
Ciężarna Maria Magdalena?

Kontrowersyjna Maria Magdalena, dla wszystkich czytelników prozy Dana Browna jest kobietą, z którą Chrystus miał mieć dziecko – ale wiele elementów sensacyjnej twórczości Dana Browna nie wytrzymuje naukowej krytyki. Tak czy inaczej faktem jest, że w czasach wczesnochrześcijańskich Maria Magdalena była postacią poddawaną dyskusjom. Dla gnostyków postać Marii Magdaleny miała znaczenie symboliczne, uosabiała ponoć Mądrość Bożą. W apokryficznej Ewangelii Filipa odnajdziemy stwierdzenie, że Chrystus miłował ją bardziej od innych uczniów i całował ją często w usta. Poważni naukowcy stronią jednak od takich śliskich tematów. Tylko co ma zrobić historyk sztuki, kiedy widzi gotycki obraz, na którym Maria Magdalena pod krzyżem jest rzeczywiście ukazana jako ciężarna?
Zacznijmy od pytania: po czym poznać, że namalowana na średniowiecznym obrazie kobieta jest w ciąży? Wbrew pozorom nie po samej sylwetce: średniowieczny kanon urody kobiecej zakładał obecność lekko wypukłego brzuszka i wyraźne poszerzenie w biodrach, taką sylwetkę na średniowiecznych obrazach miały nawet święte dziewice. Kluczowy w tym wypadku jest po prostu detal stroju. Moda XV wieku była bardzo wiernie odtwarzana na obrazach malarzy niderlandzkich, oraz tych, którzy ulegali wpływom niderlandzkiego dążenia do oddawania szczegółów otaczającego świata. Popularne były w tamtych czasach suknie obcisłe w górnej części. Typowa suknia, nie tylko ciążowa, miała rozcięcia na bokach lub z przodu, które były ciasno sznurowane. W miarę powiększania się obwodu talii ciężarnej kobiety owe sznurówki luzowano i suknia ulegała stopniowemu poszerzeniu. Mamy przykłady ukazujące zastosowanie takich rozwiązań: w Nawiedzeniu Rogiera van der Weydena (ok. 1445, Museum der Bildenden Künste, Lipsk) wyraźnie widać rozsznurowanie na sukni ciężarnej świętej Elżbiety:
Suknie takie nosiły kobiety zapewne również tuż po porodzie – w scenie Rzezi Niewiniątek na jednej z kwater wiedeńskiego Ołtarza Szkotów (Mistrz Ołtarza Szkotów, 1467-75, Schottenstift Museum w Wiedniu) młoda matka w czerwonej sukni ma rozsznurowane rozcięcie na brzuchu, druga zaś ma wyraźnie zaznaczone rozprucie na boku, lecz ciasno zasznurowane – widocznie jej sylwetka wróciła już do przedporodowych kształtów:
Gdy już znamy zatem ten charakterystyczny szczegół XV-wiecznej mody, nie pozostaje nam nic innego jak stwierdzić, że istnieją rzeczywiście niderlandzkie gotyckie obrazy, ukazujące ciężarną Marię Magdalenę. Należy do nich Zdjęcie z Krzyża Dirka Boutsa (Ołtarz pasyjny ok. 1455, Museo de la Capilla Real, Granada) – Maria Magdalena, zwyczajowo ukazana w czerwonej sukni, wyraźnie przedstawiona jest jako będąca przy nadziei:
Kolejny obraz to Opłakiwanie, wiązane z Petrusem Christusem (ok. 1455-60, Królewskie Muzea Sztuk Pięknych, Bruksela). Kobieta przy lewej krawędzi ewidentnie ubrana jest w rozsznurowaną na brzuchu suknię, świadczącą o zaawansowanej ciąży, a jednocześnie atrybut w postaci słoiczka wonności nie pozostawia wątpliwości: to jest Maria Magdalena. Tym razem jej suknia nie jest czerwona, jak zwykle, ale niebieska – to upodabnia ją, nieprzypadkowo, do Matki Boskiej, ukazywanej zazwyczaj w błękicie.
I jeszcze jeden przykład – mniej rzucający się w oczy, ale za to bardzo słynny. Chodzi o Zdjęcie z krzyża Rogiera van der Weydena (przed 1443, Madryt, Prado). Na pierwszy rzut oka Maria Magdalena nie wydaje się być ciężarna, gdy jednak popatrzymy z bliska okaże się, że na jej brzuchu, tym razem z przodu, również widnieje charakterystyczne rozsznurowane rozcięcie. Pasek obejmujący zaokrąglony brzuszek ma napis JHESUS MARIA – tak jakby ukryte w łonie dziecko określone zostało imionami rodziców.
