
Kobieta z brodą – w Europie to nic nowego.

Ostatnimi czasy na topie jest temat kobiety z brodą – zatem proszę bardzo, oto przykład sprzed stuleci. To rzeźba z XVIII wieku, przechowywana w muzeum diecezjalnym w Grazu, która przedstawia ukrzyżowaną brodatą kobietę. Nie jest to jednak, wbrew pozorom, motyw ściśle austriacki – wręcz przeciwnie, jest to święta czczona niegdyś w całej Europie. Nie bardzo nawet wiadomo, jakim imieniem ją określać.
Najczęściej mówimy: święta Wilgefortis (od łac. virgo fortis – silna dziewica), ale występowała też jako święta Uncumber (w Anglii) lub Ontkommer (w Holandii), co miało oznaczać “ucieczkę”; Kümmernis (w Niemczech, co odnosi się do “smutku”), Débarras (we Francji, w znaczeniu “pozbycia się”, “uwolnienia” od czegoś), czy wreszcie Liberata (we Włoszech) lub Librada (w Hiszpanii), w nawiązaniu do wolności.
Legendy wykształcone w średniowieczu mówią, że była ona pobożną chrześcijanką, którą ojciec chciał wydać za pogańskiego króla. Ona zaś pragnęła zachować dziewictwo dla Chrystusa – modliła się o wybawienie od małżeństwa, a wówczas Chrystus wysłuchał ją i zmienił jej twarz w swoją. Narzeczony widząc brodę natychmiast zniechęcił się do małżeństwa, jednak ojciec świętej wpadł we wściekłość i kazał ją ukrzyżować, skoro tak bardzo chciała być podobną do Chrystusa. Męczennica stała się patronką kobiet modlących się o wyzwolenie od agresywnych mężów.
Kult Wilgefortis był popularny szczególnie w XV i XVI wieku, lokalnie jednak czczono ją i później, wskazują na to zachowane przedstawienia z kolejnych stuleci, zwłaszcza z Europy Środkowej. A skąd się w ogóle wziął pomysł takiej legendy? Chyba nie będzie zaskoczeniem jeśli powiem, że brodata kobieta kiedyś była… mężczyzną.
Najprawdopodobniej wzorcem dla kultu Wilgefortis były romańskie krucyfiksy powtarzające kultowy wizerunek Volto Santo w Lukce (dziś znajduje się tam najprawdopodobniej kopia wcześniejszej wersji, datowana na koniec XII lub początek XIII wieku). Jest to rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa w długiej szacie (tzw. colobium), wedle legendy przywieziona do Lukki w 742 roku (choć mogła także być przywieziona ze Wschodu w czasie krucjat). Ten typ wywodzi się z kręgu palestyńsko-syryjskiego, a ponieważ Volto Santo był otoczony wielką czcią, w czasach romańskich powstawały w Europie jego kopie. Należał do nich także krucyfiks, który niegdyś był w kościele Najświętszego Salwatora w Krakowie. Co ciekawe, z Volto Santo wiązana jest legenda, jakoby Chrystus z krucyfiksu miał kiedyś podarować swój drogocenny trzewik ubogiemu pielgrzymowi. To samo w Krakowie – zwierzyniecki Chrystus także ponoć dał trzewik biednemu skrzypkowi. Otóż dokładnie ta sama legenda wiązana jest z wizerunkiem świętej Wilgefortis – znów biedny skrzypek potrzebował wsparcia, i dostał złoty trzewik. Muzycy najwyraźniej zawsze stanowili kwintesencję ubóstwa, a już skrzypkowie to totalne ofiary losu… przynajmniej w ludowych podaniach i legendach.
Co się stało, że z Chrystusa w długiej szacie zrobiła się kobieta? Trudno powiedzieć. Prawdopodobnie w późnym średniowieczu, gdy w Europie powszechnie przyjęły się wizerunki Ukrzyżowanego jedynie w przepasce na biodrach (tzw. perisonium), długa szata zaczęła być rozumiana jako kobieca suknia. I tak powstała nowa święta. Wzdychały do niej kobiety pragnące uwolnienia się od nieznośnych mężów – a nie oszukujmy się, w tamtych czasach opcja na to uwolnienie była raczej jedna: aby mąż jak najszybciej opuścił ten padół łez. Dziś być może święta Wilgefortis mogłaby patronować rozwodom z orzeczeniem o winie. A może bardziej paradom równości?
Tak czy inaczej, proszę mi tu nie mówić, że średniowiecze to były ciemne wieki. Wtedy najwyraźniej kobieta z brodą nikomu nie przeszkadzała.
***
Dla zainteresowanych podaję monografię tematu: Ilse E. Friesen, “The Female Crucifix: Images of St. Wilgefortis Since the Middle Ages” (2001).
A o świętej Wilgefortis bardzo pięknie pisze też Olga Tokarczuk w swojej powieści “Dom dzienny, dom nocny” (1998). Świetna, magiczna książka – polecam :)
Krystyna Czerni
Dziękuję! :)
A skąd informacja, że w powyższym obrazie Hieronima Boscha jest to św Wilgefortis?!
Ukrzyżowana kobieta z zarostem raczej nie może być rozpoznana inaczej – kwestią jest tylko, jakiego imienia użyjemy. W zależności od języka, tryptyk ten nazywany jest ołtarzem św. Uncumber, Liberaty, lub Wilgefortis – przedstawienie to bowiem znajduje się w środkowej części ołtarza. Dobre zdjęcia (nawet w podczerwieni) dostępne są tu: http://boschproject.org/bosch_in_venice.html#martyr
Szczerze dziękuję za tę informację, gdyż wszystkie ogólnodostępne źródła podają, że jest to Ołtarz św. Julii (łącznie z JeroenBosch Art Center, które mieści się w Den Bosch – rodzinnym mieście malarza). Pierwszy raz spotykam się z określeniem, że może to być św. Wilgefortis, a fakt ten utwierdza mnie tylko w przekonaniu co do pewnego aspektu twórczości Boscha. :)
Antoni Ziemba w drugim tomie “Sztuki Burgundii i Niderlandów 1380-1500” (Warszawa 2011) podaje wśród dzieł Boscha ten tryptyk jako Wilgefortis (z alternatywnymi imionami tej świętej), ale rzeczywiście zaznacza, że w Wenecji interpretowano ją jako św. Julię, co już chyba jest powszechnie uznane za nieaktualne. Tryptyk ten należał do kolekcji kardynała Domenico Grimani (1461–1523), obok dwóch innych (z eremitami i ze św. Antonim). które także są na stronie Bosch Project, którą poleciłam w poprzednim komentarzu. Tam są najaktualniejsze informacje, łącznie z wynikami badań np. dendrochronologicznych, które rozstrzygają kwestię datowania.