
Matka Boska Pałująca

Kończy się powoli wspaniała wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie, zatytułowana Maria Mater Misericordiae. Na wystawie tej zgromadzono różne wizerunki maryjne, ukazujące Matkę Boską w rozmaitych rolach: pięknej kobiety, czułej matki, cierpiącej współodkupicielki świata… pojawiło się tam też dosyć specyficzne przedstawienie, które pozwalam sobie określić jako Matka Boska Pałująca.
Tak naprawdę ten typ ikonograficzny nazywa się Madonna del Soccorso (Matka Boska Wspomożycielka). Występował on w sztuce włoskiej (Umbria, Marchia, Toskania), głównie w XV i XVI wieku – wiele przykładów związanych było z kościołami augustiańskimi. Wizerunki Marii bijącej diabła mają oczywiście ukazywać Matkę Boską jako wspierającą wiernych w nierównej walce przeciw siłom zła.
Dokładniej rzecz ujmując, przedstawienia te są ilustracjami średniowiecznej opowieści o pewnej matce, która w gniewie oddała dziecko diabłu. Każda matka wie, że czasem kończy się cierpliwość – małe dziecko potrafi wyprowadzić z równowagi, co w tym przypadku zaowocowało zapewne okrzykiem w stylu: “a niech cię diabli wezmą!”. Niestety, diabeł skorzystał z okazji i przyszedł zabrać dziecko – oczywiście wówczas matka pożałowała swojej popędliwości. W rozpaczy zwróciła się do Madonny – która, jak się domyślamy, pogoniła diabła i uratowała duszę dziecka. Najczęściej na obrazach Maria używa do tego celu pałki, zdarza się jednak także wersja z batem.
Niektórzy badacze wiążą tę opowieść z bardziej ogólnym motywem “diabelskiego dziecka”, występującym w różnych wersjach w średniowiecznej literaturze. Tutaj sprawa nam się komplikuje: prawa diabła do duszy dziecka nie wynikają z chwilowego gniewu matki, ale z faktu, że owo dziecko zostało poczęte w grzeszny sposób. Mianowicie małżonkowie, którzy ślubowali czystość, złamali swą obietnicę w przeddzień Wielkanocy, czyli na sam koniec Wielkiego Postu. Seks był inicjatywą męża; żona miała wówczas stwierdzić, że jeśli w tych okolicznościach pocznie dziecko, to niech je diabli wezmą. Oczywiście poczęła – urodziła chłopca, po którego jednak diabeł nie zgłosił się od razu. Dusza do potępienia powinna być duszą dorosłego; chłopiec zatem miał być zabrany, gdy ukończy 15 lat. W wieku lat 12 dziecko dowiedziało się od matki o klątwie; rezolutny młodzieniec udał się w podróż, odnalazł pewnego świętego pustelnika, który z kolei zalecił zwrócenie się o pomoc do Matki Boskiej. Oczywiście Madonna wysłuchała modlitwy i pogoniła diabła, ratując duszę dziecka. Tak naprawdę tego typu opowieści krążyły w średniowiecznych źródłach w rozmaitych wariantach; przykładem może być tekst Miracles de Nostre Dame (Gautier de Coinci, 1177-1236). W rękopisie z 1 połowy XIV wieku znajdziemy piękną miniaturę ilustrującą tę opowieść (Bibliothèque nationale de France, NAF 24541, datowany 1328-1332, dekoracje wykonał prawdopodobnie Jean Pucelle):
Fascynujące jest śledzenie różnych przejawów kultu maryjnego w dawnej sztuce: niesamowite opowieści, głównie późnośredniowieczne, owocowały naprawdę zaskakującymi przedstawieniami. Grzesznicy najchętniej zwracali się o pomoc do Marii – ona wydawała się bardziej wyrozumiała od samego Boga, bardziej skłonna do pomocy, oraz ewidentnie zdolna do skutecznego fizycznego pokonania diabła. A trochę z innej beczki – zbliża się październik, zatem może warto przypomnieć, że w PRL-u dokładnie 7 października przypadało święto Święto Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. Cóż za idealny czas na kontemplowanie Matki Boskiej Pałującej!
***
Dla zainteresowanych tematem polecam publikację: Efrat El-Hanany, Beating the Devil: Images of the Madonna Del Soccorso in Italian Renaissance Art (PhD diss., Indiana University 2005, published 2006).
Czyli ta pała to nie za dzieciątko, a w jego obronie…choć czasem to tak wygląda, że można błędnie zinterpretować :)
No tak, ale ten blog jest między innymi po to, żeby wyjaśniać, o co chodzi w tych dawnych obrazach, których treść nie jest już dla dzisiejszego odbiorcy czytelna :) pozdrawiam serdecznie!
Pierwszy raz takie ujęcie zaskoczyło mnie we Włoszech, w maleńkiej a bardzo starej miejscowości Montecarlo, ktorego mury miejskie powstały w XVI wieku, obeszliśmy wszystkie uliczki a na głównym placyku okazało się, że kościół jest otwarty – sobota, sprzątanie, weszliśmy i było co oglądać, a po lewej stronie zaraz po wejściu spory obraz z uzbrojoną Matką Bożą, która dynamicznie wywijała rózgą, nad skrzywionym dzieckiem, na kilka chwil straciłam oddech i stałam osłupiała, dopiero jak zaczęłam ruszać oczami zauważyłam diabła i zrozumiałam, od tej pory lubię to ujęcie i już mnie nie zadziwia, dzięki za dalsze szczegóły :)
Bardzo dziękuję za ten komentarz – niestety z jakiegoś powodu wordpress przestał mi wysyłać maile z powiadomieniem o oczekujących komentarzach, stąd poślizg w publikacji i odpowiedzi, za który przepraszam.
Bardzo się cieszę za każdym razem gdy Czytelnicy wiążą moje wpisy z osobistymi doświadczeniami ze sztuką dawną w ramach własnych podróży – tak właśnie ma to działać! Pozdrawiam najserdeczniej :)