
Lascivie, czyli nowożytne nieprzyzwoitości

[Wpis przeznaczony jest dla Czytelników pełnoletnich]
Jakiś czas temu pisałam o erotycznych szesnastowiecznych grafikach ukazujących różne pozycje seksualne (post dostępny TU) – pojawiło się tam m.in. odniesienie do niezachowanego w oryginale cyklu grafik, którego twórcą był Agostino Carracci. Dziś powrócić chcę do twórczości tego artysty i opowiedzieć o równie nieprzyzwoitej grupie grafik, czyli o serii Lascivie.
Agostino Carracci (1557-1602) był cenionym malarzem i przede wszystkim grafikiem, oraz współzałożycielem – wraz z bratem i kuzynem – Akademii Bolońskiej, zwanej Akademią Carraccich. Od lat 80. XVI wieku tworzył także (obok dzieł poważnych i przyzwoitych) erotyczne grafiki, z których kilkanaście łączonych jest już od XVII wieku w serię zwaną Lascivie. Czy była to seria – trudno orzec; nie wszystkie grafiki są w tym samym rozmiarze, niektóre ukazują bohaterów mitologicznych (zwłaszcza słynących z niepohamowanych żądz satyrów), a niektóre – biblijnych.
Poza tym nie wszystkie kompozycje są jednakowo bezpośrednie; część z nich nie sprawia wrażenia przesadnie erotycznych. Do owych „łagodniejszych” należą: „Satyr i nimfa”:

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_U-2-158
Albo „Wenus lub Galatea”, jadąca na delfinach i otoczona amorkami:

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-544
Oraz „Orfeusz i Eurydyka”:

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1866-0623-18
Czy wreszcie „Andromeda lub Hezjone” – obie te mitologiczne bohaterki miały być przykute do skały i rzucone na żer potwora morskiego, lecz zostały uratowane (Andromeda przed Perseusza, Hezjone – przez Herkulesa):

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-541
Niewykluczone, że w powyższej grafice chodziło jednak o Hezjone, ponieważ Andromeda występuje w kolejnej odbitce:

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_U-2-154
Tym razem kompozycja jest nieco odważniejsza; poza przykutej nagiej kobiety niesie skojarzenia z praktykami BDSM. A skoro już o tym mowa, to przejdźmy do mocniejszych przedstawień – oto nimfa chłostana przez satyra:

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-547
W temacie chłosty jest jeszcze inna grafika z tej serii: to ukaranie Amora; temat wbrew pozorom nie taki wyjątkowy. Jego popularność w sztuce starożytnego Rzymu interpretuje się w kontekście wpisanego w społeczny porządek niewolnictwa (wobec niewolników powszechnie stosowano kary cielesne) – bowiem kochanka często porównywano w literaturze do niewolnika, jako że zakochując się, człowiek traci swą wolność i niezależność. Jednocześnie Amor postrzegany bywał jako złośliwy psotnik, sprawca sercowych nieszczęść, wzbudzający w ludziach zgubne żądze. Jako niegrzeczny chłopiec, zasługiwał zatem na karę – najczęściej wymierzaną mu przez jego matkę, Afrodytę (Wenus). Temat ten bywa także interpretowany moralizatorsko jako akt utemperowania miłości zmysłowej.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_U-2-155
Wróćmy jednak do satyrów i nimf; oto kolejne przedstawienie ukazujące satyra podglądającego śpiącą nimfę. Tym razem jednak satyr po prostu… masturbuje się.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-545
To samo zresztą czyni jeden ze starców w kolejnej grafice, tym razem – uwaga! – o tematyce biblijnej. To scena ze starotestamentowej Księgi Daniela: dwóch lubieżnych starców próbowało za pomocą szantażu uwieść niewinną Zuzannę, żonę Joakima, którą zaskoczyli w prywatnym ogrodzie w czasie kąpieli; ona jednak nie oddała im się, mimo iż oni w zemście oskarżyli ją o cudzołóstwo (karane śmiercią). Zuzannę uratował prorok Daniel dowodząc, że starcy kłamią. Temat ten był bardzo popularny w sztuce XVI wieku, jednak zazwyczaj kompozycje były mniej… bezpośrednie.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-540
Druga grafika z cyklu Lascivie, której temat pochodzi z Biblii, to przedstawienie Lota i jego córek (o tej opowieści pisałam już kiedyś TU):

