
Kamienny Chrystus, który przemówił

Kościół Mariacki w Krakowie na całym chyba świecie kojarzony jest ze wspaniałym późnogotyckim ołtarzem głównym – dziełem Wita Stwosza, zrealizowanym w latach 1477-1489, a niedawno poddanym spektakularnej konserwacji wyróżnionej Europejską Nagrodą Dziedzictwa / Nagrodą Europa Nostra 2023.
Tymczasem w tym samym kościele Mariackim w Krakowie jest jeszcze inne słynne dzieło Wita Stwosza: Krucyfiks Slackera, w bocznym ołtarzu, przy wschodniej ścianie południowej nawy bocznej. Jest to fenomenalna rzeźba, choć chyba mniej znana.

Krucyfiks Slackerwoski, fot. Juliusz Raczkowski, 2005, https://kolomedievi.umk.pl/fototeka/964/krucyfiks-slackerowski
Figura Chrystusa ma ponad 2,5 m i jest wykonana z pińczowskiego wapienia, a nie z drewna, co jest dość zaskakujące. Niewykluczone, że oryginalnie była ona przeznaczona do ustawienia na zewnątrz. Fundatorem dzieła był Henryk Slacker. Zakłada się, że powstało ono w początkach lat dziewięćdziesiątych XV wieku (lub może około 1490, a może nieco wcześniej); wiemy, iż pierwotnie była to rzeźba kamienna bez polichromii, a dopiero w wyniku realizacji testamentu fundatora figurę pomalowano.
Henryk Slacker, syn Sebastiana, pochodził z niemieckiej miejscowości Reutlingen, a w 1479 roku został obywatelem Krakowa i tutaj się ożenił; później zresztą przybył tu i osiadł również jego brat Erhard. To właśnie bratankowie Henryka zostali jego spadkobiercami, bo on sam ze swą żoną nie doczekał się potomstwa. A spadek pozostawił zacny – był mincerzem, prawdopodobnie także prowadził działalność handlową i dorobił się dużego majątku. Gdy w 1495 roku książę Aleksander Jagiellończyk uruchomił pierwszą na Litwie mennicę wielkoksiążęcą, to przedsięwzięcie było organizowane właśnie przez Henryka Slackera. W 1501 roku, po śmierci Jana Olbrachta, Aleksander Jagiellończyk został królem, a Slacker przejął prowadzenie mennicy w Krakowie, która była ulokowana w dzisiejszej Kamienicy Hetmańskiej przy Rynku Głównym. Wielokrotnie także Aleksander Jagiellończyk zadłużał się u Henryka Slackera.
W czerwcu 1504 roku Henryk Slacker zmarł, a w jego testamencie znalazł się zapis o pieniądzach na polichromowanie ufundowanego przez niego wcześniej krucyfiksu, towarzyszących mu figur Mari i św. Jana oraz na zamurowanie okna nad ołtarzem, w którym już wówczas znajdowała się rzeźba. Figury towarzyszące nie zachowały się do dziś – nie wiemy kto i kiedy je wykonał, nie wiemy jak wyglądały. Być może pierwotnie krucyfiks (kamienny, niepolichromowany) przeznaczony był na cmentarz przy kościele Mariackim; później z jakichś powodów przeniesiono go do wnętrza, do ołtarza – może także dodano Marię i Jana, które to rzeźby po wyjeździe Stwosza do Norymbergi (1496) zapewne zrobił ktoś inny. Dyspozycja zamurowania okna wskazywałaby na to, że krucyfiks wtórnie umieszczono w nawie i trzeba było dostosować otoczenie ołtarza. Dzisiejszy ołtarz jest i tak późniejszy, późnobarokowy.

fot. Zygmunt Put 2021, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Church_of_Our_Lady_Assumed_into_Heaven,_crucifix-ca._1496_by_Veit_Stoss_,_5_Mariacki_square,_Old_Town,_Krak%C3%B3w,_Poland.jpg
Krucyfiks Slackera jest wyjątkowym dziełem z kilku powodów. Po pierwsze, charakteryzuje się bardzo wysoką klasą artystyczną – jest to fenomenalne przedstawienie męskiego ciała, ze starannie oddanymi detalami anatomicznymi. Jednego wszakże brakuje – a mianowicie… pępka. Stwosz na pewno nie zapomniał o pępku – raczej specjalnie go nie wyrzeźbił, aby podkreślić, że Chrystus to Nowy Adam (ulepiony a nie urodzony, więc pępowiny nie miał). To było popularne zestawienie w sztuce późnośredniowiecznej: Chrystus jako Nowy Adam, a Maria – jako Nowa Ewa. Przykładem tej koncepcji może być miniatura w Godzinkach Katarzyny de Clèves (po 1434, The Morgan Library and Museum w Nowym Jorku, M.917 i M.975 – o rękopisie tym pisałam już TU i TU).

