średniowiecznej literaturze i sztuce polecam projekt internetowy Uniwersytetu w Rochester: http://www.lib.rochester.edu/camelot/Alexander/alexhomepage.htm
Czasem szkoda, ze te podania nie sprawdzają się w życiu codziennym:)
Prawda? :)
Niesamowite, nie wiedziałem o łodzi podwodnej z okresu średniowiecza. Jest to co najmniej zaskakujące. Myślałem że takie maszyny , czy konstrukcje powstały dużo, dużo później. No cóż potrzeba matką wynalazku. Widocznie była potrzeba łodzi podwodnej.
Prawdziwe statki podwodne pojawiły się prawdopodobnie w XVII wieku, ale wcześniej ludzie snuli przecież marzenia…
Świetne! Jak w jednej z ludowych bajek ze zbiorów Kolberga,”O królu ciekawym” co zbadać chciał jak wysoko sięga niebo i głęboko woda. Z tymże tam król spuścił się na dno w szklanej bani, a łańcuchy przeciął olbrzymi rak morski. Ciekawa ewolucja historii ;).
Dzięki za komentarz :)