Umowa o dzieło
W filmie Vinci (2004), opowiadającym o fikcyjnej historii kradzieży najsłynniejszego obrazu z kolekcji Książąt Czartoryskich, paser Gruby (Mieczysław Grąbka) mówi do złodzieja Cumy (Robert Więckiewicz): “Mamy umowę o dzieło, Cuma, i mnie interesuje dostać to dzieło.” W kolekcji Czartoryskich dzieł jest wiele, ale ogół społeczeństwa kojarzy głównie to jedno: chodzi oczywiście o Damę z Gronostajem.
Obraz Leonarda da Vinci, namalowany około 1490 roku, najczęściej interpretuje się jako portret Cecylii Gallerani, która była kochanką księcia Mediolanu, Ludovica Sforzy. Pasuje do tego atrybut w postaci gronostaja: grecka nazwa zwierzątka (galéē: γαλέη) byłaby tu nawiązaniem do nazwiska modelki, a sam gronostaj współczesnym niewątpliwie kojarzył się z jej kochankiem. Ludovico Sforza, kawaler Orderu Gronostaja, używał bowiem wizerunku tego stworzenia jako swego osobistego godła.
Identyfikacja namalowanego przez Leonarda da Vinci zwierzątka jest jednak przedmiotem dyskusji. Już księżna Izabela Czartoryska miała problem z jego rozpoznaniem; we francuskojęzycznej wersji katalogu swej kolekcji napisała o tym obrazie: Zwierzątko, trzymane przez młodą osobę, trudno opisać. Jeśli to pies, byłby brzydki; jeśli inne jakieś zwierzę — to nie znane mi. W polskiej wersji katalogu, zapewne po namyśle, stwierdziła natomiast: Trzyma zwierzątko do kuny podobne. Później pojawiła się także identyfikacja stworzenia jako łasicy – stąd popularne określenie “Dama z Łasiczką”. Gronostaj (mustela erminea) i łasica pospolita (mustela nivalis) są do siebie bardzo podobne, w dodatku jedno i drugie może przyjmować zimą białą szatę.
Gronostaj wyróżnia się czarną plamką na końcu ogona, no ale ogona akurat na obrazie nie widać. Może zresztą to świadomy zabieg Leonarda, zakrawający nieco na trolling wobec zleceniodawców: rzecz w tym, że łasica i gronostaj mają odmienne znaczenie symboliczne. Gronostaj symbolizuje czystość (pasuje zatem jako atrybut niezamężnej niewiasty i zapewne to właśnie na ten atrybut było zamówienie), a łasica w średniowiecznych bestiariach była opisana jako zwierzę nieczyste (ta akurat niezamężna panna nie była przecież dziewicą…). Poza tym łasicowate ogólnie funkcjonowały w kulturze renesansowej Italii jako symbolizujące ciążę – a Cecylia Gallerani w 1491 roku urodziła księciu Sforzy nieślubnego syna.
Swoją drogą, pojawiła się też teoria, że Dama z Gronostajem jest tak naprawdę… damą z fretką! Zwacano uwagę na to, że gronostaj na obrazie Leonarda jest dziwnie duży, ma wydłużony pysk, małe oczy i łapy podobne do psich i niedźwiedzich z zachowanych szkiców da Vinciego. Faktycznie, biała fretka wydaje się być najbliżej zwierzątka z obrazu – a może po prostu domowa fretka “pozowała” w tym wypadku za gronostaja? Fretki były już od średniowiecza hodowane i używane do polowań – czyli jednak był to trochę jakby pies, tak jak podejrzewała Izabela Czartoryska.
Obraz przywiózł z Włoch Adam Jerzy Czartoryski i podarował go swej matce, księżnej Izabeli. Nie tylko z identyfikacją zwierzątka mieli oni wówczas problemy – napis dodany w lewym górnym rogu wskazuje, że dzieło to zostało pomylone z innym portretem: La Belle Ferronière, przypisywanym także Leonardowi, a dziś przechowywanym w Luwrze. Napis na Damie z Gronostajem z pewnością powstał już w Polsce: Leonardo da Vinci został bowiem określony jako Leonard d’Awinci (!)
Niestety prawdopodobnie wówczas, czyli już w kolekcji Czartoryskiej, obraz został przemalowany – nałożono niezbyt subtelne poprawki, a przede wszystkim, nie do końca wiadomo dlaczego, zasmarowano (bo trudno to nazwać inaczej) tło na czarno. Oryginalnie Dama była prawdopodobnie ukazana na tle szarobłękitnym, światłocieniowym, przestrzennym. Sława obrazu jest w tym wypadku jego przekleństwem – zapewne w przypadku mniej znanego dzieła takie przemalówki zostałyby już dawno usunięte przez konserwatorów. Ale czy ktoś zdecyduje się ingerować w utrwalony już w powszechnej świadomości wizerunek Damy z Gronostajem?
Na zakończenie zatem jeszcze jeden cytat z filmu Vinci, który trafnie ukazuje ową powszechną świadomość – rozmowa Cumy z kolegą Szerszeniem (Borys Szyc):
[C] – Obraz, co Ci mówiłem, wisi u Czartoryskich.
[Sz] – Da Vinci??!!
[C] – Skąd wiesz?
[Sz] – W Polsce jest tylko jeden obraz!
Pozostaje tylko dodać: Włoch płakał jak sprzedawał.
Bardzo interesujący wpis; szkoda, że nikt nie zdecydował się na zdjęcie czarnej warstwy
Dziękuję – no, szkoda…
Jeśli weźmiemy pod uwagę same rozmiary to łasica jest jednak znacznie mniejsza od gronostaja, zaś zwierzę na obrazie jest – moim skromnym zdaniem – za duże i na łasicę i na gronostaja. Miałam okazję podziwiać przedstawicieli i jednego i drugiego gatunku w moim przydomowym ogrodzie :) Urocze, pełne wdzięku stworzenia (zwłaszcza mała i ruchliwa łasica). Osobiście skłaniałabym się ku kunie domowej (tu rzeczywiście w nieco “brzydkim” wydaniu). Chyba że proporcje nie zostały zachowane i rozmiary przedstawionego zwierzęcia zostały nieco wyolbrzymione…
O właśnie, dziękuję, nie ma to jak osobista obserwacja natury! Ja myślę, że pozowała fretka.
Trzeba zmienić tytuł: “Dama z niewielkim zwierzęciem drapieżnym nieustalonego gatunku”.
Pozdrawiam.
Myślę, że to fretka, ale jednak w zamyśle miał być gronostaj. Pozdrawiam! :)