
Słoń i mandragora

Kilka razy już pisałam o średniowiecznych bestiariuszach, czyli księgach poświęconych zwierzętom; znajdziemy w nich zarówno opisy bestii fantastycznych (o nich TU i TU), jak i rzeczywiście istniejących stworzeń, choć często w ujęciu raczej legendarnym (o tym TU). Jeśli chodzi o ten ostatni przypadek, to bardzo interesująca jest kwestia…. słonia.
Średniowieczne bestiariusze powstawały w oparciu o teksty antyczne, przede wszystkim dzieła Pliniusza Starszego. Ów zaś napisał, że ze wszystkich zwierząt to właśnie słonie są najbliższe ludziom jeśli chodzi o inteligencję. Są mądre, uczuciowe, i mimo swej wielkiej siły – łagodne. Boją się myszy oraz nienawidzą smoków.

Bestiariusz 1236 -c. 1250, British Library, Harley 3244 f. 39v
http://www.bl.uk/manuscripts/Viewer.aspx?ref=harley_ms_3244_f036r
Tutaj ciekawostka: wedle Pliniusza ze zmieszanej krwi smoka oraz słonia powstawał bardzo cenny barwnik zwany smoczą krwią. Otóż gdy smok atakował słonia, rzucał się na niego, dusił i wypijał jego krew; ale martwy słoń upadając miażdżył smoka. I właśnie ze zwłok tych dwóch zwierząt można było – wedle legendy – pozyskać „smoczą krew”: pigment używany w średniowieczu do wyrobu intensywnego czerwonego barwnika, który najdoskonalej imitował krew, a także – dodany do werniksu – wzmacniał świetlistość złoceń (lub służył do imitowania złota). Był bardzo drogi, sprowadzany do Europy wraz z egzotycznymi przyprawami; w rzeczywistości jednak nie był to produkt odzwierzęcy, lecz pigment uzyskiwany z wyciągu z żywicy niektórych drzew z rodzaju dracena (ta nazwa pochodzi od greckiego określenia smoczycy).

Bestiariusz angielski (Lincoln lub York?), ca. 1185, Morgan Library, MS M.81, fol. 78r
http://ica.themorgan.org/manuscript/page/77/77019
Jednym z najdziwniejszych elementów legendy o słoniu nie jest jednak jego interakcja ze smokiem, ale wierzenie, jakoby słoń nie miał stawów kolanowych i nie mógł w ogóle zgiąć nóg. Z tego powodu uważano, że jeśli słoń się przewróci, to nie może wstać, o ile ktoś go nie dźwignie. Aby spać, słoń w nocy opiera się o drzewa; zatem żeby schwytać słonia należało podciąć drzewa, żeby się przewrócił jak się o nie oprze.
A po co polować na słonia? Niestety oczywiście przede wszystkim dla jego kłów; wierzono także, że ludzie cierpiący na krwotoki powinni pić krew słonia.
Ogólnie jednak słonie określano jako współpracujące z ludźmi; przydatne na wojnie, gdy przyczepi im się do grzbietów konstrukcje wypełnione żołnierzami.

Bestiariusz angielski (Lincoln lub York?), ca. 1185, Morgan Library, MS M.81, fol. 23r
http://ica.themorgan.org/manuscript/page/16/77019
Trudno powiedzieć, skąd właściwie wziął się mit o braku stawów u słoni. W ten sposób Juliusz Cezar w swych Komentarzach do wojny galijskiej opisał łosie, a następnie wspomniał o turach, które określił jako nieco tylko mniejsze od słoni. Niewykluczone, że jakiś średniowieczny skryba pobieżnie rzucił okiem na ten tekst i pomylił zwierzęta… choć bardziej prawdopodobne jest, że legenda o słoniach bez stawów ma jakieś wcześniejsze źródło, ponieważ Arystoteles zanotował, że wbrew dawnej opinii nogi słoni jak najbardziej zginają się – czyli musiała to być opowieść sięgająca jakichś bardzo starych greckich korzeni.
Kolejna opowieść porównuje słonie do Adama i Ewy: uważano, że niczym pierwsi rodzice przed grzechem pierworodnym, słonie nie mają popędu seksualnego. Samiec jest niechętny kopulacji, więc aby podtrzymać gatunek samica prowadzi go na wschód, w kierunku Edenu, gdzie rośnie mandragora: słonica zjada ją i daje ją słoniowi, a następnie natychmiast płodzą potomka.

