Benedyktyńskie święte od kotów, myszy i burzy
Przedstawienia świętych oraz to, czemu oni patronują, to niemal niewyczerpana kopalnia ciekawostek. Historyk sztuki zajmujący się średniowiecznym malarstwem sakralnym musi bardzo starannie zgłębiać tajemnice atrybutów i żywotów świętych. A ponieważ ja aktualnie tworzę polskie tłumaczenie słownika ikonograficznego ICONCLASS, to raz po raz natrafiam na różne kwestie problematyczne.
W bazie Iconclass mamy dwie święte Gertrudy: Gertrudę Wielką z Helfty (zm. 1301 lub 1302) oraz Gertrudę z Nivelles (zm. 659). Z tą pierwszą jest pewien kłopot: została ona opisana w bazie jako cysterka i ksieni (11HH(GERTRUDE) the Cistercian nun (and abbess) Gertrude the Great of Helfta; possible attributes: flaming heart, heart with infant Christ, pastoral staff).
Po pierwsze, Gertruda Wielka nie była ksienią; gdy wstąpiła do klasztoru w Helfcie na jego czele stała akurat inna Gertruda, stąd pomyłka. Jednakże z tego powodu św. Gertruda Wielka w sztuce rzeczywiście pojawia się z atrybutami ksieni (z pastorałem), trudno zatem ten aspekt pominąć w przypadku jej ikonografii. Drugi problem to określenie jej jako cysterki – choć w sztuce najczęściej ukazywana była jako benedyktynka; i słusznie, ponieważ klasztor w Helfcie, w którym spędziła całe niemal życie, formalnie nigdy nie należał do kongregacji cysterskiej. Był to jeden z nie do końca określonych klasztorów; mówi się czasem: benedyktyński obserwancji cysterskiej. Cystersi bowiem posługiwali się regułą św. Benedykta, w założeniu powracając do ewangelicznej prostoty i praktyki ubóstwa; cysterską obserwancję przejęły także niektóre klasztory benedyktyńskie, oficjalnie nie będące filiami klasztoru w Cîteaux. W efekcie „prawa” do św. Gertrudy Wielkiej roszczą sobie i benedyktynki, i cysterki; ja zaś najchętniej pominęłabym w klasyfikacji Iconclass definiowanie przynależności zakonnej Gertrudy Wielkiej.
Z Gertrudą z Nivelles nie ma takiego problemu: to zakonnica i ksieni benedyktyńska, bez wątpliwości. Żyła ona w VII wieku, była córką Pepina z Landen, majordoma w merowińskim królestwie Franków. Jej matka, św. Itta (Iduberga) założyła klasztor benedyktynek w Nivelles (dzisiejsza Belgia), z którym związane było życie Gertrudy. Co ciekawe, jej atrybutem są… myszy; niekiedy zdarza się, że owe myszy wędrują po jej pastorale.
Wierzono, że Gertruda zdołała niegdyś ocalić zapasy klasztoru przed plagą gryzoni, odstraszając je jedynie siłą swej modlitwy. Z tego powodu św. Gertrudę wzywano na pomoc ilekroć pojawiał się problem ze szczurami lub myszami polnymi. Generalnie mysz w sztuce średniowiecznej to samo zło – symbolizuje bowiem szatana (o znaczeniu myszy pisałam kiedyś TU). Św. Gertruda z myszami nie jest zatem opiekunką gryzoni; wręcz przeciwnie, myszy w jej przedstawieniach są atrybutem takim, jak w przypadku innych świętych – diabeł (zob. archiwalny wpis o świętych z diabłem). Jest natomiast św. Gertruda patronką… kotów (i kociarzy). To właśnie z kotem bywa ona ukazywana w nowszej sztuce sakralnej.
Chociaż oczywiście, jak zwykłam mawiać, wszystko już było w średniowieczu:
Można by z tego wysnuć wniosek, że Gertruda dziś mogłaby stać się patronką Internetu, gdzie wszakże koty znakomicie się odnajdują; ale nie. Patronem Internetu został już święty Izydor z Sewilli – najsłynniejszy wczesnośredniowieczny encyklopedysta i kompilator, źródło wiedzy wszelakiej dla pisarzy z kolejnych stuleci. Izydor to dwa w jednym: wujek Google i ciotka Wikipedia zarazem.