Matka Boska jako Nowa Ewa, https://www.themorgan.org/collection/hours-of-catherine-of-cleves/222
Krucyfiks Slackera jest niesłychanie ekspresyjny – ciało Chrystusa jest wyprężone, nie zwisa na krzyżu (jak to miało miejsce w wizerunkach wcześniejszych) – i taki typ przedstawienia będzie potem powielany przez lokalnych artystów, naśladujących Stwosza. Dynamika zawiera się także w niesamowitych, twardo łamanych wirowych fałdach perizonium – niestety jedna z nich się odłamała.

Krucyfiks Slackerwoski, fot. Monika Jakubek-Raczkowska, 2011, https://kolomedievi.umk.pl/fototeka/964/krucyfiks-slackerowski
Stwoszowski Chrystus jest także niezwykle „teatralny” – można powiedzieć, że jest dziełem sztuki zapraszającym widza do interakcji. Przebity bok Zbawiciela oraz opuszczona głowa wskazują, że jest to przedstawienie Chrystusa martwego. Wielka korona cierniowa rzuca cień na twarz – nie widzimy początkowo, że Jezus ma uchylone oczy. W miarę zbliżania się do ołtarza, patrząc na rzeźbę pod zmieniającym się kątem, mamy wrażenie, że powieki Chrystusa unoszą się – Ukrzyżowany „otwiera” oczy, aby na nas spojrzeć.

fot. Ludwig Schneider, 2009, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Krucyfiks_Wita_Stwosza03.jpg
Zapewne właśnie dlatego, oraz ze względu na otwarte usta, z Krucyfiksem Slackera zostały powiązane różne legendy. Po pierwsze, w siedemnastowiecznym wydaniu przewodnika autorstwa Piotra Hiacynta Pruszcza (“Stołecznego Miasta Krakowa Koscioły y Kleynoty…”, 1647) znajdziemy informację, że „wszystko Corpus tego Krucifixa jest z całowitego kamienia wyrobione. Ten gdy chciano odnowić / Malarz / który był na odnowienie sporządzony / doznał zaraz / że nie jako kamienia / ale jako człowieczego ciała ciepłego się dotknął.”
Po drugie (i tu ma znaczenie kwestia otwartych ust), w osiemnastowiecznym wydaniu, zatytułowanym „Kleynoty Stołecznego Miasta Krakowa, Albo Koscioły y co w nich iest widzenia godnego y znacznego…”, pojawia się druga legenda: „Od tegoż Crucyfixa był głos słyszany do B. Świętosława, Mansyonarzysty Kościoła tegoż, gdy zaniedbał śpiewać Psałterza.”
Chodzi tu o niejakiego Świętosława Milczącego, duchownego żyjącego w XV wieku, mansjonarza przy kościele Mariackim, który w ramach ascezy zachowywał milczenie, ale najwyraźniej nie powinien był cały czas siedzieć cicho; sam Chrystus upomniał go, że jako kapłan powinien jednak odmawiać na głos codzienne modlitwy. Legenda o tym, że Krucyfiks Slackera przemówił do Świętosława Milczącego powtarzana jest w wielu publikacjach, lecz ma ona sens tylko jeśli przyjmiemy wczesne datowanie dzieła (przed 1490), ponieważ Świętosław (czczony jako błogosławiony, choć formalnie proces wyniesienia go na ołtarze do dziś się nie zakończył) zmarł w 1489 roku.

Czworoboczny obraz z przedstawieniem Świętosława Milczącego przynależy do dekoracji zaplecka stalli ustawionych przy południowej ścianie prezbiterium kościoła w Niepołomicach. Stalle zostały wykonane w 1766 roku, fot. ks. Szymon Tracz, “Świętosław Milczący”, [w:] “Sakralne Dziedzictwo Małopolski”, 2023, źródło: https://sdm.upjp2.edu.pl/dziela/swietoslaw-milczacy

Krucyfiks Królowej Jadwigi, kon. XIV w., katedra na Wawelu, fot. https://muzea.malopolska.pl/pl/lista-obiektow/1171
Legendy związane z figurami Chrystusa – zwłaszcza z krucyfiksami – często zawierały motyw „ożywienia” rzeźby. Tu polecić mogę moje archiwalne wpisy, dotyczące Volto Santo, który podarował biednemu muzykowi swój trzewik (wpis dostępny TU), oraz krakowskiej (?) wersji tego przedstawienia (wpis dostępny TU). U krakowskich franciszkanów natomiast miał niegdyś znajdować się krucyfiks, który chwycił złodzieja za włosy.
Późnogotyckie przestawienia Chrystusa ukrzyżowanego – teatralne, ekspresyjne, dynamiczne – tak przemawiały do wyobraźni, że wierzono, iż mogły w każdej chwili „ożyć”. Kunszt Wita Stwosza sprawił, że fenomenalny Krucyfiks Slackera od wieków zachwyca odwiedzających Kościół Mariacki w Krakowie – jeśli tylko oderwą wzrok od ołtarza głównego i popatrzą, jakie skarby kryją się w nawach bocznych świątyni. Co i ja oczywiście bardzo Państwu polecam.
Taka mała glossa do tekstu
https://www.youtube.com/watch?v=-DLa_ixHs6o&pp=ygUDemlu
wierny czytelnik
Znakomita glossa! <3