
Zapomniany mistrz w Krakowskich zbiorach

Czasem tak bywa, że zapomina się o wielkich artystach – nawet u nas, chociaż tych słynnych nazwisk w polskich kolekcjach nie jest przecież aż tak wiele. Swego czasu zapomniano nawet, że ołtarz główny w kościele Mariackim w Krakowie to dzieło Wita Stwosza – w 1824 roku owo autorstwo odkrył na nowo Ambroży Grabowski! Teraz zaś, gdy ukończona została konserwacja innego słynnego dzieła z tej samej mariackiej bazyliki, warto przypomnieć inne, chyba nieco w powszechnej świadomości zapomniane nazwisko. Chodzi mianowicie o Hansa Suessa z Kulmbachu, a owo dzieło to tablice z legendą świętej Katarzyny.
Hans Suess z Kulmbachu kształcił się w Norymberdze – najpierw w końcu XV wieku w pracowni Michaela Wolgemuta, a potem od 1500 w warsztacie samego Albrechta Dürera. Hans Suess reprezentuje zatem północny renesans, i to w najlepszym wydaniu – był on cenionym malarzem, grafikiem, a także iluminatorem i projektantem witraży. Wykonywał również zlecenia “na wyjazdach”, w tym również w Krakowie – interesujące nas tu tablice powstały w latach 1514-15 najprawdopodobniej jako elementy ołtarza do kaplicy Jana Bonera. Ów Jan Boner był to człowiek sukcesu (w końcu nie każdy ma kaplicę w kościele Mariackim!) – kupiec, bankier, żupnik, starosta, rajca… w końcu oczywiście doczekał się i uszlachcenia. Taka persona nie mogła przecież zniżyć się do zamawiania ołtarza u jakiegoś lokalnego artysty. A Norymberga, jak wiadomo, to dobry adres jeśli chodzi o składanie prestiżowych artystycznych zamówień… Niestety, czas nie był łaskawy dla dzieł tworzonych przez Hansa Suessa do krakowskich kaplic i kościołów; ołtarze, podzielone na części, uległy rozproszeniu. Przykładowo, w kolekcji Muzeum Czartoryskich znajduje się pozostałość tryptyku z roku 1511, który ufundował Stanisław Jarocki dla kościoła oo. Paulinów na Skałce w Krakowie. Jest to także przedstawienie św. Katarzyny – niegdyś całopostaciowe, dziś przycięte do owalnego popiersia.
Tablice z kościoła Mariackiego także mają bogatą historię. I ten ołtarz z czasem został rozłożony, tablice wmontowano nawet w pewnym momencie w drzwi szafy w zakrystii! Na przełomie XIX i XX wieku doczekały się renowacji w Monachium, a 5 lutego 1940 zostały zrabowane w starannie zaplanowanej akcji okupanta i wywiezione do Niemiec. Hitlerowcy mieli dobrych historyków sztuki, którzy wiedzieli, co warto zagarnąć. Po wojnie odzyskanych zostało sześć z ośmiu kwater – nie wiadomo, co stało się z dwiema brakującymi, które dziwnym trafem były najlepsze z całego zestawu. Być może leżą u kogoś za szafą i pewnego dnia “wypłyną” znienacka na jakiejś aukcji?
Krakowski cykl św. Katarzyny jest nie tylko dziełem wysokiej klasy artystycznej, ale także zawiera sceny nie tak znów często występujące w przedstawieniach legendy tej świętej. Przyjrzyjmy się zatem po kolei tablicom namalowanym przez Hansa z Kulmbachu.
Pierwsza scena to “Nawrócenie Katarzyny przez Pustelnika”. Katarzyna Aleksandryjska (III wiek) miała być córką króla (w różnych wersjach: Cypru lub Aleksandrii), mądrą, dobrą i piękną, a gdy postanowiła znaleźć sobie idealnego męża (co oczywiście jest zadaniem co najmniej trudnym), pustelnik Adrian ukazał jej Matkę Boską jako ewentualną teściową doskonałą. To wspaniała scena z punktu widzenia historyka sztuki: oto nawrócenie dokonuje się w wyniku zachwytu nad obrazem! Pustelnik zatem przekonał Katarzynę, że najlepszym mężem dla niej byłby syn Madonny, Chrystus – pouczył Katarzynę o wierze i ochrzcił ją, a w efekcie Jezus rzeczywiście ukazał się i nastąpiły mistyczne zaślubiny świętej Katarzyny. Przybita do drzewa karta zawiera sygnaturę artysty i datę 1514.
Drugi obraz to scena dysputy św. Katarzyny z pogańskimi uczonymi. W oknach na obrazie widoczne są dwa witraże – jeden z Matką Boską, a drugi ze świeżutko uzyskanym herbem fundatora, Jana Bonera. Cesarz zorganizował tę dysputę, gdy Katarzyna odmówiła złożenia ofiar pogańskim bogom. Niestety 50 uczonym nie udało się wygrać w tej batalii; mało tego – część z nich po dyspucie z Katarzyną nawróciła się i przyjęła chrześcijaństwo, za co oczywiście natychmiast ponieśli męczeńską śmierć (zostali żywcem spaleni). Święta pocieszyła ich, że dostąpią zbawienia na mocy męczeństwa (mimo, że nie zdążyli przyjąć chrztu) – to właśnie przedstawienie ukazane jest na następnej kwaterze.
