
Unikatowy gotycki rysunek z Krakowa.

W rękopisie Liber Privilegiorum nr 2 katedry krakowskiej, przechowywanym w Archiwum Krakowskiej Kapituły Metropolitalnej na Wawelu znajduje się najstarszy zachowany samodzielny rysunek w sztuce małopolskiej. Jest to rysunek fundacyjny, naszkicowany piórkiem, przedstawiający biskupa krakowskiego, kardynała Zbigniewa Oleśnickiego (1389-1455), adorującego Madonnę z Dzieciątkiem. Karta pierwotnie była przyklejona do wewnętrznej przedniej okładki, a obecnie jest wszyta na początku kodeksu. Twarz Zbigniewa Oleśnickiego ma w tym rysunku wyjątkowo zindywidualizowane rysy – wydaje się, że można tu mówić o ujęciu portretowym. Fundator ma na głowie kapelusz kardynalski, a ramieniem podtrzymuje krzyż; poniżej, na pierwszym planie, widnieje jego herb Dębno, zwrócony ku Madonnie w heraldycznym ukłonie i również przykryty kardynalskim kapeluszem.
Trzeba podkreślić, że ten rysunek zawiera trzy cechy bardzo charakterystyczne dla dzieł niderlandzkich: wyraźnie twardo łamane szaty, portretowe ujęcie fundatora i wreszcie podobną skalę przedstawionych postaci. Oleśnicki, chociaż klęczy, jest z pewnością tej samej wielkości co Madonna, takie zaś ujęcie spotykamy w północnoeuropejskiej sztuce pierwszej połowy XV wieku na obrazach największych mistrzów niderlandzkich – na przykład Jana van Eycka; z najsłynniejszych przykładów można wymienić Madonnę kanclerza Rolin (1435, Paryż, Luwr), albo Madonnę kanonika van der Paele (1436, Brugia, Groeningemuseum).
Liber Privilegiorum to tak zwany kopiariusz, czyli księga zawierająca kopie dokumentów prawnych związanych z diecezją: różne przywileje, odpusty, dokumenty kanonizacyjne, majątkowe. Ten został sporządzony na zlecenie Oleśnickiego; w dolnej części ramki rysunku widnieje napis S MARIA ORA PRO NOBIS (Św. Mario módl się za nami), zaś pod spodem dodatkowa inskrypcja: Sbigneus Joh(an)nis de Oleschnicza tituli s(an)c(t)e Prisce S(an)cte Romane Ecclesie presbiter cardinalis et episcopus Cracoviensis, p(ate)r pius et optim(us), in p(ro)prietatem et usum Cracovien(sis) ecclesie scribi procuravit. Anno d(omi)ni millesimo quadringentesimo quadragesimo quinto. Ten napis określa Oleśnickiego nie tylko jako biskupa krakowskiego, ale także jako kardynała prezbitera z tytularną parafią św. Pryski w Rzymie. Godność kardynała prezbitera wiąże się zawsze bowiem z tytułem otrzymanym od papieża, związanym z jednym z kościołów rzymskich. Inskrypcja podaje także (słownie) datę 1445 – i tu pojawia się problem. Tak się bowiem składa, że Oleśnicki otrzymał tytuł kardynała św. Pryski dopiero w 1449 r.
Teoretycznie Oleśnicki nie powinien był zostać przedstawiony w szatach kardynalskich przed 1449 rokiem, ale wiemy, że już wcześniej takich szat używał!
Zbigniew Oleśnicki był krakowskim biskupem i pierwszym polskim kardynałem, ale droga do tych godności w jego przypadku nie była całkiem prosta. To był niezwykle wpływowy i ambitny człowiek, mocno zaangażowany w politykę – biskupstwo otrzymał ewidentnie na podstawie układów dyplomatycznych, wiemy bowiem, że zanim przyjął godność biskupa krakowskiego (19 grudnia 1423 roku), to dzień wcześniej szybko przyjął wyższe święcenia kapłańskie! Zresztą Oleśnicki miał problem z tymi święceniami, ponieważ w 1410 roku przyczynił się pod Grunwaldem do zabicia pewnego niemieckiego rycerza, a przelanie krwi uniemożliwiało przyjęcie wyższych święceń kapłańskich. Na szczęście Oleśnicki zdołał otrzymać od papieża dyspensę: papież uznał, że rycerz nie poniósł jednak śmierci bezpośrednio z ręki Oleśnickiego, który go tylko strącił z konia i raz uderzył, a dobili tego nieszczęśnika już inni.