Wracając jednak do Gertrudy: akurat Gertruda z Nivelles była dość popularną świętą w średniowiecznej Polsce. Przełożoną opactwa w Nivelles w XI wieku była Adelajda, córka Ezzona palatyna Lotaryngii. Z kolei siostrą tejże Adelajdy była królowa Polski Rycheza (Ryksa), żona Mieszka II. Ich córka zatem dostała na imię Gertruda – swoją drogą polecam Państwa uwadze stronę gertruda.eu, poświęconą właśnie Gertrudzie Mieszkównie i jej wspaniałemu modlitewnikowi (tzw. Kodeks Gertrudy).
Jeśli zaś chodzi o kult św. Gertrudy z Nivelles w Krakowie, to trzeba zaznaczyć, że to pod jej wezwaniem pozostawał niesławny kościółek poza murami miasta, przy którym znajdował się cmentarz dla skazańców. Dziś ani kościół, ani cmentarz już nie istnieją – pozostała po nich jedynie nazwa ulicy św. Gertrudy (przy Plantach, mniej-więcej na wysokości klasztoru dominikanów). Cmentarz dla skazańców funkcjonował tu aż do końca XVIII wieku, dopóki Kraków nie stracił prawa do karania śmiercią. Opustoszały kościół rozebrano w XIX wieku.
Powstanie tego kościoła wiąże się z głośną aferą Andrzeja Wierzynka: był on wnukiem słynnego Mikołaja Wierzynka, gospodarza królewskiej uczty z czasów Kazimierza Wielkiego. Andrzej Wierzynek był rajcą miejskim i niestety regularnie podbierał pieniądze z miejskiej kasy, a w 1406 roku przy wypłacaniu pensji pracownikom ratusza ukradziona kiesa wypadła mu z kieszeni. Został on natychmiast osądzony, ścięty bez spowiedzi i pochowany w niepoświęconej ziemi, za murami miasta. Syn Andrzeja, Mikołaj Wierzynek, wykupił od miasta ten teren i ufundował przy nim kościółek św. Gertrudy.
A na koniec tego wpisu o Gertrudzie postanowiłam jeszcze wspomnieć założycielkę zakonu benedyktynek, z którym Gertruda była związana. Chodzi o św. Scholastykę, siostrę bliźniaczkę św. Benedykta. Miała ona założyć żeński zakon i klasztor w pobliżu klasztoru męskiego stworzonego przez jej brata. Legenda mówi, że Benedykt i Scholastyka dużo ze sobą rozmawiali, aż przyszedł taki dzień, w którym Scholastyka wyczuła, że wkrótce umrze. Nie powiedziała tego jednak swojemu bratu, tylko kiedy się spotkali i rozmawiali do wieczora, ona poprosiła go, żeby tym razem został z nią dłużej, może nawet do rana. Benedykt odmówił, bo chciał wrócić na noc do swojego klasztoru; ale wówczas Scholastyka się pomodliła i nagle lunął deszcz i przyszła straszna burza. Benedykt znał ją za dobrze – zorientował się, że to jej robota i zdenerwował się na nią, ale ona spokojnie mu odpowiedziała: ty mnie nie chciałeś wysłuchać, a Bóg od razu mnie wysłuchał. Jak chcesz, to wracaj teraz do swojego klasztoru. Benedykt uznał, że jednak nie ma ochoty na wędrówkę w burzy i został ze swoją siostrą do rana. Wrócił potem do klasztoru i więcej jej nie zobaczył, ponieważ umarła trzy dni później.
Jeśli zatem złapie Was burza, módlcie się do św. Scholastyki; zaś w przypadku problemów z myszami lub szczurami, pomoże św. Gertruda. Ja zaś mierząc się z ogromem danych w bazie Iconclass mogę tylko zwrócić się do św. Izydora.
Niezwykle kreatywna praca – przepiękne, bogate w kolory zdjęcia. Czytało się z przyjemnością.
Pani Magdaleno
Rozkosz Panią czytać i podkastu słuchać.
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam najserdeczniej.
Super strona. Dziękuję. Znalazłam panią przypadkiem, szukając wiadomości o Gabrielu Glockendonie!
Chcemy jeszcze!!!
To wspaniale, niezwykle mi miło, witam na moim blogu :)
Zapraszam też do zakładki “media”, tam są linki do moich podkastów, filmów itp.
Pozdrawiam najserdeczniej!
Szkoda że ze mnie zrobiono Grażynę symbol polskiego buractwa I obciachu
Tak naprawdę chcę być Gertrudą.
Kocham koty I służę im od wielu lat
Ależ Grażyna to piękne imię :)
Dziękuję za komentarz – z opóźnieniem; nie wiem czy słusznie ale z dwóch podobnych komentarzy w procesie moderacji opublikowałam ten późniejszy. Pozdrawiam najserdeczniej!