
Randka w stylu średniowiecznym

W Staatsbibliothek w Berlinie przechowywany jest niderlandzki rękopis datowany na ok. 1470 r. Bogato dekorowany, został wykonany dla Antoniego, zwanego “Wielkim Bastardem Burgundii” (był to pozamałżeński syn Filipa III Dobrego, księcia Burgundii). Na karcie 244 widnieje miniatura ukazująca wnętrze łaźni – mężczyźni i kobiety ucztują w wannach, przy akompaniamencie muzyki, a w pomieszczeniu obok wielkie łoże czeka na tych, którzy chcą spędzić czas we dwoje. Wbrew pozorom takich przedstawień odnajdziemy w średniowieczu całkiem sporo.
Wspomniany rękopis został ozdobniony pięknymi miniaturami przez anonimowego artystę, którego od fundatora nazywamy “Mistrzem Antoniego Burgundzkiego”. Sam tekst to Factorum et dictorum memorabilium libri novem – 9-tomowy zbiór anegdot i opowieści o słynnych postaciach starożytnego Rzymu, napisany przez Waleriusza Maksymusa (Valerius Maximus) w 1 połowie I wieku po narodzeniu Chrystusa. W księdze IX opisana jest historia związana ze słynnym rzymskim inżynierem z I w. p.n.e., Caiusem Sergiusem Oratą. Człowiek ten doszedł do wielkiego majątku dzięki wynalazkom takim jak centralne podłogowe ogrzewanie (łac. hypocaustum), wykorzystywane także w łaźniach. Tekst ten także wspomina, że rzymskie łaźnie w Capui miały zdemoralizować wojska Hannibala – z powodu nadużywania kąpieli, wina, jedzenia i seksu z prostytutkami. Zatem omawiana tu miniatura jest ilustracją do tekstu antycznego… tylko że ukazuje w rzeczywistości realia piętnastowiecznych miast europejskich!
Wiele osób błędnie uważa, że średniowiecze było mroczne, zacofane i brudne – zakładamy automatycznie, że Europejczycy się wówczas nie myli. Oczywiście nie jest to prawdą. Mało tego – higiena w Europie stała w średniowieczu na wyższym poziomie niż w czasach późniejszych! Przykładowo, nowożytny dwór francuski słynął z brudu – powszechne było także załatwianie potrzeb fizjologicznych po kątach w komnatach. W Polsce Henryk Walezy w XVI wieku szokował zwyczajem oddawania moczu do kominka w sali, w której się znajdował; zaś w XVIII wieku Maria Antonina pisała, że w całym Wersalu śmierdzi mocz, oddawany w pokojach. Podobno nawet damy nosiły przy sobie małe złote młoteczki, do tłuczenia pcheł… zaś w wieku XIX powszechnie uważano, że rozbieranie się jest czynnością na tyle nieprzyzwoitą, iż nawet kąpać należy się w koszuli. Na tym tle średniowiecze jawi nam się niemalże jako epoka czystych ludzi!
Oczywiście, nie mówimy tutaj o codziennej kąpieli – to uważano za przesadę (Jan Długosz wytknął Władysławowi Jagielle, którego zresztą nie lubił, iż ów kąpał się “co trzeci dzień, a niekiedy częściej” – ewidentnie tacy maniacy czystości się zdarzali, ale uważano ich za dziwaków z tego powodu). Kąpiele traktowano jako okazję do przyjemnego spędzenia czasu, ale także jako zabiegi lecznicze – powstawały nawet lecznicze kąpieliska. Średniowieczne księgi medyczne podają przepisy na różne kąpiele w zależności od wieku, płci, stanu zdrowia – opcji było kilkadziesiąt, zalecano przy tym rozmaite kombinacje ziół i olejków dodawanych do wody w wannie, w zależności od tego, jaki miał być efekt kąpieli.
Owszem, były głosy, zwłaszcza ze strony Kościoła, że częste kąpiele są złe – św. Bernard z Clairvaux twierdził, że chrześcijański rycerz powinien unikać kąpieli. Oznacza to jednak przede wszystkim, że nie powinien być próżny i dbały o ciało, a także że powinien unikać pokus cielesnych, które się z kąpielami wiążą. Bowiem w średniowieczu kąpiele nie były czynnością intymną, lecz aktywnością zbiorową, bardzo często w koedukacyjnym gronie.
