
Michał Anioł nie kończył

Renesans rozkwitł we Florencji, w dużej mierze ogrzewany słońcem mecenatu potężnej rodziny Medyceuszy. Mieli oni swoje wzloty i upadki, na przełomie XV i XVI wieku nawet zostali na chwilę z miasta wygnani, ale potem wrócili i kontynuowali wydawanie pieniędzy na sztukę i architekturę. Pod ich opieką pozostawał kościół San Lorenzo, do którego w latach 1526-33 dobudowano kaplicę Medyceuszy, zwaną Nową Zakrystią.
Kaplicę zaprojektował Michał Anioł Buonarroti – on także stworzył dwa znajdujące się w niej bliźniacze nagrobki dwóch Medyceuszów: Giuliana di Lorenzo de’ Medici (syna Wawrzyńca Wspaniałego, 1479-1516) i Lorenza di Piero de’ Medici (wnuka Wawrzyńca Wspaniałego, 1492-1519). W założeniu miały być cztery, ale projektu nie zrealizowano i zostały dwa. Nigdy nie wykonane dwa miały być poświęcone Wawrzyńcowi Wspaniałemu (1449-1492) i jego bratu Giuliano (1453-1478).
W obu przypadkach rzeźbiona postać zmarłego siedzi w prostokątnej niszy, poniżej zaś na tumbie leżą dwie kolejne postacie – mężczyzna i kobieta. Owe leżące postacie to personifikacje: na jednym nagrobku są to Świt i Zmierzch, na drugim zaś Dzień i Noc – razem zatem tworzą cztery pory doby i symbolizują upływający czas. Odnośnie Guliana i Lorenza wysuwa się hipotezy, że ich postacie symbolizują dwa modele życia: czynne i kontemplacyjne; kłopot polega na tym, że ciężko stwierdzić jednoznacznie, który odnosi się do którego. Z jednej strony postać Giuliana jest pochylona do przodu, wysuwa się w światło (życie czynne), zaś figura Lorenza pozostaje wycofana w cieniu (życie kontemplacyjne); z drugiej jednak strony to właśnie Lorenzo odziany jest w zbroję i hełm, co raczej odnosi się właśnie do życia czynnego. Skupmy się jednak na figurach personifikacji.
Na nagrobku Giuliana widnieją Noc i Dzień – akt kobiecy i akt męski. Z tą kobietą nie jest za dobrze – niby mówi się “brzydka jak noc”, ale jednak spodziewalibyśmy się bardziej estetycznego ciałka… cóż, Michał Anioł nigdy nie krył, że akty kobiece go po prostu nie interesują. Jeśli takie miał modelki, to w sumie nic dziwnego.
Inna sprawa z aktem męskim – muskularny Dzień jest dorodny i krzepki. Gdy jednak przyjrzymy mu się bliżej okaże się, że figura jest jakby nie dokończona… twarz nie ma wyraźnie ukształtowanych rysów, a cała postać osadzona jest w chropowatym, nie obrobionym kamieniu. I wydaje się, że nie jest to przypadek, ale celowe działanie artysty.
W średniowieczu artyści byli po prostu rzemieślnikami – ich działalność (na przykład ceny czy liczba zleceń) regulowana była zasadami obowiązującymi w cechu w danym mieście. W dobie Renesansu we Włoszech artyści powalczyli o wyzwolenie się z organizacji cechowych, lansując tezę, że artysta to ktoś więcej niż tylko rzemieślnik, ponieważ do stworzenia dzieła sztuki potrzeba nie tylko technicznych umiejętności, ale przede wszystkim talentu, natchnienia, “iskry bożej”. Łatwiej przychodziło to malarzom, rzeźbiarze bowiem, szczególnie ci rzeźbiący w kamieniu, mieli większe trudności z zerwaniem z wizerunkiem “kamieniarzy”. Malarz w końcu pracuje intelektem i nadgarstkiem, co najwyżej pochlapie się czasem farbą, a tymczasem taki rzeźbiarz kuje w marmurze, pokrywając się potem i pyłem… mało to elitarne, jak twierdzili niektórzy.
Michał Anioł bardzo chciał zmienić ten stan rzeczy. Był rzeźbiarzem, ale także malarzem, architektem i nawet poetą. W jednym ze swoich sonetów napisał:
Myśl twórcza, zanim w dziele na świat się wyłoni,
Już w surowym marmurze na poły wyrosła,
Lecz na to, by objawić się mogła doniosła,
Potrzebny jest jej dotyk oświeconej dłoni.
