Sztuka prezentacji
Słoneczna Italia jawi nam się jako kraina piękna – nie tylko przyrodniczo, ale także jeśli chodzi o sztukę. Piękni ludzie ukazywani w malarstwie i rzeźbie, zazwyczaj za pieniądze mecenasów, których z rozpędu też wyobrażamy sobie jako przystojnych i wspaniałych. Dziś napiszę zatem o niewątpliwie wspaniałym, choć raczej niezbyt urodziwym księciu Urbino. Kazał się on sportretować ze swym synem w pełnym splendorze – jako wódz, uczony i mecenas sztuki (ok. 1480-81, być może malował Pedro Berruguete, autorstwo niepewne):
Federico da Montefeltro (1422-1482) był postacią wyjątkową pod wieloma względami. Był on słynnym kondotierem (czyli dowódcą wojsk najemnych), a także papieskim Gonfaloniere (można powiedzieć – “chorążym”, ponieważ Gonfalon to Sztandar Świętego Kościoła Rzymskiego). Urodził się Federico jako nieślubny syn księcia Guidantonia da Montefeltro, władcy Urbino. Ten zaś miał wyjątkowo wyrozumiałą żonę, gdyż zgodziła się ona na uznanie bękarta za pełnoprawnego członka rodu Montefeltro. Oficjalnego zaakceptowania tego faktu dokonał papież Marcin V, zresztą wuj owej zdradzanej żony. Po śmierci Guidantonia władzę przejął oczywiście jego syn z prawego łoża, imieniem Oddantonio. Był to szesnastolatek nastawiony na wystawny tryb życia – szybko zdołał opróżnić skarbiec Urbino. Balowanie za hajs z podatków nie skończyło się dobrze; rok po objęciu władzy młodzieniec padł ofiarą spisku i został zamordowany. Władzę przejął przyrodni brat zabitego, czyli właśnie nasz Federico – oczywiście pojawiły się pytania o ewentualny jego udział w tym spisku, jednak niczego nie udało się udowodnić. W środkowej części Ołtarza Montefeltro władca i rycerz Federico pobożnie klęczy u stóp Madonny (malował Piero della Francesca, ok. 1472-74):
Z pewnością Federico da Montefeltro niejeden grzeszek miał na sumieniu – dla nas pozostaje jednak jedną z najwspanialszych postaci renesansowej Italii, zwłaszcza jeśli chodzi o mecenat. Małe Urbino stało się za jego czasów prawdziwym ośrodkiem sztuki, a sam Federico pojawiał się na obrazach malowanych na jego zlecenie przez artystów z południa i z północy Europy. Łatwo rozpoznać Federica, ponieważ przedstawiany był w większości przypadków z profilu, zaś nos jego miał kształt tak charakterystyczny, że nie da się go pomylić z żadnym innym. Poniżej obraz “Ostatnia Wieczerza” Justusa z Gandawy – myślę, że nikt z Czytelników nie ma wątpliwości, że w grupie mężczyzn przy prawej krawędzi obrazu widzimy właśnie Federica:
Jednym z najbardziej znanych portretów Federica da Montefeltro jest tablica z dyptyku, którego autorem jest Piero della Francesca, jeden z najsłynniejszych malarzy wczesnego Renesansu. Dyptyk powstał prawdopodobnie między 1465 a 1472 rokiem, na drugiej części ukazana jest żona Federica, Battista Sforza. Oczywiście profilowe ujęcia wpisują się w antykizującą modę czasów Renesansu, ale w przypadku Federica kryje się za tym coś więcej. Moglibyśmy zapytać – kto mając TAKI nos daje się uparcie portretować z profilu? Odpowiedź jest prosta: ten, kto z drugiej strony twarzy nie ma oka.
Brak prawego oka, tak samo zresztą jak niezwykły kształt nosa (z wyraźną wyrwą u nasady) były wynikiem wypadku na turnieju. Górną część nosa usunięto mu zresztą chirurgicznie – nie tylko ze względu na uszkodzenie, ale również by poszerzyć pole widzenia ocalałego lewego oka, co miało między innymi zapewnić mu większe szanse obrony w przypadku nagłego ataku jakiś spiskowców. Wbrew pozorom w renesansowej Italii lepiej było zadbać o swoje bezpieczeństwo aniżeli o urodę, szczególnie gdy sprawowało się władzę. Trójwymiarowa rekonstrukcja głowy Federica potwierdza, że do pięknych nie należał:
Podobno mężczyzna nie musi być urodziwy, to właśnie władza sprawia, że w oczach kobiet jego atrakcyjność rośnie. I ostatecznie, czyż nie lepiej być charakterystycznym i rozpoznawalnym? Spośród milionów przystojnych książąt i rycerzy na portretach z kolejnych stuleci bez pudła i od ręki rozpoznamy właśnie Federica da Montefeltro. Można powiedzieć, że miał nosa do skutecznego kreowania wizerunku.
Dziekuje bardzo za ta notke. Postac z dziwnym nosem znalam, i mysl nachodzila mnie wlasnie dokladnie taka – dlaczego ktos z takim nosen portretuje sie z profilu :)
Nie wiedzialam, ze kryje sie za tym historia z turnieju.
Cieszę się, że udało mi się zaprezentować mniej znaną ciekawostkę. Pozdrawiam serdecznie!