
Czy Michał Anioł sfałszował “Laokoona”?

Grupa Laokoona to jedna z najsłynniejszych rzeźb antycznych, która w niezwykle ekspresyjny i dynamiczny sposób ukazuje śmierć rzeczonego Laokoona i jego synów – wersji tego mitu jest kilka, ale generalnie chodzi o to, że bogowie zesłali na nich mordercze węże. W 1506 r. ta właśnie rzeźba została odkryta w Rzymie, a dokładniej wykopana w winnicy niejakiego Felice De Fredis. Na miejsce przybyli wezwani Giuliano da Sangallo i Michał Anioł Buonarroti – natychmiast rozpoznali rzeźbę jako arcydzieło opisane przez rzymskiego pisarza Pliniusza Starszego. Miała to być grupa stworzona przez rzeźbiarzy z Rodos (byli to Agesander, Polidoros i Athenadoros), która za czasów Pliniusza zdobiła pałac cesarza Tytusa Flawiusza. Odkryty w 1506 r. skarb nabył do swej kolekcji papież Juliusz II. Do dziś rzeźba znajduje się w Muzeach Watykańskich.
Amerykańska badaczka Lynn Catterson opublikowała w 2005 r. artykuł, w którym stwierdziła, że Grupa Laokoona to… fałszerstwo dokonane przez Michała Anioła! Jak zauważyła, artysta ten miał możliwości oraz motyw: byłby w stanie wykonać rzekomo antyczną rzeźbę, a zarazem zapewne mógłby dużo na tym zarobić. Wiemy, że już za młodu Buonarroti był dobry w kopiowaniu starożytnych rzeźb. Jego “Śpiący Kupidyn”, nie zachowany do dziś, został nawet sprzedany kardynałowi Riario jako antyk – ale tej oszukańczej transakcji dokonał nie Michał Anioł, lecz niejaki Baldassare del Milanese, który zresztą za tę rzeźbę zapłacił prawdziwemu autorowi niewielką sumę (a od kupującego kardynała oczywiście wyciągnął wielokrotnie więcej). Nie wydaje się zatem, aby w przypadku “Śpiącego Kupidyna” to Michał Anioł był winny fałszerstwa. Inaczej miałaby się sprawa z “Grupą Laokoona”.
W swoim artykule Catterson stwierdziła, że “Laokoon” odkryty został w zbyt dobrym stanie jak na dzieło antyczne; dodatkowo powiązała z tym ewentualnym fałszerstwem wzmianki o zakupie przez Michała Anioła dużej ilości marmuru przed 1506 r. Przywołała także szkic Buonarrotiego, dziś przechowywany w Ashmolean Museum w Oksfordzie (Parker 292): przedstawia on męskie plecy, które według badaczki są projektem pleców Laokoona – tylko że w lustrzanym odbiciu… w każdym razie rysunek datowany na początek XVI wieku miałby być wcześniejszy, niż odkrycie rzeźby.
Hipoteza Catterson nie zyskała uznania innych badaczy. Jej argumenty uznano za zbiór poszlak, a najważniejszy – czyli rysunek – za zupełną pomyłkę. Poza tym trzeba zauważyć, że “Grupa Laokoona” idealnie wpasowuje się w stylistykę antycznych rzeźb tak zwanego okresu hellenistycznego, gdy klasyczny grecki chłód i równowaga zostały zastąpione przez przesadną ekspresję i dynamikę. Wiele z podobnych hellenistycznych rzeźb zostało odkrytych kilkaset lat po śmierci Michała Anioła – nie mógł ich znać, trudno zatem założyć, że “na wyczucie” tak idealnie wpisał się z “Laokoonem” w ich charakter.
Oczywiście z Grupą Laokoona sprawa nie jest do końca jasna. Według relacji Pliniusza rzeźba ta wykonana była z jednego bloku kamienia, a to, co wydobyto w 1506 r. powstało z siedmiu kawałków. Nawet przyjmując, że jest to rzeźba antyczna, nie mamy dziś pewności, czy to grecki oryginał, czy może rzymska kopia. Najczęściej zakłada się jej datowanie między I wiekiem p.n.e. a I wiekiem n.e.
