Latające Dzieciątko
Dzisiaj Dzień Dziecka, zatem przyjrzyjmy się ciekawemu motywowi związanemu z dzieckiem, a dokładniej – lecącemu Dzieciątku. Kiedy patrzymy na przedstawienia Zwiastowania, najczęściej zuważamy główne postacie – Marię i archanioła Gabriela. Tymczasem gdy mamy do czynienia z dziełem gotyckim, może się zdarzyć, że dostrzeżemy ciekawy szczegół: otóż w kierunku Marii leci sobie malutkie Dzieciątko z krzyżem!
Oto jeden z najsłynniejszych przykładów – środkowa część tak zwanego Tryptyku Mérode, powstałego w latach 30-tych XV wieku, wiązanego z tak zwanym Mistrzem z Flémalle, a przechowywanego w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Już kiedyś pisałam o innej części tego tryptyku, a mianowicie o świętym Józefie na prawym skrzydle (wpis tutaj). W środkowej części mamy ukazane Zwiastowanie w mieszczańskiej komnacie. Malutkie Dzieciątko leci w stronę Marii przez okrągłe okienko, w otoczeniu złocistych promieni. Motyw ten nazywa się Puer Parvulus Formatus.
Skąd takie przedstawienie? Trudno powiedzieć, jakie były jego początki. Najstarsze zachowane przykłady pochodzą z Włoch, z początków XIV wieku. A o co w tym chodzi? O istotę Zwiastowania! Bowiem moment, w którym Maria wyraziła zgodę na swój udział w dziejach Zbawienia, jest zarazem momentem Wcielenia – to właśnie od tej chwili Chrystus zaczął kształtować się w jej łonie. Dlatego też święto Zwiastowania przypada 25 marca, czyli dokładnie na 9 miesięcy przed Bożym Narodzeniem.
Lecące ku Marii od Boga dane Dzieciątko przelatuje przez zamknięte okno nie tłukąc szyby, co odnosi się do zapłodnienia bez naruszenia dziewictwa Marii. A krzyż jest oczywiście zapowiedzią przyszłej męki Jezusa.
Wszystko pięknie, ale jest jeden problem. Tego typu przedstawienie nasuwa myśl, że Chrystus został ukształtowany w ciało Dzieciątka poza łonem Marii i niejako “gotowy” umieszczony w nim przy Zwiastowaniu. Takie specyficzne In Vitro jest oczywiście koncepcją nieprawidłową z teologicznego punktu widzenia. Ciało Chrystusa było ciałem w całości ukształtowanym z ciała Marii, a nie jakimś tam implantem z zewnątrz! W związku z tym już w średniowieczu pojawiały się krytyczne głosy odnośnie tego typu przedstawień. Ostatecznie Sobór Trydencki (1545-63) zakazał stosowania motywu Puer Parvulus Formatus. Co więcej, zaczęto zamalowywać lecące Dzieciątka ze średniowiecznych fresków i ołtarzy.
Dziś od czasu do czasu jeszcze zdarza się, że przy renowacji gotyckiego dzieła konserwator natrafia pod warstwą farby na zamalowane w czasach nowożytnych lecące ku Marii Dzieciątko. Tego typu odkrycia naprawdę cieszą. To właśnie średniowieczna sztuka kryje wiele takich zaskakujących, choć często nie do końca poprawnych teologicznie pomysłów. Średniowiecze to chyba trochę taki czas dzieciństwa Europy – czas poszukiwania, wymyślania, tworzenia nie zawsze poprawnego i podporządkowanego regułom. Pozostaje nam życzyć sobie dziś, abyśmy na zawsze zachowali w sobie coś z dziecka, przynajmniej w zakresie tej nieskrępowanej kreatywności! :)
Wspanialy blog – historie ukryte za obrazami, to czego brakuje w muzeach. Przy tym napisane z humorem, czego brak w “sztywnych” opracowaniach dostepnych na rynku.
Jestem tu pierwszy raz i od razu z dzika rozkosza wgryzam sie w archiwum (pyszne!)
Czekam na wiecej, prosze NIE PRZESTAWAJ!!!
Dziękuję! :)