Bestiariusz, 2 ćw. XII w., Bodleian Library MS. Laud Misc. 247, fol. 163 v,
https://digital.bodleian.ox.ac.uk/objects/0f92e132-f3a0-4b6c-848c-d71d800f61d6/surfaces/0a0dbb74-57be-4c8a-b51d-3f8b3a29d680/#
A mandragora to jest kolejna niesłychanie ciekawa sprawa – bo to lekarska to roślina śródziemnomorska, o właściwościach psychoaktywnych; obrosła takimi legendami, że aż wydaje się fantastyczna. W starożytności ceniono jej medyczne właściwości; Hipokrates zalecał stosowanie niewielkich ilości naparu z mandragory w leczeniu depresji i stanów lękowych, ale ostrzegał, że większa dawka może wywołać halucynacje. Arystoteles zanotował, że mandragora czyni głowę ociężałą; generalnie stosowano ją przeciwbólowo i nasennie, a także jako środek anestezjologiczny podczas zabiegów chirurgicznych.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Alraune-Kreta.jpg
Sądzę, że ktoś kiedyś po prostu przedawkował mandragorę, a następnie opisał wrażenia. Oto bowiem w średniowiecznych traktatach przeczytamy, że mandragora świeci nocą niczym lampa, ale jak się próbuje ją zerwać, to ona… ucieka! Co prawda można ją unieruchomić za pomocą moczu lub krwi menstruacyjnej. A rośnie ona pod szubienicami powstając ze spermy wisielca.

Zbiór herbariów, 4 ćw. XII w., British Library, Sloane MS 1975, fol. 57r
http://www.bl.uk/manuscripts/Viewer.aspx?ref=sloane_ms_1975_fs001r
Niewątpliwie na legendy o “magiczności”mandragory miał wpływ kształt jej korzenia, gdyż może on przypominać postać ludzką. Pliniusz Starszy pisał, że odmianę o białym korzeniu uważa się za męską, zaś ciemny korzeń ma roślina żeńska.
Wierzono także, że zrywana mandragora wydaje straszny krzyk, który może człowieka przyprawić o śmierć lub szaleństwo. Zalecano zrywanie mandragory za pomocą psa: przywiązać zwierzę do rośliny, a następnie przywołać z odpowiedniej odległości, zabezpieczającej przed usłyszeniem jej krzyku: niestety przy tej operacji pies zdycha.

