
Legendarny Mikołaj

W naszej skomercjalizowanej rzeczywistości cały grudzień upływa pod znakiem Mikołaja – staruszek w czerwieni występuje w świątecznych reklamach, powraca w świątecznych dekoracjach sklepów. W języku polskim zachowuje przynajmniej imię swojego świętego pierwowzoru. Powszechne w kulturze anglojęzycznej określenie Santa Claus wywodzi się z holenderskiego Sinterklaas, które jest zbitką od Sint-Nicolaas, ale któż o tym dziś pamięta… Oczywiście w samej postaci starca przynoszącego prezenty kryją się także – jak w przypadku większości Europejskich zwyczajów – korzenie przedchrześcijańskie; długa broda Mikołaja oraz fakt, że przylatuje on z dalekiej północy, przemieszczając się po niebie, mają pochodzić z tradycji germańskiej i wiązać się z zimowym świętem Jul oraz z bogiem Odynem. Dzisiejszy świecki wizerunek Mikołaja ubranego w czerwone wdzianko pojawił się w początkach XX wieku, ale spopularyzowany został w latach 30-tych przez reklamy Coca-Coli.
Ale dzisiaj wrócimy do oryginału – czyli do Mikołaja jako świętego. Jeśli chodzi o wiadomości historyczne, to mamy ich bardzo mało. W VI i VII wieku pojawiły się teksty, wedle których Mikołaj miał być biskupem Miry (Myra; dziś Demre na terenie Turcji) żyjącym na przełomie III i IV wieku. Miał nawet brać udział w soborze nicejskim w 325 roku – kłopot w tym, że żadne źródła z tego czasu nie potwierdzają istnienia Mikołaja. Ale to nie ma żadnego znaczenia – w średniowiecznej Europie, zarówno w Kościele Wschodnim jak i Zachodnim, kult świętego Mikołaja był szalenie popularny. I jak to zwykle bywa, legendy uzupełniły żywot domniemanego świętego biskupa.
Po pierwsze zatem podkreślić należy, że świętość objawia się już we wczesnym dzieciństwie. Mianowicie według “Złotej Legendy” zaraz po narodzeniu w trakcie swej pierwszej kąpieli Mikołaj zadziwił wszystkich samodzielnie stając w wanience. Takie przedstawienie pojawia się czasem w malarstwie średniowiecznym:
Miał Mikołaj już w niemowlęctwie siłę – nie tylko siłę fizyczną, ale także siłę woli. Bowiem wedle legendy już od narodzenia odmawiał we środy i w piątki ssania matczynej piersi częściej niż raz dziennie, narzucając sobie tym samym pobożny post.
Najczęściej jednak święty Mikołaj jest przedstawiany w sztuce jako biskup z atrybutem w postaci trzech złotych kul, ewentualnie trzech mieszków. I tutaj dochodzimy do najpopularniejszej legendy związanej ze świętym Mikołajem.
W skrócie mówiąc: pewien człowiek miał trzy córki, ale niestety był zbyt ubogi, aby zapewnić im posag, w związku z czym nie mogły one wyjść za mąż (najwyraźniej ich osobiste przymioty nie były wystarczająco zachęcające dla potencjalnych kandydatów). Wszystko wskazywało na to, że nieszczęsne dziewice skończą haniebnie sprzedając swe ciała na ulicy, aby mieć z czego żyć (wygląda na to, że jakikolwiek przyzwoity zawód był także poza ich zasięgiem). Mikołaj postanowił im pomóc, lecz chciał uczynić to anonimowo – przez kolejne trzy noce podrzucał cichcem przez okno złoto, za które biedny człowiek po kolei szczęśliwie wydał za mąż swoje córki.
Oczywiście w związku z tą właśnie legendą święty Mikołaj przychodzi nocą i cichaczem, niezauważony, podrzuca prezenty. Dzisiaj jednak postrzegamy go głównie jako dawcę zabawek dla dzieci – a w oryginalnej legendzie przynosi prezent dorosłym, dla których najwyraźniej najlepszym podarunkiem są po prostu pieniądze. Chociaż niewykluczone, że głównym prezentem dla biednego człowieka była możliwość pozbycia się z domu wszystkich trzech córek.