
Bękart Zdobywca

Nie od dziś wiadomo, że najpopularniejsze filmy i seriale znacząco zwiększają ruch turystyczny w miejscach, gdzie były tworzone – być może wyjątkowym przykładem jest “Gra o Tron”, w dużej mierze kręcona (i produkowana) w Belfaście, ale także, między innymi, w Chorwacji, w Hiszpanii, czy na Islandii oraz Malcie. Turystyczny ruch podsycany jest w tych krajach filmikami promocyjnymi, planszami w odpowiednich miejscach, publikacjami… a Irlandia (Tourism Ireland) zainwestowała w haftowaną tkaninę, prezentowaną w Ulster Museum w Belfaście, która opowiada o kolejnych wydarzeniach z “Gry o Tron” w stylistyce Tkaniny z Bayeux. Mało tego, w tej chwili (do końca grudnia 2019) Tkanina Gry o Tron jest eksponowana gościnnie w Hôtel du Doyen w Bayeux, tuż obok muzeum prezentującego oryginalną Tkaninę z Bayeux.
Z jednej strony uważam, że zrobienie Tkaniny Gry o Tron to świetny pomysł. Z drugiej strony można sobie zadać pytanie: czy aby to potrzebne, skoro większość treści i tak znajdziemy w oryginalnym, średniowiecznym zabytku? Gdyż, jak zwykłam mawiać, wszystko już było w średniowieczu! Spójrzmy zatem na tkaninę z Bayeux: jest tam seks (eksponowana nagość obu płci), jest przemoc, są bitwy, są statki, jest ogień, są ścięte głowy, są smoki (oczywiście!), jest nawet karzeł (o imieniu Turold, a to prawie jak Tyrion! – o Turoldzie pisałam TU), a głównym bohaterem jest… bękart.
Wiele razy rozmawiając z Brytyjczykami słyszałam: “ach, Polska ma tak burzliwą historię! Ciągle na was ktoś najeżdżał… a u nas to ostatnio Wilhelm Zdobywca.” I to akurat prawda – ostatni podbój Anglii przez zewnętrznego najeźdźcę miał miejsce w XI wieku. I to właśnie o tym opowiada słynna Tkanina z Bayeux.
Wilhelm Zdobywca – to brzmi dumnie. Mało kto już dzisiaj pamięta, że przed bitwą pod Hastings Wilhelm nosił przydomek… Bękarta (ang. William the Bastard, fr. Guillaume le Bâtard). To dlatego, że faktycznie był z nieprawego łoża: jego ojcem był książę Normandii, Robert I Wspaniały, zwany także Diabłem (m.in. dlatego, że podejrzewano, iż otruł własnego brata, żeby dojść do władzy). Książę Robert nigdy się nie ożenił, zatem wszystkie jego dzieci były nieślubne. Wilhelma spłodził z niejaką Herlevą (Arlettą?), córką rzemieślnika (garbarza?) z Falaise. Później Herleva wyszła za mąż za szlachcica Herluina de Conteville, któremu urodziła dwóch synów: Odona, który został biskupem Bayeux i Roberta, który został hrabią Mortain i Kornwalii. Obaj przyrodni bracia wspierali Wilhelma, którego książę Robert wyznaczył swoim następcą – obaj też pojawiają się w Tkaninie z Bayeux.

Tapisserie de Bayeux – Scène 44 : Scène 44: le duc Guillaume et ses deux demi-frères, l’évêque Odon de Bayeux et le comte Robert de Mortain.
W styczniu 1066 r. zmarł król Anglii Edward Wyznawca, nie pozostawiając następcy. Wilhelm książę Normandii uznał, że tron Anglii mu się należy, bo po pierwsze – Edward mu podobno obiecał; a po drugie – byli spokrewnieni (ale nie blisko; dziadek Wilhelma, Ryszard II, był bratem Emmy, która z kolei była matką Edwarda Wyznawcy).

