Ujeżdżanie filozofa
Prezbiterium kościoła Mariackiego w Krakowie dekorowane jest rzeźbionymi wspornikami – niestety są one bardzo wysoko, pod gzymsem, i w związku z tym nie bardzo je z dołu widać. Ale jak się bardzo intensywnie przyjrzymy, albo jak użyjemy lornetki, to się okaże, że jest tam wyjątkowo ciekawa gotycka dekoracja. Między innymi wspornik przedstawiający kobietę jadącą na mężczyźnie. Jest to Filis na Arystotelesie – popularny w średniowieczu temat, najczęściej interpretowany jako symbolizujący grzech rozpusty.
Arystoteles to niewątpliwie jeden z najważniejszych filozofów starożytnych, trzeba także podkreślić, że bardzo był poważany przez myślicieli średniowiecznych. Jednocześnie jednak stał się bohaterem opowieści mówiącej o tym, że nawet największy mędrzec może być omamiony (i ośmieszony) przez kobietę… Legenda o Filis i Arystotelesie krążyła co najmniej od XIII wieku i jej ilustracje pojawiały się zarówno w dekoracjach świątyń, jak i przedmiotów świeckich, a także w rękopisach i grafikach.
Opowieść wiąże się także z niezwykle popularną w średniowiecznej literaturze postacią Aleksandra Wielkiego (przy okazji polecam mój archiwalny wpis o Aleksandrze, dostępny TU). Otóż Arystoteles miał napominać Aleksandra, że ten za dużo czasu poświęca pięknej Filis, za mało zaś studiowaniu filozofii czy nawet sprawom państwowym. Filis postanowiła, że w tej sytuacji uwiedzie i upokorzy mędrca, i tak też się stało. Omamiony wizją zdobycia pięknej kobiety, Arystoteles zgodził się wozić ją na swym grzbiecie niczym koń – a rozbawiony Aleksander się temu przyglądał, przynajmniej w niektórych wersjach legendy. Ilustrację tej sceny (a właściwie dwóch scen: Arystoteles napomina Aleksandra, oraz Filis na Arystotelesie) odnajdziemy w czternastowiecznych skrzyneczkach z kości słoniowej, dekorowanych różnymi przedstawieniami o tematyce miłosnej. Takich skrzyneczek zachowało się siedem, przy czym jedna jest w Muzeum Katedralnym na Wawelu, ponieważ pochodzi ze skarbca krakowskiej katedry.
Oczywiście domyślamy się, że samo dosiadanie mężczyzny przez kobietę już ma mocny podtekst seksualny – a powiązane z tym uprzedmiotowienie (czy uzwierzęcenie?) może być upokarzające, ale może też być przez niektórych… preferowane. Bardzo ciekawym przykładem realizacji tego tematu jest akwamanila (ok. 1400) przechowywana w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Akwamanila to taki dzbanek służący głównie do mycia rąk – w tym przypadku z tyłu głowy Filis jest otwór na wlewanie wody, zaś pod brodą Arystotelesa znajduje się kranik. Piękna Filis władczym gestem z jednej strony trzyma filozofa za włosy, a z drugiej… chwyta za pośladki! Erotyczny kontekst tej rzeźby jest naprawdę czytelny, i w dodatku chyba ma podtekst zabawy w uległość i dominację.
W większości przedstawień kontekst erotycznej dominacji idzie jeszcze dalej: oto Arystoteles ma wędzidło i lejce, a piękna Filis pogania go batem. Najbardziej bezpośrednio podszedł do tematu Hans Baldung Grien – w jego grafikach (z 1513 i 1515 r.) zarówno Filis jak i Arystoteles są nadzy. Charakter tej zabawy nie pozostawia wątpliwości.
Piękna Filis upokorzyła filozofa, który oślepiony żądzą dał się spętać i uczynić podległym kobiecie, czego – w powszechnym mniemaniu – nie powinien czynić nie tylko mędrzec, ale też ogólnie żaden mężczyzna. Pytanie, czy mu się to jednak przypadkiem nie podobało…? Tak czy inaczej, Filis pozostaje najsłynniejszą dominatrix w sztuce wieków średnich. I po raz kolejny okazuje się, że wszystko już było w średniowieczu.