Oczywiście zatwardziałość Katarzyny i na nią sprowadziła męki – czwarta scena zawiera przedstawienie biczowania świętej. Próbowano ją także łamać kołem, ale w efekcie to koło się połamało:
Kolejne dwie sceny wiążą się z faktem, że św. Katarzyna nawróciła także cesarzową oraz cesarskiego urzędnika Porfiriusza. Tablica z przedstawieniem momentu, gdy więziona Katarzyna naucza cesarzową i Porfiriusza była jedną z najlepiej namalowanych w całym cyklu – niestety należy ona do tych dwóch, których po II wojnie światowej nie udało się odzyskać. Drugim utraconym obrazem z cyklu jest Ścięcie św. Katarzyny.
Oczywiście w wyniku nawrócenia cesarzowa także została skazana na śmierć – moment przed egzekucją ukazuje kolejny obraz:
I wreszcie ostatnia z tablic – po ścięciu św. Katarzyny aniołowie zabierają jej ciało. Ostatnia tablica, tak jak i pierwsza, zawiera tabliczkę między innymi z datą (tym razem 1515) i monogramem artysty – niestety część napisu jest uszkodzona. Wydaje się, że ktoś kiedyś chciał wymazać informację, że autor tych obrazów pochodził z Norymbergi; według dr Aleksandry Holi, konserwatora mariackich obrazów, pierwotnie w całości napis ten brzmiał “HANC DIVE VIRGINIS CATHERINAE / HISTORIAM IOHANNES / [Suess Norember]GENSIS / CIVIS FACIEBAT ANNO DNI 1515 / HK”.
Jak mówi legenda, ciało Katarzyny zostało złożone na górze (zwanej dziś Górą Świętej Katarzyny) na Synaju, gdzie ostatecznie powstał Klasztor Świętej Katarzyny – najstarszy z istniejących dzisiaj klasztorów chrześcijańskich, wedle tradycji wzniesiony w miejscu, gdzie Bóg ukazał się Mojżeszowi w gorejącym krzewie i w pobliżu góry Synaj, gdzie Mojżesz otrzymał Dziesięć Przykazań. Ciało św. Katarzyny zostało “odkryte” tu w X wieku, co zaowocowało napływem pielgrzymów. Katarzyna była ponoć mądrą kobietą i mądrością wykazali się także jej czciciele; w X wieku na terenie klasztoru zbudowano mały meczet (zapewne dla Beduinów, którzy zatrudniani tam byli do rozmaitych prac), dzięki czemu muzułmanie rzadko to miejsce atakowali. Nie takie znowu ciemne, wbrew powszechnemu mniemaniu, było wczesne średniowiecze – potrafili sobie przynajmniej radzić z polityczno-religijnymi wyzwaniami.
Zaś tych, którzy chcą zobaczyć, z jakimi wyzwaniami zmierzyli się konserwatorzy obrazów z krakowskiego kościoła Mariackiego gorąco zachęcam do obejrzenia filmiku zrealizowanego przez Tygodnik Powszechny:
***
© Właścicielem obrazów jest Bazylika Mariacka w Krakowie. Zdjęcia 6 zachowanych tablic, zamieszczone w powyższym wpisie, wykonał Paweł Gąsior.
DODATEK [18.11.2018]
Zapoznawszy się ze znakomitymi esejami w katalogu wystawy “Mistrz i Katarzyna. Hans von Kulmbach i jego dzieła dla Krakowa” niniejszym zamieszczam sprostowanie niektórych informacji z powyższego wpisu. Po pierwsze trzeba podkreślić, że w przypadku krakowskich dzieł Hansa von Kulmbach brakuje źródeł potwierdzających ich pierwotne miejsce przeznaczenia, wszelkie hipotezy dotyczące fundatorów i oryginalnej formy nastaw są jedynie spekulacjami. Przede wszystkim badacze odrzucają dziś dawniejszą teorię, jakoby tryptyk z którego pozostał fragment postaci św. Barbary w zbiorach Czartoryskich był fundacją Stanisława Jarockiego dla kościoła oo. Paulinów na Skałce w Krakowie. Nie jest również pewne, czy Hans von Kulmbach w ogóle pracował w Krakowie (nie ma na to żadnych dowodów), czy też wykonał “zdalnie” zamówione do krakowskich kościołów obrazy.
Ponadto korekty wymaga wzmianka o wojennych dziejach tablic z Kościoła Mariackiego i o okolicznościach zaginięcia dwóch z nich; skonfiskowane w 1940 roku obrazy pozostały bowiem w Krakowie i dopiero w 1944 roku zostały wywiezione na Dolny Śląsk, gdy władze okupacyjne zdecydowały się ewakuować mienie wobec szybkich postępów Armii Czerwonej. Stamtąd 6 tablic wywieziono w 1945 roku dalej, do Bawarii – ale te obrazy po wojnie zostały odzyskane. Nie wiadomo natomiast w jakich okolicznościach zniknęły (zapewne gdzieś na Dolnym Śląsku?) dwie zaginione do dziś tablice.
Konserwatorzy to chyba jednak nie z Mariackiego, tylko z ASP.
Jak najbardziej, pisząc “konserwatorzy obrazów z krakowskiego kościoła Mariackiego” miałam na myśli, że to te obrazy pochodzą z kościoła, a nie ich konserwatorzy. Faktycznie dobrze jednak podkreślić, że konserwacja została zrealizowana przez specjalistów z krakowskiej ASP – dziękuję zatem za komentarz.