Tapisserie de Bayeux – Scène 1 : le roi Édouard le Confesseur
Tymczasem na tronie angielskim zasiadł, przy poparciu anglosaskiego możnowładztwa, Harold II – szwagier Edwarda Wyznawcy (brat jego żony). Mimo, że – podobno – wcześniej przyrzekł wierność normandzkiemu księciu Wilhelmowi. Ów zaś zebrawszy wojsko najechał na Anglię – decydującym starciem okazała się bitwa pod Hastings 14 października 1066 roku. Wilhelm zwyciężył i zyskał przydomek Zdobywcy, a Harold zginął.

Tapisserie de Bayeux – Scène 57 : La mort d’Harold
Tkanina z Bayeux powstała jakoś w miarę na bieżąco, zapewne zaraz po podboju Anglii. Nie jest to w rzeczywistości obraz tkany, lecz haft – pas materiału o szerokości pół metra ma długość prawie 70 metrów. Nie wiadomo kiedy dokładnie, gdzie i na czyje zlecenie powstało to dzieło (pierwszy raz wzmiankowane jest dopiero w 1476 r. w inwentarzu katedry w Bayeux) – większość badaczy uznaje, m.in. analizując pisownię inskrypcji, że to dzieło Anglików, chociaż opowieść jest prowadzona raczej z punktu widzenia Normanów.
Niewykluczone, że fundatorem dzieła był Odon – wspomniany już przyrodni brat Wilhelma Zdobywcy, który od połowy XI wieku był biskupem Bayeux, a po podboju normandzkim został jeszcze hrabią Kentu. Pojawia się on kilkakrotnie w samej tkaninie i już w XVIII wieku pojawiła się hipoteza, że dzieło to zostało wykonane dla katedry w Bayeux, konsekrowanej w 1077 r. Z drugiej strony niektórzy badacze dowodzą, że tkanina ta zawiera zbyt wiele treści erotycznych (obscenicznych), aby być zabytkiem pierwotnie przeznaczonym do wnętrza sakralnego. Wydaje się jednak, że to współczesne myślenie: my dzisiaj chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak bardzo sacrum i profanum mieszało się w kulturze średniowiecznej. Skoro obsceniczne obrazki mogły zdobić marginesy sakralnych rękopisów, to dlaczego nie miały występować w innych dziełach związanych z świątyniami?
Prof. George Garnett (St Hugh’s College, Oxford) opublikował jakiś czas temu artykuł w History Extra (serwis historyczny BBC), poświęcony analizie znaczenia 93 penisów ukazanych w Tkaninie z Bayeux. Większość z nich to przyrodzenia koni, ale na marginesach znajdziemy także pięć przedstawień nagich mężczyzn (są też nagie kobiety, ale oczywiście bez penisów). Owe gołe postacie występują w Tkaninie z Bayeux właśnie w przestrzeni marginesów i stanowią zapewne przewrotny komentarz do głównych scen: rubaszne opowieści o zabarwieniu erotycznym często dotyczyły zagadnień takich jak zdrada, oszustwo, wiarołomstwo – i te właśnie aspekty mogą także odnosić się do politycznych układów między uczestnikami wydarzeń ukazanych w głównej części dzieła.
Wyjątkowo interesujący – a zarazem do dziś niewyjaśniony – jest fragment przedstawiający kobietę, do której dość agresywnie zbliża się młodzieniec z tonsurą. Podpis mówi nam, że to jakiś kleryk i Ælfgyfa (Ubi unus clericus et Ælfgyva), ale niestety nie wiemy, kim ona była (a tym bardziej kim był ów enigmatyczny kleryk). Obsceniczne przedstawienie na marginesie poniżej sugeruje erotyczny charakter sceny: zapewne był to jakiś skandal obyczajowy, być może dobrze znany współczesnym, którego my już dzisiaj nie jesteśmy w stanie zidentyfikować.
Różnica między naszymi “wyzwolonymi” czasami a średniowieczem jest taka, że taka “Gra o Tron”, ze względu na treści seksualne, przemoc, oraz wulgarny język jest klasyfikowana w Wielkiej Brytanii i Irlandii jako serial przeznaczony jedynie dla widzów pełnoletnich (18+). Tymczasem w średniowiecznej Anglii tego typu treści (no, może bez wulgaryzmów w napisach) być może wisiały sobie w kościele, a z pewnością nikt nie chował ich przed dziećmi. Niech się uczą życia.