
Inne Mony Lisy

Niewątpliwie Mona Lisa to jeden z najsłynniejszych obrazów na świecie, uważany za bezcenne arcydzieło i powszechnie rozpoznawany. Na temat tego obrazu napisano bardzo dużo, wielokrotnie też pojawiał się w tekstach popularnych (czy wręcz sensacyjnych). Mnie zawsze zastanawiało to, w jaki sposób jeden z obrazów Leonarda da Vinci zdobył nagle aż taką sławę… zwłaszcza, że nie jest to, wbrew pozorom, portret unikatowy!
W 1911 roku niejaki Vincenzo Perrugia, zatrudniony w Luwrze, wyniósł ten obraz, kryjąc go pod płaszczem. Nie udało mu się go sprzedać; dwa lata później skontaktował się listownie z florenckim antykwariuszem i zażądał pół miliona ówczesnych lirów za Monę Lisę. Oczywiście został aresztowany, a obraz odzyskano. Przy tej okazji świat chyba po raz pierwszy naprawdę zauważył Monę Lisę; to wtedy portret namalowany przez Leonarda da Vinci przykuł uwagę osób spoza środowiska miłośników sztuki dawnej. Perrugia bronił się mówiąc, że działał z pobudek patriotycznych: chciał, aby dzieło da Vinciego powróciło do Italii. Szkoda tylko, że nie sprawdził historii obrazu: akurat Mona Lisa jest w Luwrze nie dlatego, że zagrabił ją Napoleon, ale dlatego, że w XVI wieku kupił ten obraz król Francji Franciszek I, który zresztą był mecenasem Leonarda.
A jak z tą oryginalnością? Cóż, badacze policzyli, że istnieje ponad 60 kopii Mony Lisy, pochodzących z różnych stuleci. Nas interesują najbardziej te, które mogły powstać w tym samym czasie, co dzieło z Luwru.
W Prado w Madrycie jest taki obraz, który został poddany kompleksowej konserwacji w 2012 roku – wówczas okazało się, że czarne tło kryło pod spodem wspaniały pejzaż, a spod przemalowań wyszło dzieło wysokiej klasy.
Pojawiły się spekulacje, że jest to kopia namalowana przez ucznia samego Leonarda i to być może pod okiem mistrza. Tymczasem badania rysunków przygotowawczych w obu obrazach (z Luwru i z Prado) wykazały, że w obu wersjach jednocześnie były wprowadzane takie same zmiany na etapie planowania kompozycji. Wydaje się zatem, że obraz z Prado to nie tyle kopia Mony Lisy z Luwru, ile raczej druga wersja malowana w tym samym czasie, zapewne w tym samym warsztacie.
Identyfikacja modelki budziła wśród niektórych badaczy zastrzeżenia – generalnie przyjęło się, że dama z portretu z Luwru to pani Lisa, żona Franciszka del Giocondo. Giorgio Vasari napisał bowiem, że Leonardo malował jej portret, ale choć spędził przy tej pracy cztery lata, to nigdy tego obrazu nie dokończył. Kłopot w tym, że obraz z Luwru jest jak najbardziej skończony. Ale uwaga, niedokończona wersja też istnieje! Kto słyszał o obrazie zwanym “Mona Lisa z Isleworth”?
W 1913 roku niejaki Hugh Blaker zobaczył w domu jakiegoś arystokraty w Bath obraz przypominający Monę Lisę – odkupił go i zabrał do swojej posiadłości w Isleworth pod Londynem. Stąd wzięła się nazwa tego obrazu – do dziś pozostaje on w prywatnej kolekcji. Nie jest to dzieło powszechnie znane, ale zostało kilkakrotnie przebadane przez ekspertów. Ostatnie analizy prowadzą do wniosku, że jest to obraz z początków XVI wieku, i wszystko wskazuje na to, że namalował go sam Leonardo da Vinci. Jest to obraz niedokończony, a modelka wydaje się ta sama, co w przypadku dzieła z Luwru, tylko że… o kilka lat młodsza! Kompozycja obrazu jest też nieco inna: wyraźnie widoczne są dwie kolumny po bokach, które na wersji z Luwru niemal nie mieszczą się w kadrze. Te kolumny zobaczymy także na rysunku Rafaela, który zapewne naszkicował malowany przez da Vinciego obraz będąc we Florencji od roku 1504.
Z tego wynikałoby, że to właśnie Mona Lisa z Isleworth jest wcześniejszą, niedokończoną wersją portretu Pani Lisy del Giocondo, o której pisał Vasari. Czy zatem rzeczywiście w ukryciu, w prywatnej kolekcji, od stuleci pozostaje “prawdziwa” i pierwotna Mona Lisa? Cóż, może tak być, ale o tym nie wiedzą tłumy turystów, którzy robią sobie selfie w zatłoczonej sali w Luwrze.
***
Zainteresowanym analizą wersji Mony Lisy polecam artykuł: Salvatore Lorusso, Andrea Natali, “Mona Lisa: A comparative evaluation of the different versions and copies”, [w:] “Conservation Science” vol. 15 (2015), pp. 57–84 (https://conservation-science.unibo.it/article/view/6168/5936).
Dzień dobry!
Czy napisała Pani jakąś książkę? Niezmiernie chciałabym przeczytać to, co na blogu (lub w podobnej tematyce), ale w wersji papierowej.
Jeszcze nie, ale mam zamiar wydać Posztukiwania w wersji “papierowej”. Dam znać, gdy uda się to zrealizować :) pozdrawiam serdecznie!
Czekam niecierpliwie!
Oooooch, tak! Koniecznie!!! :)
Ja też proszę o wersję książkową, ale koniecznie z dobrymi reprodukcjami omawianych dzieł! Dzięki wielkie z góry!