Zbiór herbariów, 4 ćw. XII w., British Library, Sloane MS 1975, fol. 49r, http://www.bl.uk/manuscripts/Viewer.aspx?ref=sloane_ms_1975_fs001r
Co ciekawe, słoniom jakoś zrywanie mandragory nie szkodziło – wręcz przeciwnie, zapewniało przetrwanie gatunku! I rzecz jasna mandragora uchodziła w związku z tym za afrodyzjak. Pewnie nie raz jakiś poszukiwacz miłosnych uniesień nadużył tej halucynogennej rośliny, a potem mu się wydawało, że mu uciekała z krzykiem.
O mandragorze wspomina „Stary Testament”: Rachela, która nie mogła mieć potomstwa z Jakubem, dopiero po wypiciu przyrządzonego napoju z mandragory zaszła w ciążę i urodziła syna.
Wzmiankę o tej magicznej, afrodyzjakalnej roślinie można znaleźć również w innym biblijnym tekście, tj. „Pieśni nad Pieśniami”. Oblubienica zwraca się do swojego ukochanego, zachęcając go do uciech cielesnych i duchowych. W tym przypadku mandragora nie jest symbolem płodności i reprodukcji, a rozbudzania popędu seksualnego.
“Mandragory sieją woń,
nad drzwiami naszymi wszelki owoc wyborny,
świeży i zeszłoroczny
dla ciebie, miły mój, chowałam”
(Pnp 7, 14, [w:] „Biblia Tysiąclecia”).
W komedii Niccola Machiavellego pt. „Mandragora”, zaliczanej do arcydzieł włoskiej komedii renesansowej, tytułowa roślina ma w sobie moce erotyczne i zapładniające. Mandragora występuje także w nowelach Boccaccia, wymienia ją wielokrotnie zarówno Szekspir, jak i Goethe w „Fauście”.
Zapraszam do posłuchania greckiej piosenki pt. „Μανδραγόρας” (Mandragoras ‘Mandragora’) w pięknym wykonaniu Nikosa Papazoglu (Νίκος Παπάζογλου).
Tekst piosenki na polski:
W pierwszy czwartek w znaku Barana
wyrywają mandragorę
przywiązują korzeń do psa
który siłą go wyciąga
Mówią od pradawnych lat
jeśli korzeń mandragory
talizmanem,
to w miłości fart (x2)
[refren]
Rada Pitagorasa [starogrecki matematyk i filozof]
miej baczenie na mandragorę (x2)
skrywa tajemnice i dary
Pod szubienicą straconego głupca
szukaj mandragory
biesy go zasadzają
w kraju zapomnienia
Mówią od pradawnych lat
jeśli wyrwiesz mandragorę
przeraźliwy krzyk rannego ziela
wnet przywoła zmorę (pożałujesz czynu).
https://www.youtube.com/watch?v=l_8IBVPqvsU&feature=emb_title
Wspaniałe komentarze, dziękuję bardzo! Rzeczywiście, mandragora wędruje przez literaturę kolejnych stuleci :)
Jeśli chodzi o biblijnego Jakuba, to w sumie biorąc pod uwagę, że miał do obsłużenia (co najmniej) dwie żony i dwie niewolnice, to może ta mandragora mogła mu się przydać…
Bardzo serdecznie pozdrawiam!
Sam popęd to za mało. Do końca XVIII wieku życie seksualne słoni owiane było w Europie mgłą tajemnicy. Po prostu nikt nigdy – tak przynajmniej twierdzono – nie widział kopulujących słoni, a to dlatego, że nie są one w stanie przełamać wstydu, nieznanego innym bestiom, i za nic im “to” nie wyjdzie przy świadkach. To już były czasy kolonialne i Europejczycy mieli świadomość, że w Azji jest to zwierzę domowe trzymane w sporych stadach, ale nie przeszkadzało to wierzyć, że nikt słoni tam nie rozmnaża w niewoli, tylko muszą one być odławiane spośród dziko żyjących. Przekonanie, że każdy słoń rodzi się wolny, było – obok ich legendarnej pamięci, inteligencji, wstydliwości oraz podobno zdolności do rozumienia ludzkiej mowy – kolejnym argumentem na wyższość tego stworzenia nad resztą królestwa zwierząt.
