
Zarośnięta święta

Zbliża się 22 lipca, co dla większości pamiętających czasy PRLu oznacza głównie wspomnienie hucznych obchodów Święta Odrodzenia Polski. W tym dniu władze Polski Ludowej finalizowały większość prestiżowych inwestycji, to właśnie 22 lipca najchętniej otwierano z pompą nowe drogi i budynki. Ale te czasy już minęły i dziś możemy spojrzeć na dzień 22 lipca tak, jak od wieków patrzy nań chrześcijańska Europa: dzień ten jest wspomnieniem jednej z najważniejszych świętych, a mianowicie świętej Marii Magdaleny. To święta, która była najbliżej Chrystusa, stała pod Jego krzyżem i jako pierwsza spotkała Go po Zmartwychwstaniu (zob. wpis “Zmartwychwstały z narzędziami”). Dlaczego zatem tak poważna osoba bywała w sztuce przedstawiana jako porośnięta włosami na całym ciele?
Maria Magdalena, czyli Maria z Magdali, zwana bywa Apostołką Apostołów, ponieważ to ona miała uczniom Jezusa zanieść wieść, że Pan zmartwychwstał. Na osobę świętej Marii Magdaleny wedle tradycji złożyło się kilka postaci wymienionych w Ewangeliach. Mamy zatem nieznaną kobietę, grzesznicę, która nawróciła się, i – jak napisał św. Łukasz – “dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać.” (Łk 7, 37-38). Osobno ten sam Ewangelista wspomina, że śladem Jezusa szły kobiety, między innymi “Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów” (Łk 8,2). Następna Maria była to siostra Marty i Łazarza – to ona wedle świętego Jana namaściła Chrystusa na uczcie w Betanii (inni Ewangeliści mówią tylko o nieznanej niewieście, która wylała bardzo drogi olejek na głowę Jezusa). Wszystkie te postacie zlały się w końcu w jedną – Marię Magdalenę, wedle Ewangelistów stojącą pod krzyżem Chrystusa do samego końca. A legenda, jak to zwykle bywa, dodatkowo dopisała dalszy ciąg.
W efekcie Maria Magdalena stała się grzesznicą (nierządnicą), bogatą (przez ten drogi olejek), uwolnioną przez Chrystusa spod władzy demonów, która była przy Nim do końca i pierwsza ujrzała Go po zmartwychwstaniu. Przylgnął do niej wizerunek pokutującej grzesznicy. Nie będę w tym wpisie koncentrować się na kontrowersyjnych sugestiach odnośnie męsko-damskich relacji Magdaleny i Jezusa, choć może kiedyś w kolejnych wpisach przyjdzie na to czas. Dziś chcę wyjaśnić, dlaczego w sztuce bywa ona włochata :)
W średniowieczu najczęściej przedstawiano Marię Magdalenę jako bogato ubraną, piękną niewiastę o długich włosach, a jej atrybutem był słoiczek wonności, którymi miała namaszczać Chrystusa. W dobie kontrreformacji upowszechnił się wizerunek Magdaleny pokutującej – wówczas jej atrybutem stała się czaszka.
Przejdźmy zatem do sedna – Magdalena miała być piękna, a włochatość na całym ciele jednak nie mieściła się nigdy w kanonach kobiecej urody, a z pewnością nie w kręgu kultury europejskiej. W tym przypadku mamy do czynienia z tak zwanym “motywem wędrującym” w żywotach świętych. Otóż opowieść wiązana z czczoną głównie na Wschodzie świętą Marią Egipcjanką “przewędrowała” do zachodniej legendy Marii Magdaleny. Historia ta mówi, że święta udała się na pustynię, gdzie pokutując spędziła resztę życia. Ubrania jej rozpadły się w proch, ale długie włosy urosły tak, że zasłaniały jej ciało przed skwarem oraz stanowiły skromne okrycie, a aniołowie unosili ją ku niebiosom. Dzięki długim włosom mimo braku ubrania nie była naga… a to artyści średniowieczni rozumieli dosłownie. I tak powstało nam “ubranie z włosów” – taki kombinezon prawie.
Zawsze kusząca Maria Magdalena mimo wszystko pozostaje kwintesencją kobiecości. Dziwnie tylko wygląda w tych włosach, zwłaszcza latem, bo w końcu jej święto przypada w środku wakacji. A przecież każdy wie, że po zimie należy zrzucić futro… ciekawe, czy jakiś spec od reklamy będzie kiedyś na tyle odważny, żeby uczynić świętą Marię Magdalenę “twarzą” salonu depilacji.
Owlosiona, ALE pamietam że w muzeum Erazma Ciołka w Krk jest takie przedstawienie tej świętej że nie ma włosów na kolanach. Od tego klęczenia przy modłach jak rozumiem. ❤
Zapewne :) a przecież też mówi się “łysy jak kolano” ;)
Co za bzdury. Widzieliście kota lub psa, jak na lato zrzuca futro i jest bez niego?
A czy w tekście wspomniany jest pies albo kot? ;)
Rzeźba włochatej Marii Magdaleny jest w Pieskowej Skale ( rzeźba średniowieczna). Przewodnik mówił, że to Maria Egipcjanka, ake według mnie Magdalene, bo ma złote, faliste włosy. O tej legendzie wspomina też Robert Bly w ” Żelaznym Janie”, dla niego włochatość oznacza dzikość, ale w dobrym sensie, jako taką pierwotną świętość.
Dziękuję za komentarz! Czy chodzi o tę rzeźbę: http://www.e-muzeum.eu/?op=muzea&muzeum=16&publikacja=416 ? Myślę, że to faktycznie nie Egipcjanka, tylko właśnie Magdalena (nie zachowała się cała kompozycja, ale sądząc po jej pozie to była nie postać prosto stojąca, tylko właśnie unoszona przez aniołów), a w dodatku nie wiem, skąd im się wzięło takie wczesne datowanie (ok 1400!? Wygląda raczej na koniec XV wieku…).
W muzeum, w ratuszu słowackiej Lewoczy, można odnaleźć kolejny wizerunek włochatej świętej, także gotycki. Mogę podesłać zdjęcie. : )
Dziękuję! To rzeczywiście był popularny typ tutaj na terenach i Małopolski i górnych Węgier (dzisiejsza Słowacja) – w samej Lewoczy jest jeszcze relief w zwieńczeniu ołtarza św. Janów (1520), samego Mistrza Pawła z Lewoczy (http://www.chramsvjakuba.sk/#osjanov). Pozdrawiam serdecznie!