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-542
A jeśli chodzi o masturbację, to mamy jeszcze jedno piękne przedstawienie: oto Trzy Gracje, temat niesłychanie popularny od czasów antycznych, powracający w dorobku większości najsłynniejszych malarzy nowożytnych.
Tylko że zazwyczaj Gracje trzymają się tylko za ramiona, a tymczasem u Carracciego ma miejsce macanie (siebie lub koleżanki) w nieco bardziej intymnych rejonach.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_Nn-7-15-8
Do zdecydowanie dosłownych już przedstawień należy grafika funkcjonująca pod tytułem „Satyr obejmujący nimfę”. Dość eufemistyczny ten tytuł…

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-548
Mamy także nieco niepokojące (a może w założeniu – zabawne?) przedstawienie nimfy, którą pieści mały satyr (i chyba mu się to podoba, sądząc po jego małej satyrzej erekcji). Jednocześnie inne dziecko (putto) robi owej nimfie pedicure. Cóż, stopy bywają dla niektórych podniecające.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-546
Warto także zauważyć, że tego typu grafiki bywały kopiowane, ale też cenzurowane. Przykładowo, tak oto wygląda odbitka tej samej kompozycji (w rewersie) znajdująca się dziś w kolekcji Galerii Narodowej w Pradze:

https://sbirky.ngprague.cz/en/dielo/CZE:NG.R_42727
No i wreszcie do cyklu Lascivie bywają włączane dwie grafiki o większych rozmiarach, nieco problematyczne w interpretacji. To chyba bardziej złożone żarty wizualne, bawiące się symbolami i wciągające odbiorców w grę odczytywania znaczeń. Analizę tych dwóch odbitek przeprowadziła Patricia Simons („Agostino Carracci’s Wit in Two Lascivious Prints”, Studies in Iconography, Vol. 30 (2009), pp. 198-221).
Jedna z nich przedstawia starca, który zaleca się do młodej dziewczyny – jej dynamiczna poza sugeruje opór, choć jednocześnie mężczyzna w sumie nie czyni gestów agresywnych, a jedynie sięga do swej sakiewki. Dziewczyna zresztą dość bezwstydnie prezentuje swą nagość od pasa w dół, trudno zatem powiedzieć, że broni ona rzeczywiście swej cnoty. Na łóżku, przy którym znajduje się para, widzimy Amora, który chyba łamie na kolanie swój łuk. Na podłodze pies liżący własną erekcję niewątpliwie odnosi się do nieczystości żądz.

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1862-0712-509
Dolny margines tej grafiki zawiera rebus: „onghie” (paznokcie, tu ukazane jako pazur, paznokieć i kopyta) „coscia” (udo) „vin(o)” (wino) + C, L + „oro” (złoto) brzmi odczytane jak „Ogni cosa vinci l’oro”, czyli “złoto zwycięża wszystko”. Niewątpliwie jest to żartobliwe odniesienie do sentencji „Omnia vincit Amor” (miłość zwycięża wszystko), zwłaszcza w kontekście Amora, który łamie swój łuk, co jest raczej gestem pokonanego. To nie miłość zwycięża i otwiera drogę do cielesnych rozkoszy. Czynią to pieniądze, najwyraźniej silniejsze od uczuć.
Druga grafika jest nieco bardziej enigmatyczna, ale ewidentnie erotyczna. Młoda naga kobieta leży w bardzo „dyspozycyjnej” pozycji; podtekst seksualny wzmacniają takie detale jak lubieżnie uśmiechnięty kot, a także ptaszek w klatce w tle (łapanie ptaszków oznaczało związek cudzołożny; ptaszek symbolizował penisa, zaś klatka – pochwę). No i do tego wszystkiego mamy satyra w fartuszku (fartuch to ubranie robocze, jest on zatem „przy pracy”, a zarazem widzimy, że coś się pod tym fartuchem dzieje), który nad łonem kobiety trzyma… no właśnie, co takiego?

