
Co dwie głowy to nie jedna

Początek Nowego Roku warto zacząć od kartki z kalendarza – dziś popatrzmy zatem na interesujący motyw, którym średniowieczni iluminatorzy zdobili w rękopisach karty poświęcone styczniowi.
Średniowieczne modlitewniki – najpierw psałterze, potem psałterze-godzinki i w końcu same godzinki – zaczynały się od kalendarza liturgicznego, czyli spisu świąt i wspomnień świętych, przypadających na kolejne dni roku. Zazwyczaj każdy miesiąc miał swoją kartę w tym kalendarzu: najczęściej zdobioną na marginesach, lecz czasem zdarzały się też bogatsze wersje, gdzie poszczególne miesiące miały całe miniatury. Tradycyjnie do repertuaru zdobień tych kalendarzowych części ksiąg należały przedstawienia znaków zodiaku, oraz coś, co zwiemy “pracami miesięcy”, czyli przedstawienia aktywności (niekoniecznie musiała to być tylko praca!), charakterystycznych dla danego miesiąca.
Cykl roku ukazany pod postacią “prac miesięcy” nie występował zresztą tylko w rękopisach – zachowane są także średniowieczne przykłady rzeźb, albo witraży, które z wykorzystaniem tych samych ustalonych schematów ukazywały upływ czasu, a zarazem cykliczność rytmu przyrody. Styczeń był miesiącem, który symbolizowała uczta. W wielu przypadkach w przedstawieniach tych pojawia się niezwykła, dwutwarzowa (lub dwugłowa) postać: to starożytny bóg Janus!
W starożytnym Rzymie przed II wiekiem p.n.e. nowy rok zaczynał się w marcu; potem jednak nastąpiła zmiana (o tym pisałam już kiedyś w poście poświęconym karnawałowi, dostępnym TU). Miesiąc poświęcony bogowi Janusowi został nazwany Ianuarius, a bóg ów patronował początkom. Ianua to po łacinie drzwi, brama, wejście, co w tym kontekście może oznaczać nowe otwarcie, czy też wejście do nowego roku. Starożytny Janus miał dwie twarze: jedną patrzył w przeszłość, drugą zaś w przyszłość.
Swoją drogą, bardzo interesującym aspektem jest płynność pomiędzy przedstawieniami dwutwarzowego Janusa oraz trójtwarzowego mężczyzny uosabiającego Trójcę Świętą. W średniowiecznej sztuce zdarzały się takie wizerunki Boga w Trójcy Jedynego: postać o trzech twarzach miała ilustrować założenie, że trzy Osoby Boskie są jednym Bogiem. Trójca jako postać trójtwarzowa mogła koncepcyjnie wywodzić się od Janusa, ale potem sprawa zatoczyła koło, i oto w niektórych rękopisach może trafić się nawet Janus o trzech twarzach! Przykładem może być dekoracja stycznia w kalendarzu Godzinek Bedford (Paryż, ok. 1410-1430, British Library, Add MS 18850): po lewej widzimy ucztującego Janusa o trzech twarzach, po prawej Wodnika, będącego styczniowym znakiem zodiaku.
Z drugiej strony, “praca” stycznia, ukazująca ucztowanie, także jest osadzona w tradycjach antycznych. Starożytni Grecy w tym okresie świętowali Małe Dionizje, związane z otwieraniem młodego wina, zaś Rzymianie w grudniu mieli Saturnalia. Oczywiście aktywność ta dobrze pasuje na początek roku również w kalendarzu chrześcijańskim: od 25 grudnia do 6 stycznia mamy wszakże okres Bożego Narodzenia, tradycyjnie naznaczony obżarstwem, a potem jeszcze przychodzi karnawał i kolejny sezon na przyjęcia. Cóż innego można robić w zimie? Nawiasem mówiąc, Wodnik też ma konotacje imprezowe: znak ten wiązano z mitologicznym Ganimedesem, pięknym młodzieńcem porwanym przez Zeusa, który został podczaszym na Olimpie. Jednym słowem Wodnik to taki szwagier: krąży dookoła i każdemu polewa.
Bardzo często błędnie zakłada się, że średniowiecze to czas odwrócenia się od tradycji antycznych: a tu proszę, nawet modlitewniki zaczynały się od wizerunku rzymskiego boga o dwóch twarzach. Na koniec warto zauważyć, że w przedstawieniach tradycyjnej świąteczno-karnawałowej uczty anomalia anatomiczna Janusa okazuje się być wyjątkowo praktyczna: oto nasz bohater jednymi ustami je, a drugimi pije – jednocześnie!
Chyba wszyscy czasem (szczególnie na widok świątecznego stołu, względnie w czasie sylwestrowego lub karnawałowego przyjęcia) chcielibyśmy mieć dwa gębowe otwory, aby móc skonsumować dwa razy więcej z tych przygotowanych pyszności… tylko że potem w ramach noworocznych postanowień byłoby zapewne dwa razy więcej poświątecznego sadełka do zrzucenia.