Wracając do seksu wrażliwych gruboskórców, starożytni mieli na temat dość banalne wyobrażenie. Pewnym problemem był rozmiar, a co za tym idzie także masa, uniemożliwiająca kopulację na stojąco od tyłu, jak to jest w zwyczaju u ssaków, ale według Arystotelesa wystarczyło, żeby słonica wykonała tylnymi kończynami rozkrok, opuszczając zad do samej ziemi, żeby samiec mógł bezpiecznie wziąć ją w objęcia. Jeśli nawet filozof nie widział tego na własne oczy, to wyobraźnia podpowiedziała mu całkiem realistyczny obraz.
Jednakże tak jak w innych sprawach, i w tej niekwestionowany w ciemnych wiekach autorytet Stagiryty nie mógł wystarczyć nowożytnym. Na podstawie opisanej szczegółowo sekcji zwłok słonicy padłej w 1681 roku w Wersalu oraz szczegółowych pomiarów szkieletu innej słonicy i wypchanego młodego samca, wielki Buffon poczynił pewne ustalenia, które zawarł w XI tomie “Historii naturalnej”:
Uważam również, że starożytni mylili się mówiąc nam, że słonie łączą się w pary jak inne czworonogi, ponieważ położenie ich narządów wydaje się czynić to prawie niemożliwym. Samica nie ma, jak inne czworonogi, otworu pochwy w pobliżu odbytu, lecz w odległości trzech stóp od niego i prawie pośrodku brzucha. Poza tym, przyrodnicy i podróżnicy zgadzają się, że samiec słonia nie ma członka płciowego dłuższego niż koń, a zatem niemożliwe jest by kopulowały one jak inne czworonogi, tak więc samica musi koniecznie leżeć na plecach, co De Feynes i Tavernier potwierdzają, choć nie powinienem przywiązywać wagi do ich zeznań, gdyby nie były one zgodne z fizycznym pokrojem. Wymagają więc do tej czynności więcej czasu i wygód niż inne zwierzęta; i być może z tego powodu nigdy nie łączą się w pary, jak tylko wtedy, gdy są w pełni wolne. Samica musi nie tylko wyrazić zgodę, ale nawet ułożyć się w nieprzyzwoitej pozycji, aby zachęcić samca, co prawdopodobnie dopuszcza tylko wtedy, gdy sądzi, że nie ma świadków. Czy zatem skromność nie jest cnotą fizyczną, której zwierzęta są posłuszne? Jest ona co najmniej tak samo jak delikatność, umiarkowanie, wstrzemięźliwość, ogólnym atrybutem płci żeńskiej.
Trzeba przyznać, że Buffon nie był uparty i w suplemencie przytoczył sprzeczną z powyższymi ustaleniami relację naocznego świadka, który widział kopulujące słonie na Cejlonie. Samica ugięła przednie kończyny, wsparłszy je o korzeń drzewa, opuszczając jednocześnie głowę i szyję, a tylne nogi trzymając wyprostowane, co dawało samcowi możliwość działania w ten sam sposób, co innym czworonogom – mimo opisanych wyżej anatomicznych niedogodności. I ten jednak świadek twierdzi, że słonie kopulują tylko na wolności, co pozwala nam zachować wysokie mniemanie o ich obyczajach. ;)
Ach, jak zwykle wspaniały komentarz, który mógłby być osobnym wpisem na blog! W sumie jest to zastanawiające, jak się pewne legendy utrwalały i skąd to się właściwie wzięły…
Dziękuję bardzo za komentarz i serdecznie pozdrawiam! :)
Ciekawi mnie, co było pierwowzorem smoka. Krokodyl? Waran? Skąd mu się wzięły skrzydła? Autor najpierw widział te gady, następnie zażywszy mandragory zobaczył jeszcze nietoperza?
To jest bardzo dobre pytanie. Krokodyl raczej nie – o krokodylu pisano w bestiariuszach osobno (http://posztukiwania.pl/blog/2016/03/06/bestiariusz-pelen-cudow/). Wedle najstarszych wierzeń smok miał być największym wężem. Ale skąd dokładnie wzięło się wyobrażenie smoka (zwłaszcza biorąc pod uwagę, że występuje w zupełnie różnych kulturach z całego świata), tego badacze na razie nie ustalili. Są na przykład hipotezy, że mogło ono wywodzić się od dinozaurów (na podstawie odkrywanych przez ludzi szczątków dinozaurów).
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!