https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1867-0413-549
Po włosku to piombino, jak napisała Patricia Simons, czyli narzędzie złożone z ołowianego ciężarku zawieszonego na sznurze. Służyło ono murarzom do wyznaczania pionu, ale także do mierzenia głębokości (np. studni). Czyli można założyć, że rozwiązanie zagadki jest takie: satyr „trzyma pion”, zaś „głębiny” nimfy są niezmierzone.
Niezmierzona jest także, przynajmniej moim zdaniem, ilość ciekawostek w sztuce dawnej. Chciałabym pisać o tym więcej i częściej, ale ostatnio po prostu zabrakło mi – z różnych względów – czasu. Mam jednak nadzieję, że ktoś jeszcze na ten blog zagląda…
Czytelnicy moi – dziękuję Wam, że jesteście.
***
Niniejszy wpis jest uzupełnieniem mojego najnowszego podkastu “Nieprzyzwoity Renesans” – zapraszam do słuchania!
Ciekawą sprawą jest dla mnie, że artysta wydaje się znacznie więcej uwagi i wysiłku poświęcać potworom atakującym nimfy niż im samym. Czyżby w tle było przeświadczenie, że “kobieta jaką jest, każdy widział”?
Hm, czy rzeczywiście? Nie mam takiego wrażenia – aczkolwiek z pewnością modelunek kobiecych ciał jest delikatniejszy. Myślę jednak, że wynika to z techniki – gęstsze szrafowanie daje efekt twardszego modelunku, a zapewne chodziło o to, żeby damskie ciała ukazywać bardziej miękko. Inna sprawa na ile “kobiece” są dla nas dziś takie ciała; zwłaszcza ramiona niektórych z tych pań wydają mi się raczej męskie. Ciekawe, kto artyście pozował… ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!
Wenus lub Galatea na delfinach – prekursorka kitesurfingu.
Satyr z pionem w ręku tworzy szacowny kontekst historyczny dla piosenki o kominiarzu (“bo kominiarski zawód ja mam i na czyszczeniu kominów się znam”). Przy okazji: w przytoczonym artykule nie zauważyłem nic o lwiej łapie (zapewne nodze od łóżka) znajdującej się obok kota. Skoro została umieszczona na “najbardziej pierwszym” planie, przed stopą kobiety i kopytami satyra, to chyba nie jest tam przypadkowo?
Dziękuję za kolejny artykuł, jak zwykle ciekawy.
Bardzo dziękuję za komentarz i niezwykle ciekawe uwagi. Też mi się ta lwia łapa rzuciła w oczy, nie potrafię powiedzieć od ręki, co może oznaczać, chociaż zapewne nieprzypadkowo jest tuż koło kota; a może to jakiś żarcik w odniesieniu do biblijnego tronu Salomona (i mądrości), który miał być zdobiony rzeźbionymi lwami…?
Jeśli lwia łapa pod nogą kobiety miałaby symbolizować równocześnie mądrość i waleczność, to domykałaby mi się analogia z “Uwiedzeniem mężczyzny”: tam uwodzicielka ma pod jedną nogą księgi, a pod drugą miecz i tarczę. Zresztą i Salomon na tronie jest poniżej, na boku łoża. Poza tym, u Carracciego, obok tego fragmentu mądrego i walecznego lwa leży lubieżny kocur: może to też jest zamierzone zestawienie? To takie spostrzeżenia laika…
Bardzo ciekawe spostrzeżenia :)
Zaglądają, zaglądają… Właśnie dzisiaj chciałem w końcu publicznie zapytać, co się dzieje, że się nic nie dzieje, i cieszę się, że pytanie jest już nieaktualne.
Kaper w komentarzu powyżej trafił, zdaje się, w sedno. Albo prawie, bo faktycznie może być tu ukryta aluzja do czyszczenia, ale nie kominów, lecz… latryn. Pisze o tym pani Simons w polecanym artykule, cytując piosenkę karnawałową, przypisywaną Wawrzyńcowi Wspaniałemu. Piombino to nie tylko pion, ale przepychacz w postaci ciężarka na linie. Nawet ten fartuszek się tłumaczy jako niekoniecznie murarski; “chłopcom Bardocchia” (osobna historia z tym Bardocchio) przydaje się w trakcie roboty: “e ’l grembiule ha sempre in punto; se ’l piombin n’esce poi unto, tu lo netta e lo riponi” (“i ma zawsze fartuszek na swoim miejscu; gdy przepychacz wychodzi umazany, wyciera go i wkłada z powrotem”). Podmiot liryczny (?) zachęca panie do częstego udostępnienia w karnawale swoich kloak do przeczyszczenia specjalistom, z których każdy ma piombino duże i grube, i dobrze wchodzące. Aluzja tez niecienka. ;)
Tu jest cały tekst utworu.
Kłaniam się i pozdrawiam.
Ależ się cieszę, że zaglądają! Dziękuję bardzo za komentarz!
I oczywiście znakomite odniesienie do fragmentu z artykułu, który podlinkowałam w tekście – właśnie dla tak dociekliwych Czytelników lubię podawać wybrane źródła. Tutaj w tym wpisie zdecydowałam się na skróconą analizę tych grafik, ale do publikacji profesor Simons ogólnie warto sięgnąć w poszukiwaniu dodatkowych kontekstów i szerszych analiz.