Czy zatem we wszystkich powyższych przypadkach mamy do czynienia z heretycką wiarą w sekretne małżeństwo lub romans Jezusa i Marii Magdaleny, który zaowocował potomstwem? Otóż – niekoniecznie. Kwestię wizerunków ciężarnej Marii Magdaleny zanalizowała profesor Penny Jolly, tłumacząc je jako metaforyczną ciążę duchową. Maria Magdalena jest postacią niejako dualistyczną, jednocześnie najgorszą grzesznicą (nierządnicą) i świętą będącą najbliżej Jezusa. Nowe życie w łonie Magdaleny ma symbolizować jej własne nowe życie po całkowitym nawróceniu. Jednocześnie ciąża podkreśla wizualnie istotę jej grzeszności, jako skoncentrowanej na aspektach cielesnych. Zarówno XII-wieczny tekst Vita Beatae Mariae Magdalenae et Soraris eius Sanctae Martha, jak i późnośredniowieczne misteria związane z postacią Marii Magdaleny przywołują metaforę płodności opisując moment nawrócenia grzesznicy. Ponadto Magdalena mogłaby reprezentować w swoim rozdwojeniu zarówno Pannę Mądrą (jako święta) jak i Pannę Głupią (jako nierządnica) z ewangelicznej przypowieści. Jako Panna Mądra może być zarazem uosobieniem mistycznej Oblubienicy Chrystusa, wraz z koncepcją duchowej ciąży. W tej sytuacji to Magdalena staje się także Oblubienicą z Pieśni nad Pieśniami, a zatem personifikacją Kościoła, którego związek z Chrystusem przynosi dobre owoce. Co prawda jako Kościół – mistyczną Oblubienicę Chrystusa – zazwyczaj przedstawiano Matkę Boską, niewykluczone jednak, że i Magdalena mogła być rozumiana w ten sposób. Uosabia ona grzeszną ludzkość, która pod wpływem bożej miłości odradza się do zbawienia.
Tak czy inaczej, nie ma co uciekać przed kontrowersyjnymi tematami. Sztuka późnośredniowieczna pełna jest nie do końca “czystych” dogmatycznie rozwiązań i detali – i dlatego tak bardzo fascynuje! Być może te obrazy niosą w sobie złożone treści symboliczne, a być może po prostu ktoś naprawdę sądził, że Maria Magdalena była w ciąży. Z kim – to już inna sprawa. W końcu Magdalena to postać biblijna, Żydówka – a Żydem ponoć jest się po matce, gdyż, jak wiadomo, ojciec nigdy nie jest pewny. I to się akurat nie zmieniło od stuleci.
***
Dla zainteresowanych tematem, ukazała się właśnie książka wspomnianej w powyższym wpisie badaczki: Penny Howell Jolly, Picturing the ‘Pregnant’ Magdalene in Northern Art, 1430-1550: Addressing and Undressing the Sinner-Saint (Farnham and Burlington: Ashgate, 2014). Można tam także znaleźć więcej przykładów przedstawień ciężarnej Marii Magdaleny, oraz analizę krojów średniowiecznych ubrań ciążowych.
Zmieniło się, matka też jest nie pewna. Może być surogatką :D
A może ona była w ciąży, bo zwyczajnie tak wyszło? Bo w końcu była ladacznicą… Może widoczna ciąża to symbol (i skutek) rozwiązłości?
Towarzyszka Jezusa to Maria z Magdali i nie byla jawnogrzesznicą. Połączenia w jedną postać tych dwu kobiet “dokonał” papież Grzegorz I i od tego czasu, niestety, pokutuje to mylne połączenie.
Oczywiście, na postać świętej Marii Magdaleny złożyło się kilka wspominanych w Ewangeliach niewiast, plus jeszcze jej legenda z czasem została wzbogacona o motywy z żywotów innych świętych. O tym pisałam we wcześniejszym wpisie: http://posztukiwania.pl/blog/2014/07/18/zarosnieta-swieta/
:)
niby zwyczajowo w czerwonej sukni ale w prezentowanych w czerwonej jest tylko na jednym , słoiczek wonności ( o ile nim jest) niby atrybut ale nie ma go w ręce tylko leży kolo młotka . Nawet jeśli jest w ciąży to nie znaczy że z Jezusem.
Ogólnie to tłumaczenie ‘co poeta miał na myśli’ to bezsensowne akademickie dyskusje.
Na obrazie Dirka Boutsa Maria Magdalena to raczej postać w zielonej sukni – załamująca ręce podobnie jak na pozostałych dziełach.
Czerwony kolor sukni Marii Magdaleny, lub przynajmniej czerwone elementy w jej stroju, występują naprawdę często i są zazwyczaj wskazówką do identyfikacji Magdaleny w grupie niewiast pod krzyżem. Wynika to nie tylko z symboliki miłości w czerwonym kolorze; czerwień w sztuce niderlandzkiej pojawia się także w kontekście pokuty (w tryptyku Siedmiu Sakramentów Rogiera van der Weydena nad przedstawieniem spowiedzi unosi się anioł w czerwieni). To prawda, że często w niderlandzkich Ukrzyżowaniach Maria Magdalena załamuje ręce, ale z drugiej strony jeżeli w Opłakiwaniach jedna z niewiast trzyma stopy Chrystusa, to właśnie najczęściej jest Magdalena; również w Ukrzyżowaniach bywa ukazana jako obejmująca jego stopy. Odnosi się to do identyfikowania Magdaleny z grzesznicą, która namaściła stopy Jezusa na uczcie u Szymona.