Starania Oleśnickiego o kapelusz kardynalski przypadły w trudnych dla Kościoła czasach konfliktów między papieżem a soborem – w efekcie wszystko wskazuje na to, że Zbigniew Oleśnicki odrzucił nominację kardynalską przyznaną mu w 1439 r. przez papieża Eugeniusza IV, a w dodatku wiemy, że młody król Władysław Jagiellończyk zakazał Oleśnickiemu używania kapelusza kardynalskiego (czyli że jednak biskup sobie w tym kapeluszu chadzał!). Później jednak, w roku 1441, Oleśnicki dostał od antypapieża Feliksa V tytuł kardynała św. Anastazji; i na przykład w innym dokumencie, z roku 1442, widnieje już określony jako kardynał. Jednocześnie jednak unikał stosowania tytulatury św. Anastazji oraz używania czerwonego kapelusza, zapewne stosując się do zakazu króla. Taki tytuł od antypapieża nie był za wygodny – ostatecznie dopiero w roku 1449 papież Mikołaj V potwierdził kardynalat św. Pryski nadany Oleśnickiemu przez Eugeniusza IV. I tak doczekaliśmy się pierwszego porządnego polskiego kardynała. Późniejsze fundacje Oleśnickiego będą już konsekwentnie dekorowane przedstawieniem jego herbu pod kardynalskim kapeluszem. Swoje wizerunki zresztą Oleśnicki też lubił dawać gdzie się dało.
Czy zatem rysunek mógł powstać już w 1445 roku, jak głosi inskrypcja, czy jest to jednak “antydatowane” dzieło stworzone po 1449? W tym miejscu trzeba zauważyć, że napis pod rysunkiem i kapelusz kardynalski nad herbem uzupełnione zostały brunatnym atramentem, jaśniejszym niż atrament użyty do wykonania samego rysunku – musicie mi w tym przypadku uwierzyć na słowo, bo chwilowo nie dysponuję kolorową reprodukcją tego rysunku w przyzwoitej rozdzielczości.
Ja sądzę zatem, że rysunek od początku był elementem rękopisu stworzonego w 1445 r., i zawierał początkowo przedstawienie Oleśnickiego w szatach kardynalskich, ale bez podpisu i bez kapelusza kardynalskiego nad herbem. Wiadomo bowiem, że już przed rokiem 1449 Oleśnicki używał tytułu kardynała, i najprawdopodobniej korzystał z kardynalskich szat, nawet jeśli nie powinien był tego robić. Natomiast w 1449 roku mogły powstać owe dodatki wykonane jaśniejszym atramentem: dopisano inskrypcję zawierającą określenie Oleśnickiego jako kardynała św. Pryski oraz już oficjalnie dorysowano kapelusz kardynalski nad herbem kardynała.
Krakowski rysunek to niezwykłe dzieło: zawiera portretowe ujęcie jednej z najważniejszych postaci polskiej sceny politycznej XV wieku, i jeszcze w dodatku kryje w sobie przekaz o perypetiach związanych ze zdobyciem tytułu pierwszego polskiego kardynała. W dodatku wydaje się, że przed połową XV wieku tak niderlandyzujący szkic mógł w Krakowie stworzyć jedynie artysta bezpośrednio znający malarstwo niderlandzkie. Nawet dziwna poza i proporcje Dzieciątka dają się porównać do dzieł naśladowców Jana van Eycka, czego przykładem może być obraz Madonna ze św. Janem Chrzcicielemn i św. Hieronimem (1440-1460, dawniej Amsterdam, Proehl Collection, obecnie prywatna kolekcja w Hadze).
Niestety to nowatorskie ujęcie pozostało w małopolskim środowisku bez echa – nie potrafimy też związać z autorem tego rysunku jakichkolwiek innych krakowskich realizacji.
***
Zainteresowanym polecam mój artykuł Rysunek w Liber Privilegiorum nr 2 katedry krakowskiej, [w:] “Działalność fundacyjna biskupów Krakowskich”, red. M. Walczak, Kraków 2016, t. I: s. 503-512; t. II: s. 191-195 (PDF dostępny on-line: Liber_Privilegiorum).
Po prawdzie, to i św. Hieronimowi nie przysługuje kapelusz kardynalski, ale rzeczywiście tak bywa przedstawiany.
Dla średniowiecznych zleceniodawców i artystów żywoty świętych, a zwłaszcza Złota Legenda, były źródłem niepodważalnym; no i skoro Jakub de Voragine napisał, że “kiedy Hieronim miał lat 29, mianowany został kardynałem-prezbiterem…” (tłum. J. Pleziowa, Warszawa 1955, s. 548) to nikt już nie brał pod uwagę, że coś tu jest nie tak :)
A ja chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden wątek. A mianowicie, mimo że Zbigniew Oleśnicki urodził się w Siennie to jego gniazdem rodowym była Oleśnica w ziemi sandomierskiej. Godność biskupa krakowskiego objął po Wojciechu Jastrzębcu, który pochodził z Łubnic leżących od Oleśnicy o przysłowiowy rzut biskupią tiarą. Wojciech Jastrzębiec zwolnił biskupstwo krakowskie aby objąć godność arcybiskupa gnieźnieńskiego po Mikołaju Trąbie, który pochodził…. Ano właśnie. Jako że w średniowieczu wszystko było, czyżbyśmy więc mieli do czynienia z sandomierską Grupą Trzymającą Władzę :) ?
Haha, bardzo mi się podoba koncepcja sandomierskiej Grupy Trzymającej Władzę :) Myślę, że wśród elit zawsze istnieją rozmaite zależności – i nierzadko powiązania wynikające z sąsiedztwa; takich przykładów pewnie znaleźlibyśmy wiele i w innych krajach.
Pozdrawiam serdecznie!