Pozdrawiam najserdeczniej!
Aluzje kominiarskie mimo wszystko wydają mi się bardziej eleganckie od latryniarskich. Skoro już jednak ten wątek został poruszony, to pozwolę sobie zapytać, czy zestawienia koitalno-fekalne były mocno rozpowszechnione w kulturze zachodniej. Mam w głowie niemiecki pierwowzór tzw. Kaszubskich Nut / Alfabetu, który był (jest) okołoweselną, słowno-obrazkową zabawą w aluzje typu “das geht hin und das geht her, das ist eine Lichtsputzscher” (nożyce do świec na jednym ramieniu mają zbiorniczek, do którego wchodzi płytka zamocowana na drugim ramieniu), “das ist krumm und das ist grad, das ist altes Wagenrad” (z rysunków i z kaszubskiej wersji wyraźnie wynika, że chodzi o umieszczanie osi w piaście). Jeden z wersów brzmi “Spaten une ein Stiel ist dies, diese Gabel ist zum Mist”. Wkładanie trzonka w okucie łopaty jest dla mnie znośne, natomiast wkładanie łopaty, tyczki i wideł w gnój już nie. Czy więc taka aluzja jest tylko niesmacznym marginesem, czy też mieści się w głównym nurcie zachodnioeuropejskiego świntuszenia?
bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/publication/3520/edition/3382?language=pl str. 115-116
docplayer.org/45863083-Stadt-kitzbuehel-der-stadt-kitzbuehel.html str. 15
Ha, kolejne bardzo ciekawe odniesienia! Prawdę mówiąc, jakkolwiek motywy skatologiczne (czy analne) były popularne w średniowiecznej kulturze, to nie odnoszę wrażenia, aby często występowały w kontekście stricte erotycznym – jeśli już, to prześmiewczo.
(Od razu mi się przypomniała Opowieść Młynarza Chaucera; a nawiasem mówiąc, właśnie wyszło nowe tłumaczenie: http://chaucer.tlumacz-literatury.pl/2019/08/03/fragment-opowiesci-mlynarza/).
Eleganckie jak eleganckie, ale mniej drastyczne na pewno. Po prawdzie, to narzędzie w ręku satyra wciąż jest pionem murarskim lub sondą, a nie szczotką z obciążnikiem. Rycina znana była pod tytułami Le Satyr maçon lub Le Sondeur. Pion w masońskiej (czyli murarskiej) symbolice oznacza sprawiedliwość, słuszność i miarodajny osąd, kamień ociosany natomiast, o który drugą ręką wspiera się satyr, symbolizuje człowieka, który osiągnął doskonałość. Jest kamień, jest pion, jest i skryte pod fartuszkiem, gotowe do uderzenia “dłuto”. Patricia Simons, jak rozumiem, nie sugeruje związku ryciny z pieśnią czyścicieli latryn, a tylko zwraca uwagę na rozmaitość istniejących równolegle seksualnych konotacji. Może po prostu mamy tu do czynienia z pewną “nadmiarowością” symboliczną. Na przykład ta noga łóżka w kształcie lwiej łapy na rycinie układa się w jeden ciąg z identycznie ułożoną stopą kobiety i kopytem satyra. Pazury, paznokcie i kopyta – czy nie są to znów unghie, identycznie zaszyfrowane w rebusie u dołu drugiej ryciny? Ale tu nie ma żadnego rebusu i w ogóle żadnego uchwytnego znaczenia takiej sekwencji.
Carracci pożyczył temat z nieco wcześniejszej grafiki Hieronymusa Wierixa Uwiedzenie mężczyzny (do obejrzenia tutaj). Powyżej ryciny widnieje zupełnie niefrywolne “Vanitas vanitatum…”, a nad baldachimem mamy drugi biblijny cytat “Bo dołem głębokim jest nierządnica” (Przysł. 23:27). Wiersz w trzech językach zaczyna się słowami “Nigdy żaden mężczyzna nie zmierzył (fr. sonda serca rozwiązłej kobiety”. Ten obraz jest bardzo “programowy”, wręcz przeładowany alegoriami, na dodatek opisanymi na użytek niedomyślnych. Carracci usunął całą opowieść o uwiedzeniu, odbierając wizerunkowi kobiety i satyra pierwotną jednoznaczność moralizatorską (albo w ogóle samo moralizatorstwo), dodając w zamian erotycznej dosłowności.
Nic dodać, nic ująć. Bardzo dziękuję za wspaniały komentarz.
Zaglądamy i czekamy na dalsze ciekawostki z dawnych czasów. Życząc jednocześnie Autorce, żeby dzisiejsze czasy w swojej łaskawości pozwoliły na częstsze pisanie na blogu!
Dziękuję! Cieszę się niezmiernie. Mam nadzieję, że w rzeczy samej uda się wrócić do bardziej regularnego publikowania. Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za kolejny wielce ciekawy artykuł. Na każdy czekam z niecierpliwością. Ile się można dowiedzieć, to wszystko jest fantastyczne! Podziwiam, pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
Bardzo, bardzo dziękuję za przemiły komentarz – pozdrawiam serdecznie! :)