Bardzo ciekawy temat! Nie znałem wcześniej tego motywu, a tu się okazuje, że ze względu na obfitość reprezentacji zasługuje on na miano samodzielnego toposu, mieszczącego się oczywiście w ogólniejszych ramach Weiberlist (kobiecej intrygi) czy Weibermacht. Jeśli chodzi o szczególny przejaw owej kobiecej potęgi, jaką jest opętanie starszego mężczyzny namiętnością do młódki, to ostatnio natknąłem się na książeczkę “Zakochany Papa Smerf”, gdzie rzeczony Papa daje się uwieść nasłanej przez złego czarownika Baltazara leśnej nimfie (nimfetce ? ;). Erotyczny podtekst “ujeżdżania Arystotelesa” jest rzeczywiście aż nadto widoczny, przez skojarzenie z “grzeszną” pozycją, zwaną equus eroticus, oraz sadomasochistycznymi akcesoriami.
O dziwo, w Wikipedii nie ma odnośnego angielskiego hasła; jest tylko niemieckie “Aristoteles und Phyllis” i francuskie “Le Lai d’Aristote” (Pieśń o Arystotelesie), gdzie między innymi porównano najwcześniejsze wersje legendy francuską i niemiecką. Ta druga jest brutalniejsza: dwórka Filis, w odwecie za przeszkody czynione jej przez filozofa w romansie z młodym księciem Aleksandrem, kusi Arystotelesa (on, nota bene, oferuje jej pieniądze), a potem czyni z niego pośmiewisko na oczach królowej i jej świty. Filozof na koniec ucieka w dalekie kraje, pełen wielce mizoginicznych myśli. W wersji francuskiej natomiast Aleksander już jako król zakochuje się w bezimiennej indyjskiej księżniczce, a scena ujeżdżania odbywa się tylko na jego oczach, co jednak przynosi Arystotelesowi mniejszą ujmę niż publiczne widowisko. Toteż z godnością przyznaje się do błędu, uznając potęgę miłości:
« Amour vainc tot, & tot vaincra
tant com li monde durera ».
Na Nowy Rok – jak najwięcej miłości, radości życzę Autorce i wszystkim czytelnikom bloga.
Bardzo dziękuję – za życzenia i za niezwykle cenny (jak zwykle!) komentarz! Serdecznie pozdrawiam noworocznie i życzenia rzecz jasna odwzajemniam :)
Zapewne Pani wie, ale również na Wawelu w sypialni gościnnej (I-piętro) znajduje się obraz Arystoteles i Filis namalowany przez Giovanni Buonconsiglio, a obraz podarowany przez Karolinę Lanckorońską.
Prowadzone przez Panią audycje w radio kraków to raj dla ucha i cudowny sposób zwrócenia uwagi na detale.
A to jest akurat bardzo ciekawy przykład, ponieważ ten obraz ma “do pary” drugi, z przedstawieniem Wergiliusza w koszu (http://pauart.pl/app/artwork?id=AN_KIII_150_16712). To bardzo podobna legenda, o tym, jak Wergiliusz miał być upokorzony przez kobietę (obiecała mu romans i miała go wciągnąć do wieży w koszu, ale zatrzymała kosz w połowie drogi i Wergiliusz utknął, wystawiony na pośmiewisko). Co ciekawe, już w średniowieczu zestawiano te właśnie dwie sceny ze sobą; akurat nie w przypadku naszej wawelskiej skrzyneczki z kości słoniowej, ale na przykład na podobnej skrzyneczce w Winnipeg Art Gallery (http://wag.ca/art/collections/international-art/display,collection/44934) mamy na jednym z boków po lewej historię Filis i Arystotelesa, a po prawej Wergiliusza w koszu :)
Bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się niezmiernie, że audycje się Panu podobają. Pozdrawiam!
Fantastyczna historia, świetnie opisana. Nie miałam pojęcia o takich przygodach filozofów. Dziękuję za ten wpis :)
Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam :)
Warto dodać, że przedstawienie nie tyle miało godzić w filozofa, ile w kobietę, która potrafi uwieść nawet największego mędrca. To ona jest tu źródłem grzechu i zgorszenia. Scena ma więc wymowę mizoginistyczną.
To prawda, chociaż wpisuje się to także w popularną satyrę o “niedobranej parze”, gdzie starzec traci głowę dla młodej dziewczyny i kupuje jej przychylność – on wówczas jest obiektem drwin, chociaż oczywiście mizoginistyczny podtekst o kobiecie, która uwodzi dla zysku, jest w tym także obecny. Ale tak, oczywiście, to Filis jest tutaj personifikacją grzechu i pokusy, której ulega nawet bardzo szanowany filozof.
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam! :)