Zapomniana historia
Czas na kolejny obraz z kolekcji muzeum w Yorku! Tym razem przyjrzymy się tematowi dziś już niemal zapomnianemu, ale bardzo popularnemu w sztuce nowożytnej. Obraz może się obecnie wydawać niepokojący: młoda kobieta daje swoją pierś do possania starszemu mężczyźnie… Ale idźmy po kolei.
Najpierw dwa słowa o artyście. Obraz z Yorku nie jest sygnowany, ale analiza stylu pozwoliła przypisać go malarzowi o wdzięcznym nazwisku Dirk van Baburen. Był to artysta holenderski; urodził się około 1595 roku, młodość spędził w Utrechcie, a przed 1615 rokiem wybrał się do Rzymu. Tam poznał sztukę Caravaggia i jego naśladowców: przesyconą dramatycznymi kontrastami światłocieniowymi, ukazującą postacie w sposób niewyidealizowany, oraz sięgającą do tematyki rodzajowej.
Van Baburen jednym z pierwszych artystów w grupie zwanej “Bentvueghels”. Było to swego rodzaju bractwo zrzeszające artystów pochodzenia holenderskiego, działające w Rzymie mniej więcej w latach 1620-1720. Nazwa oznacza ludzi podobnego pokroju (dosłownie – ptaki, ale to idiom), a zrzeszali się tam malarze, rzeźbiarze, graficy i poeci. Artyści mają to do siebie, że cenią sobie trunki; są wrażliwi, muszą łagodzić ból istnienia i tak dalej. Bentvueghels podchodzili do sprawy poważnie: słynęli z rytuałów inicjacyjnych porównywanych do Bachanaliów (i oczywiście nowo przyjmowany do grupy musiał zapłacić za całe to pijaństwo). Bachus był zresztą patronem grupy – impreza kończyła się w kościele Santa Constanza, zwanym Świątynią Bachusa, przy sarkofagu Konstancji, który jest zdobiony przedstawieniami winobrania.
Każdy członek stowarzyszenia otrzymywał nowe imię – w przypadku van Baburena było to Biervlieg (“Piwna mucha”, co można ewentualnie przetłumaczyć jako “Latający za piwem”). Najwyraźniej w jego przypadku wino nie było jednak ulubionym trunkiem… W 1620 roku Dirk van Baburen wrócił do Utrechtu – on, a także Hendrick ter Brugghen i Gerard van Honthorst to najsłynniejsi z tak zwanych Caravaggionistów utrechckich. Niestety, Dirk van Baburen zmarł nagle w roku 1624, prawdopodobnie jako ofiara zarazy; nie dożył nawet 30 lat.
Czas, aby wreszcie popatrzeć na sam obraz. Nie tylko starszy mężczyzna ssie pierś młodszej kobiety, ale jeszcze w dodatku są to ojciec i córka. Jednakże (w założeniu) nic tu zdrożnego nie ma. Jest to ilustracja opowieści o zupełnie czystej miłości między rodzicem a dzieckiem, i nosi wdzięczny tytuł Caritas Romana. Opiera się to mianowicie na tekście z dzieła Factorum dictorumque memorabilum rzymskiego pisarza Valeriusa Maximusa, żyjącego w I wieku, choć legenda ta pochodzi z wcześniejszych źródeł hellenistycznych. Związana była z kultem Pietas, bóstwa przywiązania, pobożności i sumienności, które miało swą świątynię na Forum Olitorium w Rzymie, wzniesioną około 191 p.n.e. W owej świątyni także znajdowała się ilustracja tej historii.
Historia nie jest skomplikowana. Cimon był skazany na śmierć poprzez zagłodzenie w więzieniu. Jego córka Pero mogła go odwiedzać, ale pilnowano, by nie przynosiła mu jedzenia… ona jednak nie chciała pozwolić ojcu umrzeć w męczarniach i po prostu po cichu dokarmiała go mlekiem z własnej piersi. Pewnego dnia jeden ze strażników to zauważył i nagłośnił sprawę – poświęcenie i miłość córki wprawiła wszystkich w taki podziw, że Cimon został ułaskawiony. Dziś już mało kto zna tę historię, ale te paręset lat temu była naprawdę popularna.
Nie oszukujmy się, mimo całego tego antycznego wytłumaczenia, mamy prawo uważać, że obrazy te są cokolwiek dwuznaczne. Dorosły mężczyzna ssący pierś kobiety zawsze będzie przedstawieniem o podtekście erotycznym. Znacząca różnica wieku między postaciami wzmaga wrażenie, że nie jest to do końca odpowiedni układ; a gdy już wiemy, że to ojciec i córka, to dodatkowo pachnie nam to kazirodztwem. No ale przecież prawda jest taka, że i malarze i odbiocy sztuki zawsze lubili ekscytujące i rozpalające wyobraźnię, nie do końca czyste tematy. Jak coś jest na bazie tekstu antycznego, to nikt nie ma prawa się zgorszyć, przynajmniej oficjalnie. A artyści bardzo chętnie zasłaniali się w swych działaniach powagą starożytnego Rzymu. W końcu kult Bachusa to też celebrowanie europejskich antycznych korzeni kulturowych, a nie jakieś tam opilstwo. Wznieśmy zatem kielichy i kontemplujmy piękne obrazy!
Ale te obrazy są obrzydliwe:) Nie ma co tu komplementować.
No, to już rzecz gustu. Nie każdy lubi barok, nie każdy lubi nurt caravaggionistyczny :)
Cudowne są te obrazy,pełne ekspresji i jakiejś tajemnicy.
dziękuję za przecudny zaczyn do inspiracji :)
Jakie wspaniałe światło w tym obrazie. Przywodzi mi na myśl Vemeera.
Dziękuję za komentarze – bardzo się cieszę, że spodobały się Państwu wybrane przeze mnie obrazy.