
Skradziony obraz wraca do York Art Gallery!

Kilka lat temu na moim blogu opublikowałam dwa wpisy poświęcone późnogotyckim tablicom z warsztatu Hansa Pleydenwurffa, nad którymi pracowałam w York Art Gallery. Oto wpisy:
Niestety, jak pisałam, jedna z tablic została skradziona w 1979 roku. 13 listopada, we wtorek (gdy ruch w muzeum nie był duży) ktoś po prostu zdjął obraz ze ściany, schował go i wyszedł. Sprawcy nie udało się znaleźć do dziś.
Ale za to dobra wiadomość jest taka, że właśnie znalazł się sam obraz! Dostałam informację o tym z York Art Gallery, ale pojawiły się też newsy w mediach:

https://news.artnet.com/art-world/york-art-gallery-altar-panel-returns-2315726
W skrócie historia odnalezienia jest taka: w domu aukcyjnym Duke’s w Dorchester w 17 listopada 2022 wystawiono na aukcję obraz, błędnie określony jako „W stylu piętnastowiecznym” i wyceniony na jedyne 200-400 funtów.

https://app.dukes-auctions.com/en/auction/1059-interiors/288-a-15th-century-style-double-sided-altar-screen-fragment-possibly-nuremburg#
Anonimowa właścicielka odziedziczyła go po ojcu i nie podała pochodzenia obrazu. Najprawdopodobniej jej ojciec kupił go kilka dekad temu – sam chyba nie wiedział, co to za dzieło. Ona w każdym razie z pewnością nie wiedziała, skoro przyjęła propozycję ekspertów z Duke’s, aby wystawić tablicę jako „średniowiecznopodobną”. Na szczęście jednak do sprzedaży nie doszło, bo jeden z pracowników domu aukcyjnego zorientował się, że może chodzić o dzieło skradzione. Skontaktował się z instytucją Art Loss Register, a oni potwierdzili, że to piętnastowieczna tablica skradziona z York Art Gallery w 1979. W tej sytuacji sprzedająca zdecydowała się oddać dzieło do muzeum, nie oczekując przy tym żadnej gratyfikacji. Okazało się także, że tablica jest w naprawdę dobrym stanie.
Wszystko pięknie, ale mnie w tym wszystkim poirytowało jedno: informacje prasowe wypuszczone przy tej okazji niestety zawierają mnóstwo błędnych danych. Najwyraźniej Art Loss Register (to od nich pochodzą notki) nie sięgnęło do aktualnego opisu obu tablic, opublikowanego w bazie projektu National Inventory of Continental European Paintings:
https://vads.ac.uk/digital/collection/NIRP/id/31602/rec/1
oraz https://vads.ac.uk/digital/collection/NIRP/id/35804/rec/2
Skorzystali natomiast z informacji z katalogu galerii w Yorku, wydanego w 1961 roku, w którym te dwie tablice były określone ogólnie jako skrzydła ołtarzowe ze „szkoły norymberskiej” i datowane na ok. 1480. Tymczasem prawidłowe informacje o obu tablicach, zgodne z aktualnym stanem badań, są następujące: są to skrzydła z predelli (prawdopodobnie lewe skrzydła z dwóch różnych ołtarzy norymberskich, z których jeden przynajmniej pochodził z kościoła dominikańskiego), wykonane w warsztacie Hansa Pleydenwurffa, zapewne około 1464 roku. Tablice te znalazły się w York Art Galery w 1957 roku (a nie w 1955, jak podają media). Kolejne błędy wymagające sprostowania to identyfikacja niektórych świętych przedstawionych na obu tablicach. Sprawa nie jest całkiem prosta, gdyż nie wszyscy są łatwi do identyfikacji. Dlatego też postanowiłam dziś na blogu przedstawić analizę ikonografii obu tablic z Yorku.