(tłum. J. Starzyński)
Oznacza to założenie, że rzeźba, zanim powstanie, “zaklęta” jest już w bloku kamienia. Idea rzeźby preegzystuje od wieków w danym fragmencie marmuru – artysta zaś w swym natchnieniu “uwalnia” ją, pozwala idei przyjąć materialną postać. To z kolei łączy się ze średniowieczną koncepcją o korzeniach neoplatońskich, że idea człowieka preegzystowała w umyśle Boga, a stworzenie człowieka było właśnie ubraniem idei w materię. Na portalu północnym katedry w Chartres (pocz. XIII w.) na początku cyklu Stworzenia Świata widnieje figura Boga zza której wygląda człowieczek – to właśnie owa idea człowieka, od prawieków istniejąca w boskim umyśle:
W ten sposób Michał Anioł mówi nam zatem, że artysta ubierający w materię ideę rzeźby zaklętej w kamieniu jest w pewnym sensie równy Bogu-stwórcy. A ukazanie figury “wychodzącej” z surowego kamienia jest unaocznieniem tej właśnie koncepcji. Pomysł ten nazywa się non finito czyli nie dokończony. Podobno mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy – najwyraźniej jednak boscy artyści nawet kończyć nie muszą.
Idea człowieka istniejącego w boskim umyśle daje obu postaciom zadowolenie – tak widzę to na tej rze zbie. Ale chyba to wzajemne zadowolenie uległoby zmianie, gdyby stworzyć rzeźbę – bóg/człowiek, po pewnym czasie “działania” człowieka stworzonego na tej ziemi….W każdym razie bardzo ciekawy artykuł !!!
„Posztukiwania czyli tropienie ciekawostek w sztuce” to, moim zdaniem, jeden z najciekawszych blogów. Z powodzeniem i niestrudzoną konsekwencją udawadnia Pani, że historia sztuki nie jest tylko dla osób zawodowo parających się tą dziedziną. Dzięki Pani, z pasją wciąż poszerzam zawarte w „Posztukiwaniach” treści. Do kwietniowego artykułu ”Michał Anioł nie kończył” dodam, iż na nagrobku Giuliana jedynie Noc nie budzi wątpliwości – jest wyraźnie określona poprzez towarzyszące jej atrybuty: sowę (nocnego ptaka), maskę (sny nocne lub śmierć rozumianą jako sen w oczekiwaniu na zmartwychwstanie), bukiet maków ( senność) oraz diadem w postaci księżyca.
Z niesłabnącą ciekawością oczekuję kolejnego artykułu. Podziwiam Panią i dziękuję!
Temat frapujący, bardzo ciekawy, opatrzony interesującym Pani komentarzem.
Pięknie w swoim “Promethidionie” pisał o tym Norwid,przywołując i Michła Anioła i Fidiasza jako twórców odsłaniających Boski zamysł Piękna tkwiący w Kamieniu.Ten blog jest świetnym komentarzem do poematu i jednocześnie ilustracją. Jak zwykle serdeczne dzięki.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze! Pani Mirosławo: szczególne dzięki za fantastyczny kontekst literacki! Tak właśnie powinniśmy podchodzić do dziedzictwa kulturowego: historia, literatura i sztuka przenikają się na wielu płaszczyznach i inspirują nawzajem.
Wizja Michala Aniola to wizja pesymistyczna. Artysta nie jest rowny Bogowi a tylko jego narzedziem. On tylko uwalnia forme, ktora znajduje sie juz w kamieniu czyli artysta nie moze miec zadnego wlasnego pomyslu ani natchnienia. Ten pesymizm tworczy towarzyszy cale zycie Michalowi Aniolowi.
Czy cytowany Sonet 151 (“Non ha l’ottimo artista alcun concetto”) to na pewno przekład Staffa? Nie Juliusza Starzyńskiego?
O, rzeczywiście, dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawione.
To jeszcze dla porządku przytoczmy przekład Staffa:
Nic mistrz najlepszy pomyśleć nie zdole
Poza tym co już w marmurze spoczywa,
W pełnym zarysie i co wydobywa
Jeno dłoń, ducha spełniająca wolę.
Staff lepiej oddaje oryginał, w którym “concetto” jest już w całości, a nie “na poły” zawarte w marmurze, ale wiersz Starzyńskiego toczy się równie gładko i godnie rywalizuje z próbą jednego z najwybitniejszych polskich poetów.
No i trzeba pamiętać, że adresatką tego wiersza jest kobieta, więc może Michelangeo nie był aż tak, hmm… obojętny na niewieścią urodę.
Michał Anioł rzeczywiście kończyć nie musiał, bo jak sam mawiał: “Zaczynajcie, czas dokończy!…” Dziękujemy za inspirowanie do poszukiwania ciekawych tematów – redaktorzy szkolnej gazety o sztuce Sztuka Puka
Dziękuję i pozdrawiam!