
Święte mleko

Jakiś czas temu pisałam o przedstawieniach karmiącej Matki Boskiej z Dzieciątkiem (wpis dostępny TU), dziś zaś rozwiniemy ten temat. Tak się składa, że Madonna obdzielała swoim mlekiem nie tylko własne dziecko – zdarzają się zatem takie przedstawienia, gdy z mleka Matki Boskiej korzystają inni. Szczególnie zakonnicy.
W żywotach świętych znajdziemy wiele cudów, a kilku z nich przytrafiła się także tak zwana laktacja. Nie chodzi jednak o to, że panowie cierpieli za zaawansowane schorzenia hormonalne i zaczęli produkować mleko; rzecz w tym, że w wyniku cudu dostąpili zaszczytu skosztowania mleka Matki Boskiej. Najsłynniejszą i wielokrotnie powtarzającą się w sztuce sceną jest Laktacja św. Bernarda.
Św. Bernard z Clairvaux (1090-1153): cysters, teolog, mistyk i entuzjasta krucjat, był jedną z czołowych osobowości Europy XII wieku. Otaczał on wielkim kultem Matkę Boską; wedle legendy pewnego razu posąg Madonny z Dzieciątkiem ożył, gdy Bernard modlił się do niego. Maria miała wówczas upuścić do ust Bernarda kilka kropli swego mleka, przez co umocniła jego przekonanie, iż może on nazywać ją swoją matką. Wersji legendy jest kilka – jest też taka, która mówi, że Maria strzyknęła Bernardowi mlekiem w oko, przez co został on uleczony z infekcji tegoż narządu.
Strzykanie mlekiem jest niewątpliwie efektowne wizualnie, ale zazwyczaj mleko w nieco łagodniejszy sposób wypływa z damskiej piersi, zaś żeby go skosztować, trzeba się do tej piersi znacząco zbliżyć, lub wręcz przyssać. Interesujący jest fakt, że tego typu cuda przytrafiały się głównie świętym zakonnikom, a w każdym razie duchownym; motyw pojawia się m.in. w żywotach św. Augustyna, św. Dominika, św. Kajetana, czy też św. Piotra Nolasco. Nie da się uniknąć poczucia, że mamy tu do czynienia z mistyczną wizją, która ma zabarwienie erotyczne; religijne doznanie w jakimś sensie rekompensuje zakonnikom życie w czystości.
Od razu zaznaczę, że nie jest to wyuzdana nadinterpretacja, bowiem w takim właśnie kontekście cud laktacji pojawia się już w średniowiecznych tekstach. Gautier de Coinci, poeta i mnich benedyktyński, autor tekstu Les Miracles de Nostre-Dame (Cuda Matki Bożej) z początków XIII wieku, przywołał historię o diakonie, dręczonym przez cielesne żądze. Ów młodzieniec miał wielki problem z zachowaniem ślubów czystości, ale z pomocą przyszła mu Matka Boska. Objawiła mu się mianowicie nocą, we śnie, i dała mu się napić mleka ze swej piersi. Jak twierdzi Gautier de Coinci, diakon poczuł się usatysfakcjonowany i w efekcie odnalazł w sobie siłę, by oprzeć się dalszym pokusom.
Mleko Matki Boskiej generalnie pomagać miało grzesznikom – przedstawienia Marii kapiącej mlekiem z piersi w kierunku dusz czyśćcowych (co oczywiście owym duszom przynosiło ulgę i ukojenie) pojawiały się szczególnie w początkach XVI wieku. Jeden z najsłynniejszych obrazów znajduje się w muzeum Prado w Madrycie (Pedro Machuca, 1517) – z jednej piersi mleko wyciska sama Madonna, z drugiej zaś Jezus, który zdaje się przy tym całkiem dobrze bawić.
Warto zauważyć, że tego typu przedstawienia najprawdopodobniej wywodzą się z mitologicznej opowieści o tym, jak to mleko Hery, trysnąwszy z jej piersi, utworzyło Drogę Mleczną. Niewątpliwie także możemy to przedstawienie porównać z personifikacją Benignita (dobrotliwość, łagodność, łaskawość) z Ikonologii Cesarego Ripy (1593, ilustrowanej od drugiego wydania z 1603). Stanowi ona cnotę władców, więc także pasuje do Matki Boskiej:
Krótko mówiąc, Madonna obdziela swym mlekiem i świętych, i grzeszników. Święci jednak mają o tyle uprzywilejowaną sytuację, że doznają tego zaszczytu w spotkaniu twarzą w twarz, czy też raczej twarzą w pierś; w każdym razie indywidualnie, a nie grupowo, jak ci nieszczęśnicy z czyśćca. Ci ostatni jednak zapewne za życia więcej sobie poużywali rozmaitych przyjemności, ze ssaniem kobiecych piersi włącznie.
Dziękuję za ten arcyciekawy post :)
Ciekawa sprawa…
Dziękuję za komentarze – zapraszam do czytania kolejnych wpisów :)
Mleko potrafi właśnie w ten sposób tryskać, to zupełnie normalne wystarczy zwykle nacisnąć tak jak widać na obrazach…