
Bestiariusz pełen cudów

Internauci lubią zwierzątka – głównie koty, choć nie tylko; sięgnijmy zatem w tym temacie do sztuki zaklętej w iluminowanych rękopisach. W średniowieczu zwierzęta opisywane były w tak zwanych Bestiariuszach – księgach, które powstawały jako kompilacje starożytnych i średniowiecznych tekstów z zakresu zarówno teologii jak i historii naturalnej. Podstawowym źródłem był tak zwany “Fizjologus”, powstały zapewne w Egipcie w końcu III wieku, zawierający opisy prawie 50 zwierząt, głównie z kręgu śródziemnomorskiego. Bestiariusze zawierały zarówno opisy zwierząt rzeczywistych, jak i fantastycznych – jest to z pewnością temat na więcej niż jeden wpis na blogu. Bardzo często opisy te nie miały odbicia w biologicznej rzeczywistości, a zachowanie zwierząt opatrzone było teologicznymi komentarzami, wyjaśniającymi ich symbolikę według założeń chrześcijańskich. Dziś rzućmy okiem na kilka z tych zwierząt, które są rzeczywiste, a nie legendarne, chociaż i w ich opisach nie brakuje fantastyki.
Ilustracja powyżej pochodzi z najstarszego zachwanego ilustrowanego bestiariusza (2 ćw. XII wieku, Bodleian Library, Oxford, MS Laud. Misc. 247) i przedstawia… krokodyla! A właściwie węża wodnego (hydrus), który zabija krokodyla. Według opisów, wąż wodny wsuwał się w pysk krokodyla, dawał mu się połknąć, a następie rozpruwał mu brzuch od środka. Symbolizuje to Chrystusa, który zstąpił do piekieł by uwolnić dusze sprawiedliwych… odpuśćmy jednak kwestię hydrusa i przyjrzyjmy się krokodylowi: oto piękny przykład tego, że północnoeuropejski artysta nie potrafił sobie dobrze tego zwierzęcia wyobrazić. Od razu widać, że nigdy w życiu nie trafiła mu się okazja zobaczenia krokodyla; ale przeczytał o nim, że to groźna bestia (więc na warunki północne wyszło mu, że trochę wilk). Co najważniejsze, bestiaria podawały za Fizjologusem, że krokodyl to jedyne zwierzę, które może kłapać nie dolną, ale górną szczęką. Jak to sobie wyjaśniali północnoeuropejscy malarze? Ano najprawdopodobniej taki zwierz musi mieć odwrócony łeb! A że żyje w wodzie, to pewnie trochę ryba…
Ale i o znanych na północy zwierzętach można przeczytać zaskakujące opowieści w średniowiecznych bestiariuszach. Na przykład bobry są opisane jako zwierzęta, których jądra były używane do tworzenia leków, w związku z czym myśliwi mieli polować na bobry właśnie dla ich jąder. Mądre bobry zorientowały się o co chodzi – bestiariusze mówią, że bóbr zapędzony w pułapkę odgryza swoje jądra, bo wie, że myśliwym tylko o to chodzi; dzięki temu zostawią go w spokoju. Kiedy zaś taki wykastrowany bóbr znów stanie się zwierzyną ściganą, pokaże myśliwym że już nie ma jąder i w ten sposób ocali życie. Do tej przedziwnej opowieści mamy rzecz jasna morał: jeśli odetniemy się od swych grzechów jak bóbr od swych jąder, wówczas diabeł zostawi nas w spokoju.
Wyjątkowo interesująco przedstawia się w średniowiecznych bestiariuszach kwestia borsuków – otóż mają one najwyraźniej znakomicie rozwinięte umiejętności pracy zespołowej. Mianowicie gdy kopią jamę, jeden z nich kładzie się na grzbiecie, chwyta kij w pysk i robi za taczki! Kopiący zrzucają ziemię z jamy na brzuch leżącego, a gdy jest on już załadowany, kolejne dwa borsuki ciągną za końce kija i w ten sposób wywożą wykopaną ziemię.
I wreszcie na koniec powiedzmy dwa słowa o zwierzątku, które ma wyjątkowy talent do budowania pozytywnego PR-u: chodzi mianowicie o jeża. Wszyscy wychowywaliśmy się na bajkach, w których wesołe jeżyki niosą sobie jabłuszka na grzbiecie; że jeż jest mięsożerny, a co za tym idzie – drapieżny, to już z tych bajek nie wynikało… Taki pozytywny PR budowały sobie jeże już od średniowiecza; według bestiariuszy, jeż w porze winobrania wspina się na winorośl (!), zrzuca winne grona, następnie schodzi na ziemię i tarza się w owocach, nabijając je na kolce. Potem idzie z tym do swojej jamy i winogronami karmi swoje potomstwo.
Trzeba przyznać, że śledząc wizerunek jeża od średniowiecza po czasy współczesne, można dojść do wniosku, że to prawdziwy mistrz marketingu. I jak na razie tylko jeż doczekał się znakomitego filmiku zrealizowanego przez Obrazki NUNU & Discarding Images na podstawie średniowiecznego Bestiariusza z Rochester (British Library w Londynie, Royal MS 12 F.XIII). Obejrzyjmy zatem filmik i uczmy się od średniowiecznych jeży, jak budować pozytywny wizerunek, skutecznie maskując naturalne drapieżne skłonności. Dobra autopromocja bywa podstawowym składnikiem osobistego sukcesu.
Przeswietna notka! Bardzo lubie ogladac bestiariusze i te stare mapy, gdzie na ziemiach i wodach nieznanych namalowane zostaly wyobrazenia mieszkajacych tam zwierzat. Tylko trudno znalezc do tego opisy, a nawet jesli juz sa, to krótkie i jalowe, ograniczajace sie wlasciwie do nazwy zwierza.
Historie ukryte za powyzszymi obrazkami uradowaly mnie wiec ogromnie! Dziekuje!
Cieszę się – przypuszczam, że do bestiariuszy będę jeszcze wracać, bo to prawdziwa kopalnia ciekawostek!
Wreszcie dowiedziałam się co te średniowieczne jeże dźwigały na grzbietach.
Tak jest, prawie zawsze ze względu na tekst w bestiariuszach są to winne grona. Ale od czasu do czasu zdarzają się też jabłuszka :) http://www.foliamagazine.it/riccio-porta-mele/
Przypadkiem (fb) trafiłem na tę stronę. Czuję się jakby mi ktoś podarował pudełko pralinek. Zachwyconym.
Cieszy mnie to wielce :)
Proszę o jeszcze. Ciężko osobom niezwiązanym z historią sztuki lub historią średniowiecza trafić na takie perełki.
Szczególnie dziękuję za te jeże, współpracuję z Azylem dla jeży i zbierają ciekawostki jeżowe, na pewno ich ucieszy ten filmik i ilustracja. :)
Bardzo mi miło, oczywiście będzie więcej. Pozdrawiam!
Cudowne, proszę o więcej …
Dziękuję! :)