A zatem, po kolei.
Na jednej z tablic, na stronie recto (ze złotym tłem) mamy dwie święte – to Katarzyna Aleksandryjska i Barbara, wczesnochrześcijańskie męczennice. Obie jako dziewice mają rozpuszczone długie włosy, obie mają na głowach korony męczeńskie. Ubrane są w proste suknie i płaszcze – to także ważne, charakterystyczne dla przedstawień wczesnochrześcijańskich świętych. Katarzyna Aleksandryjska trzyma księgę i miecz, którym ją ścięto (o jej legendzie pisałam TU), choć powinna mieć także koło, którym wedle legendy była łamana. Jednak była to na tyle popularna święta, że mogła występować z bardziej ogólnymi atrybutami. Barbara trzyma kielich i hostię, gdyż w jej legendzie zapisano, że anioł miał jej przed śmiercią dostarczyć Eucharystię.
Trzecią postacią jest święty w habicie dominikańskim, z tonsurą, trzymający książkę i laskę w kształcie litery T. Ten atrybut sprawił, że błędnie zinterpretowano go jako Antoniego Opata, ale Antoni nie był dominikańskim zakonnikiem. Sam atrybut to za mało – ważne jest jeszcze, jak ubrany i uczesany jest święty, a czasem także – czy ma brodę i wąsy, czy też nie. W tym wypadku zatem jednak mamy do czynienia ze św. Dominikiem – wedle trzynastowiecznej „Złotej Legendy” święci Piotr i Paweł ukazali się Dominikowi i dali mu taką właśnie laskę – która zresztą, jako relikwia, jest przechowywana w katedrze w Silos. Większość przedstawień św. Dominika z ową laską jako atrybutem jest nowożytna, ale w średniowieczu także ta legenda była znana.
Po drugiej stronie tej samej tablicy mamy św. Katarzynę Sieneńską (tercjarka dominikańska – stąd habit i welon), której atrybutem jest książka oraz krzyż wbity w serce (to odniesienie do jej wizji mistycznych, m.in. do stwierdzenia, że Zbawiciel od samego poczęcia nosił krzyż w sercu). Obok św. Urszula – kolejna dziewica męczennica, a zatem: w prostej sukni, płaszczu, z rozpuszczonymi włosami i w koronie na głowie. Jej atrybutem jest strzała, jako że poniosła męczeństwo od strzał (zaatakowana przez Hunów w pobliżu Kolonii). I wreszcie kolejny dominikanin, z lilią (to popularny atrybut zakonników i zakonnic, symbolizujący czystość) oraz gołębicą Ducha Świętego przy uchu. To zapewne św. Tomasz z Akwinu; mógłby to być także św. Dominik, ale on został już ukazany po drugiej stronie tego skrzydła.
Na drugim skrzydle na stronie recto mamy trzech biskupów. Jeden ma księgę i trzy złote kule – to atrybut św. Mikołaja. Drugi ma klucz; ale wbrew pozorom nie jest to św. Piotr. Zazwyczaj jako Apostoł był on ukazywany w prostych szatach; ewentualnie mógł występować w stroju papieża. Co jednak najważniejsze: przyjęte było, że Piotra przedstawiano jako mężczyznę z zarostem z zaokrągloną brodą (podczas gdy św. Paweł miał brodę w szpic). W tym zatem przypadku musi to być inny święty biskup, którego atrybutem był klucz: nie jest to św. German z Paryża, jak kiedyś sugerowano, lecz św. Serwacy. Był on biskupem Tongeren (dziś w Belgii), żyjącym w IV wieku – wedle legendy ukazał mu się św. Piotr i przekazał klucz do nieba. Serwacy był czczony w Norymberdze – świadczy o tym chociażby jego wizerunek na skrzydle ołtarza św. Wolfganga z kościoła św. Wawrzyńca (ok. 1460).