Kąpiele były szalenie popularne już na dworze Karola Wielkiego. On sam miał cierpieć na reumatyzm, na co znakomicie pomaga moczenie się w ciepłej wodzie. Nie przypadkiem osiadł w Akwizgranie – zbudował pałac, którego elementem były łaźnie, wykorzystujące tamtejsze gorące źródła. Zresztą już w czasach rzysmkich istniały tam lecznicze kąpieliska – nazwa Akwizgran pochodzi od łacińskiego Aquae Grani, czyli “wody Grannusa” (Grannus był to galo-rzymski bóg ciepłych wód i leczniczych kąpieli). Jak pisał Einhard, Karol Wielki do współnej kąpieli zapraszał nie tylko swych synów i najbliższych przyjaciół, ale czasem także członków dworu, a nawet drużyny, tak że zdarzało się, iż w wodzie na raz kąpało się ponad stu mężczyzn.
Oczywiście mało kto mógł pozwolić sobie na własną łaźnię – raczej korzystano z łaźni publicznych. Takich przybytków w samaym Paryżu było w XIII wieku ponad 30. Łaźnie często były budowane w połączeniu z piekarniami, żeby wykorzystywać ciepło z pieców do podgrzewania wody.
Większość przedstawień średniowiecznych uczt w łaźniach pochodzi z XV wieku – wiemy, że wówczas w miastach funkcjonowało wiele miejsc, gdzie mężczyżni i kobiety ucztowali razem w wannach, a także oczywiście uprawiali seks. Wydaje się, że w XV wieku uczty w łaźniach były tak popularne jak dzisiaj spotkania w restauracjach… Taka średniowieczna randka: kolacja przy muzyce, a potem akt miłosny – tylko że już przy kolacji wszyscy są nadzy, a łóżko czeka obok, nie trzeba nawet wracać do domu. Oczywiście w łaźniach zatrudnione były prostytutki – było to nielegalne, ale władze miejskie przymykały oko. Często łaźnie były wręcz połączone z domami publicznymi.
Wszystko wskazuje na to, że upadek owych łaźni w dużej mierze wiązał się z epidemią syfilisu, która nastąpiła w Europie na przełomie XV i XVI wieku. Erazm z Rotterdamu pisał w roku 1526, że 25 lat wcześniej nic nie było tak modne w Brabancji jak publiczne łaźnie, ale już ich nie ma, ponieważ nowa zaraza odstraszyła wszystkich klientów. Nie wiadomo nawet dokładnie jak syfilis rozprzestrzenił się po Europie – włoski lekarz Girolamo Fracastoro pisał, że przypadłość tę nazywano „chorobą francuską” we Włoszech i Niemczech (podobnie zwali ją także Brytyjczycy), a „chorobą włoską” (czy też “neapolitańską”) we Francji, choć podobno niektórzy Francuzi używali określenia “choroba angielska”. Co ciekawe, Holendrzy nazywali ją „chorobą hiszpańską”, Rosjanie „chorobą polską”, Turcy „chorobą chrześcijan”, a Tahitańczycy „chorobą brytyjską”. W Indiach uważano, że syfilis pochodzi z Portugalii, zaś w Japonii doszukiwano się jego genezy w Chinach. Klasyczne spychanie winy na tego, kogo się nie lubi.
Na koniec z okazji Walentynek życzę wszystkim Czytelnikom niniejszego bloga randki w stylu średniowiecznym – wieczór we dwoje najlepiej się zapowiada, jeśli rozpoczniemy go od wspólnej kąpieli z przekąskami i butelką wina!
***
Jeśli ktoś z Państwa chciałby zagłębić się w kwestie historii higieny w kulturze Zachodu (począwszy od starożytnej Grecji i Rzymu), to sporo informacji można odnaleźć w książce Virginii Smith “Clean: A History of Personal Hygiene and Purity” (Oxford University Press, USA, 2008).