I jeszcze jedna ciekawostka: wykopana w 1506 r. grupa nie była jednak całkiem kompletna: obu synom brakowało po ręce, nie było także prawego ramienia Laokoona. Oczywiście zdecydowano się te ubytki uzupełnić – wówczas miała miejsce dyskusja, jak też owe brakujące kończyny powinny być ułożone. Wszyscy niemal uznali, że ręka Laokoona ma być wyciągnięta ku górze; podobno Michał Anioł uparcie jednak twierdził, że ramię to powinno być zgięte, a dłoń skierowana ku głowie. Nie posłuchano go oczywiście i Grupa Laokoona została uzupełniona o ręce uniesione nad głowami postaci.
I teraz uwaga: niemal czterysta lat później, w roku 1905, archeolog Ludwig Pollak odnalazł fragment ramienia w pobliżu miejsca odkopania całej grupy. Okazało się, że fragment ten pasuje do Laokoona i że to właśnie Michał Anioł miał rację! Czy wiedział o tym, jak wyglądała oryginalna kompozycja właśnie dlatego, że w rzeczywistości był jej autorem?
Prawdę powiedziawszy, dla mnie to raczej jest argument zaprzeczający hipotezie o fałszerstwie. Odkładając na bok dywagacje o stylu, zadajmy sobie pytanie, czy wielki Michał Anioł rzeczywiście chciałby stworzyć tak wspaniałe dzieło, a potem konsekwentnie udawać, że wykonał je ktoś inny? Czy jakikolwiek zysk byłby dla niego wart wyparcia się autorstwa TAKIEJ rzeźby? Czy wreszcie wiedząc, że rekonstrukcje zepsują pierwotną kompozycję, pozwoliłby na to, aby “zaginione” ramię nie zostało za jego czasów odnalezione? Zauważmy też, że fałszerstwami częściej jednak parają się niespełnieni artyści… czyli, mówiąc krótko, hipoteza o tym, że “Laokoon” jest fałszerstwem Michała Anioła wydaje mi się po prostu nieprawdopodobna psychologicznie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest to naukowy argument… ale od tego właśnie są blogi – można sobie pospekulować. Do czego i Państwa zachęcam.
***
W odniesieniu do Michała Anioła zachęcam do przeczytania archiwalnego postu (“Michał Anioł nie kończył“), a w kontekście fałszerstw pozwolę sobie przypomnieć wpis o van Meegerenie (“Oryginalny falsyfikat“). Przywołany tekst Lynn Catterson to “Michelangelo’s ‘Laocoön?'”, Artibus et historiae, 52 (2005), s. 29-56. Polecam także zestawienie faktów o “Grupie Laokoona” w serwisie http://www.digitalsculpture.org/laocoon/chronology/
Moim skromnym zdaniem Michał Anioł po prostu “odczytał” z układu ciała całej postaci oryginalne ułożenie rąk… Jak na wybitnego znawcę anatomii i rzeźbiarza przystało :) To chyba całkiem możliwe :)
Tak czy inaczej, fascynujące! Nie słyszałam/czytałam o hipotezie L. Catterson. Dziękuję.
Wlasnie tez tak sobie pomyslalam jak przedmówczyni, ze MA po prostu widzial, jak ta reka ma dalej “isc”. A i ten szkic pleców wydaje sie nie miec wiele wspólnego z Laokoonem, to raczej szukanie na sile jakichkolwiek polaczen, zeby przebic sie ze swoja hipoteza.
Nie, za grubymi nicmi to szyte jak dla mnie.
Zgadzam się. Ale warto wiedzieć, jakie hipotezy krążą wśród badaczy :) pozdrawiam!
Zapoznawanie się z hipotezami innych również jest kształcące, pamiętajmy, że to nie są stwierdzone fakty, a właśnie hipotezy
Dokładnie! :)