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/12/St_Servatius%2C_St_Lorenzkirche%2C_N%C3%BCrnberg.jpg
Trzeci biskup w tym zestawieniu jest najbardziej zagadkowy, gdyż nie ma atrybutu. O jego wyższej randze świadczy ornat i szlachetne kamienie na infule – być może to po prostu św. Augustyn, jak ostrożnie zaproponował Peter Striedel. Z kolei Robert Suckale zaproponował św. Adelfa biskupa Metz, gdyż bywał on przedstawiany bez konkretnego atrybutu i był czczony w Norymberdze.
Na drugiej stronie tej tablicy po prawej mamy niewątpliwie Archanioła Gabriela ze Zwiastowania (z pozdrowieniem na banderoli). Obok zaś widnieją św. Wawrzyniec (w stroju diakona, z rusztem, na którym miał zostać umęczony) oraz św. Sebald, patron Norymbergi. Ten z kolei ukazywany był w stroju pielgrzyma (był misjonarzem i pustelnikiem) z modelem dedykowanego sobie norymberskiego kościoła (Sebalduskirche) w dłoni.
Średniowieczna sztuka posługiwała się określonymi przekazami wizualnymi – podobnie jak nasza popkultura. Tak jak dla nas dziś konkretne emotikony lub memy niosą ustalone znaczenie, tak w średniowieczu treści dzieł sztuki były czytelne dla odbiorców ze względu na określone schematy ikonograficzne. Wbrew pozorom wszystko ma znaczenie – nie tylko sam atrybut, ale również strój postaci ukazywanych w ołtarzach, a nawet ich fryzura. Ponadto trzeba też brać pod uwagę, jacy święci byli czczeni w diecezji, z której dane dzieło pochodzi. Z tego powodu dziś czasami mylnie interpretujemy niektóre przedstawienia – a zdarza się, że jakiegoś świętego w ogóle już nie potrafimy zidentyfikować. Świetnym przykładem może być nurtująca mnie od lat święta z czaszką – występuje ona na małopolskim skrzydle ołtarzowym z Zatora (ok. 1470, Muzeum Narodowe w Krakowie) oraz na skrzydle ołtarzowym z Hervartó (dzisiaj Hervartov, Słowacja; ok. 1470, Węgierska Galeria Narodowa w Budapeszcie). Wbrew pozorom nie jest to św. Maria Magdalena – czaszka stała się jej atrybutem w sztuce nowożytnej, a zresztą w średniowieczu nikt nie przedstawiłby Marii Magdaleny (ewangelicznej jawnogrzesznicy) w ten sposób, w jaki ukazywano wczesnochrześcijańskie dziewice męczennice (prosta suknia i płaszcz, rozpuszczone włosy, korona męczeństwa).

Po lewej kwatera z Zatora (Muzeum Narodowe w Krakowie), po prawej z Hervartó (Węgierska Galeria Narodowa w Budapeszcie)
Jak byście Państwo mieli jakiś pomysł na identyfikację w tym przypadku, to piszcie w komentarzach. A tymczasem cieszmy się razem, że skradziona w Yorku tablica właśnie wróciła na swoje miejsce.
Środkowy biskup ma kropkę na dłoni w której trzyma pastorał. Czy to stygmat? Czy to, że trzyma pastorał przez jakby chustę, ma znaczenie?
Czy dwa okrągłe elementy na jego infule coś oznaczają? Tylko on jeden ma dodatkową dekorację.
Bardzo dziękuję za jakże trafny komentarz. Spróbuję może tutaj wrzucić link do czarno-białego zdjęcia tej tablicy, które chyba jest bardziej czytelne:
https://posztukiwania.pl/wp-content/uploads/2023/07/pleyd-001-copy.jpg
Wszyscy trzej biskupi mają pontyfikalne rękawiczki zdobione na wierzchu dłoni – tylko u tego środkowego to bardziej widać. Tak jak wspomniałam we wpisie ma on także na infule dwa kamienie, a ponadto ubrany jest w ornat – faktycznie jest jeszcze jeden szczegół (dziękuję za zwrócenie uwagi), czyli owa tkanina przy pastorale. Dawniej do pastorału przywiązywano małą chustkę (velum), która służyła do ocierania rąk, lub wstęgę (pannisellus) – i to jest właśnie to, także w tym wypadku zapewne świadczy o wyższej randze tego biskupa w stosunku do tamtych dwóch. Ale wyższej w jakim sensie? Może to książę biskup albo opat komendatoryjny? Na razie wydaje się, że najbardziej prawdopodobna jest propozcyja P. Striedera, że może to być św. Augustyn: wówczas mogłoby to być oznaczenie jego godności jako Ojca Kościoła. Z czterech Ojców Kościoła Zachodniego on wydaje się najbardziej prawdopodobny: nie jest to Grzegorz (byłby w stroju papieża) ani Hieronim (ukazywany jako kardynał), co zostawia Ambrożego i Augustyna. Ten ostatni wydaje się bardziej prawdopodobny, zwłaszcza że w Norymberdze był klasztor Augustianów. Ale to oczywiście tylko spekulacje.
Pozdrawiam najserdeczniej! :)